|4|

669 80 59
                                    

Już teraz wiedział, że ma jeszcze bardziej przewalone...

---Cześć kochana!-- pisnęła wręcz jej przyjaciółka, na co siwo-włosy się skrzywił.

---Wchodź do środka! Mam wiadomość! Mój brat znów się zakochał!-- krzyknąła jego siostra, na co on skierował się w stronę schodów.

---Ej Erwin! A ty dokąd? Nie przywitasz się ze mną?-- zapytała Elisa czyli psipsi jego siostry.

---Cześć Eli-- mruknął niechętnie, a gdy już chciał wchodzić po schodach ona pociągnęła go do siebie.

---Jesteś dla mnie jak brat Erwinku, więc musimy to obgadać jasne?-- powiedziała przytulając go i głaszcząc po włosach, tego właśnie nienawidził.

Brunetka traktowała go jak brata i może czasem było to miłe, lecz w niektórych przypadkach wręcz okropne...
Spojrzał na swoją prawdziwą siostrę, która uśmiechała się szeroko.

---Oj choć pogadać o twoim nowym obiekcie westchnień!-- krzyknęła uradowana Eli i pociągnęła go i jego siostrę do pokoju starszej z rodzeństwa.

Erwin cieszył się z jednego, że jego rodziców nie było w domu. Mimo, że była sobota to oni pracowali za co w tym momencie dziękował bogu mimo, że nie wierzył w niego.

Weszli do pokoju Kate, czyli jego starszej siostry. Elisa posadziła go na fotelu w rogu pokoju, a one usiadły na łóżku, które było zaraz obok fotela.
Erwin patrzył na nie znudzonym wzrokiem...

---Opowiadaj! Kiedy, gdzie, jak się poznaliście oraz jak wygląda! I oczywiście imię!-- odezwała się radosna brunetka.

---Um... Poznałem go dzisiaj w lesie jak byłem z White'em na spacerze o jakiejś trzeciej w nocy-- zaczął mówić, ale nagle mu przerwano.

---Co ty robiłeś o trzeciej w nocy w lesie?-- zapytała Kate.

---Wyszedłem z psem? Nie mogłem spać więc poszedłem na taki mały spacer, który finalnie trwał trzy godziny-- zaśmiał się.

---Gadałeś z nim trzy godziny?-- zapytała Elisa.

---Um.. No tak? Chociaż nie wydawało mi się żeby ta rozmowa trwała trzy godziny...-- odezwał się złotooki.

---On serio się zakochał!-- krzyknąła radośnie Elisa.

---Mówiłam-- wzruszyła ramionami Kate z uśmiechem.

---Mów dalej-- stwierdziła Elisa.

---Um... No to ma czarne włosy i niebieskie oczy, a nazywa się Dante chyba Capela jakoś tak-- powiedział patrząc w podłogę.

---Okej, ale chwila był w lesie? Sam tak po prostu? To trochę dziwne nie myślisz?-- odezwała się Kate.

---Nie, on nie był sam-- odpowiedział.
---Był z swoim psem-- dodał gdy spotkał nie rozumiejących spojrzenia dwóch starszych dziewczyn.

---Oh! Teraz ma to sens!-- krzyknęła Eli po chwili.
---A kiedy znów go spotkasz Hm?-- zapytała poruszając brwiami, na co dostała z poduszki od siwo-włosego.

---Jesteście jakieś nienormalne!-- westchnął opierając się o operacie granatowego fotela.

---Dlatego nas kochasz!-- zaśmiała się Lisa rzucając w niego poduszką.

---Chyba raczej nienawidzę-- odpowiedział poważnie.

---Zostane przy wersji, że nas kochasz-- zaśmiała się brunetka.
---To kiedy go spotkasz?

---Um... Dzisiaj o 9:30 czyli...-- spojrzał na telefon. 
---Za dokładnie czterdzieści minut...

---To idź się szykuj Romeo-- zaśmiały się w tym samym czasie.

~|It was an accident|~|Erwin x Capela|~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz