Już teraz wiedział, że ma jeszcze bardziej przewalone...
---Cześć kochana!-- pisnęła wręcz jej przyjaciółka, na co siwo-włosy się skrzywił.
---Wchodź do środka! Mam wiadomość! Mój brat znów się zakochał!-- krzyknąła jego siostra, na co on skierował się w stronę schodów.
---Ej Erwin! A ty dokąd? Nie przywitasz się ze mną?-- zapytała Elisa czyli psipsi jego siostry.
---Cześć Eli-- mruknął niechętnie, a gdy już chciał wchodzić po schodach ona pociągnęła go do siebie.
---Jesteś dla mnie jak brat Erwinku, więc musimy to obgadać jasne?-- powiedziała przytulając go i głaszcząc po włosach, tego właśnie nienawidził.
Brunetka traktowała go jak brata i może czasem było to miłe, lecz w niektórych przypadkach wręcz okropne...
Spojrzał na swoją prawdziwą siostrę, która uśmiechała się szeroko.---Oj choć pogadać o twoim nowym obiekcie westchnień!-- krzyknęła uradowana Eli i pociągnęła go i jego siostrę do pokoju starszej z rodzeństwa.
Erwin cieszył się z jednego, że jego rodziców nie było w domu. Mimo, że była sobota to oni pracowali za co w tym momencie dziękował bogu mimo, że nie wierzył w niego.
Weszli do pokoju Kate, czyli jego starszej siostry. Elisa posadziła go na fotelu w rogu pokoju, a one usiadły na łóżku, które było zaraz obok fotela.
Erwin patrzył na nie znudzonym wzrokiem...---Opowiadaj! Kiedy, gdzie, jak się poznaliście oraz jak wygląda! I oczywiście imię!-- odezwała się radosna brunetka.
---Um... Poznałem go dzisiaj w lesie jak byłem z White'em na spacerze o jakiejś trzeciej w nocy-- zaczął mówić, ale nagle mu przerwano.
---Co ty robiłeś o trzeciej w nocy w lesie?-- zapytała Kate.
---Wyszedłem z psem? Nie mogłem spać więc poszedłem na taki mały spacer, który finalnie trwał trzy godziny-- zaśmiał się.
---Gadałeś z nim trzy godziny?-- zapytała Elisa.
---Um.. No tak? Chociaż nie wydawało mi się żeby ta rozmowa trwała trzy godziny...-- odezwał się złotooki.
---On serio się zakochał!-- krzyknąła radośnie Elisa.
---Mówiłam-- wzruszyła ramionami Kate z uśmiechem.
---Mów dalej-- stwierdziła Elisa.
---Um... No to ma czarne włosy i niebieskie oczy, a nazywa się Dante chyba Capela jakoś tak-- powiedział patrząc w podłogę.
---Okej, ale chwila był w lesie? Sam tak po prostu? To trochę dziwne nie myślisz?-- odezwała się Kate.
---Nie, on nie był sam-- odpowiedział.
---Był z swoim psem-- dodał gdy spotkał nie rozumiejących spojrzenia dwóch starszych dziewczyn.---Oh! Teraz ma to sens!-- krzyknęła Eli po chwili.
---A kiedy znów go spotkasz Hm?-- zapytała poruszając brwiami, na co dostała z poduszki od siwo-włosego.---Jesteście jakieś nienormalne!-- westchnął opierając się o operacie granatowego fotela.
---Dlatego nas kochasz!-- zaśmiała się Lisa rzucając w niego poduszką.
---Chyba raczej nienawidzę-- odpowiedział poważnie.
---Zostane przy wersji, że nas kochasz-- zaśmiała się brunetka.
---To kiedy go spotkasz?---Um... Dzisiaj o 9:30 czyli...-- spojrzał na telefon.
---Za dokładnie czterdzieści minut...---To idź się szykuj Romeo-- zaśmiały się w tym samym czasie.
CZYTASZ
~|It was an accident|~|Erwin x Capela|~
Fanfiction~It was an accident~ ~To był przypadek~ ----------------------------------- Wszystko to potrafi nas zniszczyć na tym okropnym świecie... Ale czasem przypadek... Może coś zmienić.... Lub nie...