8. Lęki.

35 2 0
                                    

To uczucie narastało z każdym dniem. Irytacja sięgała cienkiej granicy, miałam ochotę uciec z domu przez to wszystko. Ciotka ciagle narzekała, bez przerwy poprawiała wszystkich w domu, a Katherina coraz bardziej działała na nerwy mi i mojemu bratu. Czułam że coś planowała i na pewno mi się nie to spodoba. Do tego dzisiaj były walki. Głowa mówiła mi żebym nawet nie wychodziła z domu, ale serce miało swoje zdanie a to go słuchałam się w tych sprawach. Mimo możliwego spotkania Colina nie mogłam opuścić tego widowiska. Wszystko we mnie kłóciło się ze sobą za każdym razem. Krew przerażała mnie do takiego stopnia że potrafiłam mdleć na jej widok ale i tak kochałam ten brutalny sport. Widziałam ją z daleka więc tak bardzo mi nie przeszkadzała ale wciąż wywoływała złe emocje. Było to coś strasznego czego nie potrafiłam opisać. Tak często widywałam krew, powinnam była się przyzwyczaić ale to wciąż siedziało we mnie.

Od lekcji na którą szłam, przymierzając szkolne korytarze zależała jedna z moich największych pasji. Stresowałam się jak nigdy. Ledwo utrzymywałam butelkę z wodą w dłoni, obie części ciała trzęsły mi się niemiłosiernie. Nie miałam pojęcia dlaczego tak bardzo się tego bałam, ale nie chciałam stracić swojej pozycji w drużynie. Kochałam grać a dziewczyny były dla mnie jak rodzina. Spędzałyśmy mnóstwo czasu na zawodach, treningach lub różnych wyjazdach. Byłam kapitanem od pierwszej klasy, za bardzo przywiązałam się do tej roli i nie mogłam zostać całkowicie wyrzucona z drużyny. To było moje życie i nie wiedziałabym co zrobić gdybym już nie mogła grać. Od razu jak weszłam do sali i usiadłam na swoim miejscu, moje ręce automatycznie zaczęły stukać w stolik a ja nie mogłam tego powstrzymać. Obok mnie miejsca zajęli Chase i Susan. Chłopak gdy tylko zobaczył jak się zachowuje złapał mnie ostrożnie za dłonie pocierając je delikatnie. Podniosłam wzrok na przyjaciela i wzięłam głęboki wdech. Zawsze tak robił bo wiedział że wsparcie bliskiej osoby mi pomaga, miał tak samo.

- Musisz się uspokoić bo ci serce wysiądzie dziewczyno.- przytaknęłam starając się normalnie oddychać. Oparłam policzek o ramie blondyna a on mnie objął.

- Widziałam że pisałaś prawie wszystko, napewno nie dostałaś niżej niż dopuszczająca.- uśmiechnęłam się lekko do szatynki a dziewczyna puściła mi oczko. Wróciłam wzrokiem do drzwi klasy które właśnie przekroczyła nauczycielka. Była wymagająca i czasami wredna ale nie najgorsza.

- Może i napisałam większość ale czy dobrze?- szepnęłam w stronę Su a ona jedynie przewróciła oczami. Nie byłam kujonem, czyli nie mówiłam że nic nie potrafię a dostawałam same piątki. Tak to u mnie nie działało.

- Sprawdziłam wasze testy.- te trzy słowa spowodowały jeszcze bardziej narastający stres. Włosy przykleiły mi się lekko na karku a ja jedynie na czym się skupiałam to na ruchach kobiety. - Jak zwykle połowa to oceny niedostateczne ale nie wszystkie.- obserwowałam uważnie jej sylwetkę gdy rozdawała kartki żebyśmy mogli obejrzeć jakie głupoty napisaliśmy.

- Przewalone.- bąknął obok mnie Chase czym zwrócił moją uwagę. Zajrzałam przez ramie chłopaka na jego kartkę. Dostrzegłam czerwonym długopisem, starannie napisaną dopuszczającą.

- Dwa to ocena pozytywna kwalifikująca do następnej klasy. - wyrecytowałam z pamięci formułkę którą za każdym razem odtwarzałam w głowie na tej nieszczęsnej historii.

- Może ty byś się ucieszyła ale nie ja. - wiedziałam że blondynowi zależało na ocenach ale w tym momencie nie przejmowałam się jego załamaniem, bo nauczycielka ponownie stanęła przy naszej ławce przyglądając mi się z lekkim uśmiechem.

- Gratuluje Hayley.- powiedziała cicho i podała mi kartkę a kamień spadł mi z serca. Czułam że mogę znowu zacząć normalnie funkcjonować.

Drżącymi palcami chwyciłam kawałek papieru od którego zależało tak wiele. Szybko przejrzałam wszystko aż wreszcie mój wzrok padł na stopień. Miałam wrażenie że zaraz spadnę z krzesła, tak bardzo się kręciłam. Ale moja całkowita uwaga była poświęcona ocenie. Piękna trójka prezentowała się idealnie na białym tle. W snach, nie marzyłam o takiej ilości procentów żeby zakwalifikować się na dostateczną. Modliłam się o dwa żeby po prostu zaliczyć test i mieć wszystko w nosie ale chyba miałam większe zdolności niż przypuszczałam. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo można przeżywać jakiś sprawdzian aż do tej chwili. Teraz już rozumiałam tak wiele ambitnych uczniów, którym zależało na ocenach. Nie byłam w tym gronie ale cieszyłam sie jak nigdy. A ledwo widoczna duma w oczach historyczki gdy podawała mi test była spełnieniem wszystkiego. Wiedziała że to była dla mnie najważniejsza chwila.

Playing with FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz