Wyprostowałam obolałe palce, słysząc jak strzykają w kostkach. Została mi jeszcze jedna strona mojej pracy na temat psychologii rozwojowej, i jestem wolna. Jestem z siebie cholernie dumna, bo skończę przed czasem. Rose wyszła na swoją randkę dwie godziny temu, a godzinę temu Harry przestał już pisać. Skończyłam naszą konwersację słowami „Dobrze się piszę, ale muszę zająć się moją pracą semestralną, i nic na to nie poradzisz.”
Wtedy najpewniej się obraził i odechciało mu się pisać. Niby to lepiej, bo mogłam się skupić na nauce, ale.. cząstka mnie była nieco zawiedziona. Co chwilę w mojej głowie pojawiała się ta burza loków, i ten łobuzerski uśmieszek. Ale to właśnie dzięki niemu i ja się teraz uśmiecham.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, miałam cichą nadzieję że to On. Ale gdy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się ktoś inny. Nadzieja matką głupich..
-Kyle? - spytałam zaniepokojona widząc w progu wkurzonego ex mojej przyjaciółki.
-Jest Rose? - spytał z zaciętą miną i napiętą szczęką.
-Nie, Ona...
-Oczywiście że jej nie ma, bo umawia się z jakimś fagasem! - wykrzyknął nagle, uderzając pięścią w ścianę. Mimowolnie wzdrygnęłam się zaskoczona. A strach poczułam kiedy wlepił we mnie swoje jasne oczy, w których czaiło się coś niepokojącego – To przez niego ze mną zerwała? Powiedz!
-Kyle, uspokój się, zachowujesz się jak psychopata – powiedziałam spokojnym tonem. Nie chciałam aby wszczynał awanturę.
-Nie rozkazuj mi! Wiesz, myślałem że ja i Rose to coś poważnego, a Ona zadzwoniła do mnie wczoraj z informacją że ze mną zrywa... Co za suka!
-Nie mów tak – od groziłam się odruchowo. Nikt nie będzie tak mówił na Rose, kochanej i zabawnej Rose, która nigdy nie chciała zranić tego dupka – Pamiętaj o tym że to Ty nigdy nie miałeś dla niej czasu..
-Że co?! - krzyknął. Niespokojnie rozejrzałam się po klatce. Jeśli tak dalej pójdzie, któryś z sąsiadów zainteresuję się tą sytuacją – Jesteś taką samą suką jak Ona! - ryknął, i zrobił krok w moim kierunku. Poczułam jak strach przeszywa moje ciało, i stałam sparaliżowana – Kiedy byłem z Rose, Ona hamowała w jakiś sposób moje agresywne zachowania, ale..
-Ale? - przełknęłam ślinę.
-Ale ja już nie jestem z Rose – zacisnął dłonie w pięści, a ja już widziałam jak rzuca się na mnie, i zasłoniłam się rekami. To był odruch. Lecz zamiast odczucia bólu, usłyszałam czyjś szybki krok, i rzucane na ścianę ciało.
-Jakim trzeba być skurwielem, aby atakować kobietę! – Harry mocno przyciskał Kyle'a do ściany, który krzywił się z bólu. Poczułam jak moje serce przyśpiesza, i nie mogłam zaprzeczyć że to przez Stylesa, który jakby nie patrzeć obronił mnie przed tym świrusem. Byłam wdzięczna. Byłam, dopóki Harry nie zaczął uderzać z pięści w twarz Kyle'a.. Wtedy poczułam przerażenie.
-Podoba Ci się takie bicie bezbronnych i słabszych kobiet?! - uderzył go jeszcze mocniej niż poprzednio. Szybko podeszłam do Harry'ego i złapałam go za ramiona, próbując nie patrzeć na zakrwawioną twarz Kyle'a.
-Harry, przestań, będziesz miał kłopoty – powiedziałam, a wtedy chłopak spojrzał na mnie przytomnie. Puścił chłopaka i złapał za moje ramiona.
-Nic Ci nie jest? Nic Ci nie zrobił? - zapytał z paniką w głosie, po czym położył swoją dłoń na mojej twarzy jakby szukał jakiś śladów. Pokręciłam głową.
-Nie zdążył – wtedy przytulił mnie do swojej piersi, a ja poczułam się bezpiecznie. Po raz pierwszy czułam się bezpiecznie w ramionach mężczyzny, który nie był moim tatą. Wtuliłam się mocniej, chcąc zapamiętać to uczucie na dłużej. Nawet nie wiem kiedy Kyle się ulotnił, ale bardzo cieszyłam się z tego powodu.
CZYTASZ
It's should be easier..
Fanfiction-A ja.. - 8 letnia, ciemnowłosa dziewczynka doszła do głosu - Zamierzam pójść do dobrego liceum, aby później móc iść na wymarzone studia psychologiczne. -Dobrze.. - zdziwiona wychowawczyni klasy 2 podstawówki zmierzyła wzrokiem małą uczennice - Ale...