Istnieje druga wersja rozdziału VI, więc jeśli masz ochotę go przeczytać, to przescrolluj na koniec.
Zostajesz w tej wersji?
No ok!Dziś jest piątek. To ten dzień. RANDKA i to z moją, już oficjalnie, DZIEWCZYNĄ!!!
Tata obiecał nas odebrać o czwartej ze szkoły i zawieźć do jego pizzerii na w pół do piątej.
Marysia spogląda na ekran swojego iPhone'a:
15:59
Piątek 21.02.22
8° deszcz
0 nowych powiadomieńNO ŚWIETNIE!!! NIE DOŚĆ ŻE TATY JESZCZE NIE MA, TO PADA!!! 😠
Przyjechała ciocia Vanessa, pracownica taty.
Od razu rzuciła tekstem:
-Ooo, to jest ta twoja foczka, o której twój ojciec opowiadał, że jest twoją dziewczyną?Poczułem, że Mary się zdenerwowała, ale zachowała swoje charakterystyczne opanowanie i odpowiedziała, prawie że przez zęby:
-Tak, to ja. Maria Kochanowska, jestem dziewczyną syna pani szefa, miło mi.
Ciocia Vanessa, zamiast już zachowywać się, jak zwykle, zaczęła jeszcze bardziej męczyć moją świeżo upieczoną dziewczynę:
-Skąd pochodzisz?
-Jestem córką polskich imigrantów - odpowiedziała sucho. Urodziłam się w Katowicach, ale starzy wyjechali do USA, gdy miałam 10 lat.
-Czyli mówisz po rosyjsku?To pytanie uznałem za wręcz ksenofobiczne, ale Marysia pokazała, czemu w szkole została mistrzynią ciętej riposty.
-Tak, wie pani? Nawet mamy pomnik Putina w centrum stolicy, a nasz hymn opowiada o sowieckiej Rosji.
-Czyli w waszym obwodzie nadal jest komunizm?
Marysia coraz bardziej się męczyła, ale w końcu zamknęła Vanessie gębę na kłódkę, mówiąc:
-A w Stanach, oprócz rodziny pani szefa, to każdy jest taki głupi, czy tylko pani IQ jest mniejsze, niż atomy?
Ness aż zatkało. Ale Marysia pokazała, która dziewczyna to królowa: