4.

60 10 0
                                    

- No nie wierze! Trenerze, mamy jeszcze czas znaleźć kogoś na miejsce Jeonghana albo wystąpić w 5 osobowym składzie. Naprawdę nie sądzę, aby kolejny pachołek nam w czymś pomógł. Przecież on musiał coś wczoraj brać, że się tak odpalił.  - Mingyu od razu wystrzelił jak z procy ze swoim monologiem, a ja nie mogłem powstrzymać się od obserwowania Yoona, który kucając teraz na linii mety, próbował przywrócić do normy swój zachwiany oddech. Sam ledwo zipałem po dwudziestym okrążeniu, jednak przecież to nie możliwe, by wczoraj tak dobrze mu poszło, a dziś wylądował na niemalże ostatnim miejscu. Nawet gdyby brał coś na doping, jego forma nie spadłaby w tak gwałtownym tępie. Już miałem podejść do chłopaka i spytać, co się stało, kiedy wtem trener chuchnął z całej siły w swój gwizdek i zbierając nas wszystkich na linii, podszedł z kamienną twarzą do blondyna.

-Yoon Jeonghan, co masz na usprawiedliwienie swojego żenującego wyniku na dzisiejszym treningu? Mamy cię wysłać na ponowne badania?

-Przysięgam, że niczego nie biorę, trenerze. Wczoraj nie zdążyłem się dobrze rozgrzać i mam przez to obolałą kostkę od rana. Dopilnuję, abym na jutrzejsze spotkanie przyszedł w szczytowej formie. - chłopak stanął na baczność i mówiąc formalnie do trenera, zupełnie nie przekonał mnie do swojej wersji wytłumaczenia. Przecież rozgrzewkę przeprowadziliśmy wszyscy razem, więc nie było opcji, żeby ktoś nie rozciągnął się wystarczająco przed bieganiem. Uniosłem przez to brew ku górze, jednak nie chcąc wtrącać się w nie swoje sprawy, po prostu wzruszyłem obojętnie barkami.

-Czy ty sobie ze mnie żartujesz w tym momencie? Nie wiesz, że zawsze trzeba się rozgrzać? Nie po to zaufałem trenerowi Lee, żeby przysłał mi jakiegoś niedoświadczonego dzieciaka! - trener Kang mruknął zdenerwowanym głosem i zapisując coś na kartce z notesu, podał ją po chwili w stronę Jeonghana. - Masz iść dziś do fizjoterapeuty. Niech sprawdzi, co masz z tą kostką. Nie możesz tracić czasu na siedzenie na ławce.

-Bardzo dziękuję i doceniam pomoc, jednak nie ma takiej potrzeby. Mogę sam się tym zająć, trenerze. - ta odpowiedź Yoona jeszcze bardziej mnie zadziwiła, ponieważ gdyby faktycznie zrobił sobie coś z kostką, nie byłoby dla niego problemem udać się do lekarza. Zaczynałem mieć przez to zupełny mętlik w głowie i nie potrafiłem zrozumieć, co ten chłopak próbować wykombinować. Był tu dopiero drugi dzień, a już zdążył sobie mocno nagrabić. Nie zapowiadało się zatem, by dotrwał w ogóle do mistrzostw.

-Idziesz bez dyskusji, to nie jest oferta od handlarza z rynku tylko nakaz. A teraz znikaj mi z oczu, nie będę nerwów tracił na takie szczeniackie zachowania. W tej drużynie traktujemy sport na poważnie. - Jeonghan zacisnął wargi w wąska linijkę i wbijając paznokcie we wnętrze dłoni, nie odezwał się już więcej ani słowem. Po prostu skierował się w ciszy do szatni i to było na tyle, ile widzieliśmy go na dzisiejszym treningu. Nie dało się jednak nie zauważyć, jak dziwnie zadowolony z tego faktu był Mingyu, który biegnąc tuż obok mnie, szczerzył swoje zęby w sztucznym uśmiechu.

-Co żeś mu zrobił? - od razu połączyłem fakty i spoglądając ostrym wzrokiem na bruneta, usłyszałem po chwili jego zduszony śmiech.

-Ja? Ależ nic. Sam sobie nogi podłożył, zabawny dzieciak. - aż zagotowało się we mnie na opryskliwe słowa Kima, jednak nie skłamałbym mówiąc, iż jest to pewnego rodzaju „chrzest" dla nowych członków. Rzucani są od razu do mentalnej przepaści przez Kima, gdzie jego brutalność od razu werifikuje, czy naprawdę chcą tutaj zostać. A im prędzej Yoon przyzwyczai się do takiej rzeczywistości, tym mniej będzie go to potem boleć. I jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, każdy z nas przeszedł już to na własnej skórze. - Czyzbys martwił się o naszego nowego kolegę? Tak mi przykro, że nie umie zamknąć mordy i wpierdala się w nie swoje sprawy.

Limitless | jihanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz