Wyprawa

0 0 0
                                    

Po tygodniu czekania byłam już gotowa na wyprawę. Spakowałam potrzebne rzeczy takie jak mapę, kompas, wodę i prowizje  i podeszłam do bramy aby móc w końcu się uwolnić od tego miejsca. Strażnik nie chciał mnie jednak puścić samej, mimo błagań z mojej strony. Postanowiłam więc, że go po prostu zgubię w pewnym momencie i będzie po sprawie. 

Wyszliśmy poza bramę, teraz trzeba było tylko zniknąć. Mówiąc mi, że wie gdzie mogłabym się schować, wziął mnie za rękę i mnie poprowadził na główny plac. Nie znałam tego miasta więc miałam nadzieję, że wie co robi mimo tego, że był tylko nic nie wartym pracownikiem bogatych ludzi. Podeszliśmy do karocy i wynegocjował dobrą cenę z kierowcą zapraszającym mnie do środka. Weszłam więc grzecznie i usiadłam ładnie na siedzeniu zaczynając obmyślać plan jak mogłabym trafić do dalekich lasów. Gdy pan strażnik ustalił cenę, powiedział mi, że mogę kontynuować podróż sama, co było bardzo dziwne z jego strony. Kierowca się mnie zapytał gdzie chciałabym jechać, na co odpowiedziała, że do magicznego lasu. Zaśmiał się lekko i powiedział, że startujemy. Strażnik pomachał mi na pożegnanie i karoca ruszyła. 

Po dwóch godzinach jazdy zdałam sobie sprawę, że w ogóle nie jedziemy tam gdzie chcę i to trochę mi wszystko wygląda na porwanie. Postanowiłam wyskoczyć przez okno karocy kiedy się zatrzyma. W końcu nadszedł ten moment gdy zahamowała. Wzięłam wtedy lekki rozpęd i wyskoczyłam przez okno. Na szczęście pojazd był zatrzymany. Lub tylko tak myślałam.

Następnego poranka rodzice dziecka płakali nad jego martwym ciałem ze strażnikami próbującymi rozwiązać sprawę u ich boku.

KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz