|2|

730 73 27
                                    

Kolejny dzień... Tym razem sobota czyli czarno-włosy nie miał zbytnio jak uciec na pół dnia z domu.
Nie lubił szkoły, ale przynajmniej dzięki niej mógł nie widzieć ojca przez większość dnia.
Problem był taki, że prawie codziennie kończył o podobnej godzinie co jego ojciec pracę. Przez co musiał czekać pod firmą, w której pracował jego rodzic.
Gdyż jego matka uważała, że o takiej godzinie ulice miasta są niebezpieczne...

Dante siedział właśnie w swoim pokoju, była dokładnie 2:49 a wszyscy jeszcze spali.
Dlaczego więc on nie spał?
Po prostu nie mógł, był przyzwyczajony do spania po dwie-trzy godziny i tyle mu wystarczało.

Siedział tak przeglądając social media, aż mu się to nie znudziło.
Wtedy wpadł na trochę ryzykowny pomysł...
Wstał z łóżka i odłączył telefon od ładowarki, który miał 87 procent.
Podszedł do szafy i zabrał z niej pierwszą lepszą bluzę, gdyż nie miał jak zapalić światła, a gdyby to zrobił prawdopodobnie kogoś by obudził.

Ubrał bluzę na koszulkę i zmienił spodnie z poprzedniego dnia, po czym  wyszedł cicho z pokoju. Zaraz obok niego pokój miała jego siostra, a rodzice zaraz obok schodów na przeciwko niego.
Zszedł cicho na dół, gdzie na przeciwko schodów posłanie miał biały owczarek, który od razu popatrzył na chłopaka.
Po chwili pies podszedł do czarno-włosego machając ogonem.

Capela pogłaskał psa i udał się cicho do wyjścia. Założył buty, a gdy już miał wychodzić ktoś go szturchnął.
Automatycznie zestresował się, po czym się odwrócił...
Odetchnął z spokojem, gdy zobaczył owczarka za sobą.

---Seven możesz mnie nie straszyć?-- powiedział szeptem do psa, na co zwierze przechyliło głowę w bok.

Gdy znów chciał otworzyć drzwi stało się to samo, lecz tym razem stał pies z czarną smyczą w pysku.

---Poważnie? Uh... Dobra-- zabrał smycz z pyska psa i otworzył drzwi, a zwierze patrzyło na niego niezrozumiale.

---No co? Choć nie będę cię zapinał na smycz, na drogach jest pusto-- odezwał się chłopak, po czym zaczął się zastanawiać dlaczego gada z psem.

Białe stworzenie wyszło z domu, a chłopak zamknął cicho drzwi. Podszedł do czarnej furtki i otworzył ją wychodząc.
Gdy zwierzę było obok niego zamknął wejście na posesję i spojrzał na pustą drogę. Uwielbiał spacery nocą, było cicho i pusto...

Chłopak ruszył przed siebie z smyczą w ręce, a biały owczarek biegał w jego zasięgu wzroku.
Czarno-włosy miał na dzisiejszy spacer plan. Miał zamiar iść do lasu, mimo że było jeszcze ciemno. Skręcił w stronę lasu nie patrząc na psa, który sam się pilnował, a widząc las ruszył biegiem w jego głąb.

Dante nie przejął się tym. Znał tego psa na tyle dobrze, że wiedział że ten wróci i się nie zgubi. Wiedział, że zwierzę jest tak naprawdę w pobliżu.

Szedł tam gdzie zawsze, czyli nad mały wodospad, chociaż ciężko było to nazwać wodospadem.
Miejsce nie było jakoś w głębi lasu, ale nie było też jakoś blisko ulicy lub wejścia do lasu. Trzeba było po prostu chwilę się przejść, aby tam trafić.

Gdy był na miejscu usiadł na kamieniu blisko wody, a wtedy Seven niestety wskoczył z rozbiegu do rzeki przez co czarno-włosy niestety skończył praktycznie cały mokry...

---Seven?! Poważnie?-- skrzywił się chłopak patrząc na psa, który tylko radośnie machał ogonem.

---Współczuję-- zaśmiał się ktoś stający za nim, na co czarno-włosy automatycznie się odwrócił.

Zobaczył stającego przy jednym drzewie siwo-włosego chłopaka o złotych oczach. Ubranego w sweter z nadrukiem psa, a do tego uśmiechał się szeroko.
Czarno-włosy zmarszczył brwi patrząc na niego. Dopiero po chwili, gdy spojrzał na swojego psa kątem oka zobaczył drugiego praktycznie takiego samego psa. Wtedy zrozumiał mniej więcej co robi tu chłopak.

Gdy złotooki zauważył, że czarno-włosy niezbyt wie co ma powiedzieć postanowił odezwać się na nowo.

---Znam to, nie raz tak miałem-- podszedł do czarno-włosego i usiadł obok niego patrząc na świetnie bawiące się psy w rzece.
---Te psy po prostu takie są-- dodał.

---Warto zapamiętać-- odezwał się niebieskooki również patrząc na psy.

---Erwin-- odezwał się po długiej ciszy złotooki patrząc na czarno-włosego, na co ten spojrzał w jego stronę.
---Erwin Knuckles-- uśmiechnął się.

---Dante Capela?-- odezwał się niebieskooki patrząc na siwo-włosego.

---Miło poznać-- zaśmiał się.
---Jeśli mogę zapytać to... Co tu robisz tak późno?-- zapytał z widocznym zaciekawieniem w oczach, które aż błysnęły jakby szczęściem?

---Spaceruje z psem to chyba logiczne-- odpowiedział niemrawo.

---Zawsze jesteś taki ponury?-- przerwał mu siwo-włosy.

---Tak

---Okej byłem pewny, że zaprzeczysz...
No dobra nie ważne! Więc tak serio co tu robisz?-- zapytał nadal się uśmiechając.

---Zaczyna mnie przerażać twój uśmiech...-- odezwał się Capela.

---Przesadzasz-- skomentował tylko, po czym znów wrócił do pytania.
---Więc co tak naprawdę tu robisz?

---Jeszcze ci się nie znudziło?-- zapytał poważnie Capela.

---Jak widać nie-- uśmiechnął się szeroko złotooki.

---Wymknąłem się z domu żeby...-- w tym momencie zaczął się zastanawiać czy dokończyć.

---Żeby?-- zapytał Erwin, co utwierdziło czarno-włosego że dość długo czeka na odpowiedź.

---Eh... Nie ważne-- odwrócił wzrok na nadal bawiące się psy w wodzie...
Że im się jeszcze to nie znudziło...

---Ej! Jak zacząłeś to dokończ-- zmarszczył brwi siwo-włosy.

---Żeby... Uciec od problemów? Tia... wiem to głupie-- westchnął.

Niebieskooki czuł na sobie spojrzenie złotych oczu, które wpatrywały się w niego bez przerwy.
Siwo-włosy pokręcił głową z niedowierzaniem...

---To nie jest głupie-- odezwał się nagle Knuckles, a czarno-włosy spojrzał na niego.

---Nie udawaj-- odezwał się.
---Każdy tak mówi do czasu, aż się nie wygadasz... Wtedy nagle uważają cię za dziwaka lub atencjusza, ale tacy są już ludzie w tych czasach...

---Nie jestem taki jak oni-- stwierdził.

---Każdy tak mówi Knuckles...

---Zapamiętałeś moje nazwisko?-- zdziwił się siwo-włosy.

---Czemu miałbym nie zapamiętać?-- zapytał Dante.

---Zazwyczaj nikt nie pamięta-- zaśmiał się cicho.

---Zawsze musi być ta pierwsza osoba, tym razem chyba padło na mnie-- uśmiechnął się lekko czarnowłosy w jego stronę, na co Erwin znów się szeroko uśmiechnął.

---Masz rację tym razem padło na ciebie-- zaśmiał się.
---Ale wracając, bo nie zapomniałem tak szybko-- odezwał się ponownie.

---Yhym... Słucham więc-- powiedział znudzonym tonem głosem.

---Nie uważam ludzi z problemami za atencjuszy ani dziwaków, to że ja nie mam problemów nie znaczy, że nie rozumiem... Więc teraz masz mi powiedzieć szczerze czemu jesteś tu o takiej porze?-- powiedział cały czas patrząc na czarno-włosego.

---Już mówiłem, że chciałem uciec przed problemami-- powiedział.
---Ale pojawił się nowy...-- dodał ciszej.

--------------------------------
--------------------------------
Witam!

Zmieniłam w tytule na Erwin x Dante bo będzie wątek ważny z Erwinem przez długi czas więc wsumie to ma bardziej sens :)

Pozdrawiam i kc <3

~|It was an accident|~|Erwin x Capela|~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz