Prolog

50 1 0
                                    

-Co ty sobie myślisz? Hmm?-uderzał we mnie słowami jak piorunami. Co myślę? Sama nie wiem co myślę.

-Nie wiem , po prostu potrzebuje czasu. Proszę cię-szepnęłam ledwie słyszalnie

-Nigdzie nie pójdziesz-Krzyknął Will

Will, Will, Will. Mój chłopak, wysoki brunet z dość umięśnioną sylwetką. Jego jasna karnacja dopasowywała się z zielonymi oczami I wąskimi ustami. Bywał nerwowy ale nigdy nie zaszło to za daleko.

Chłopak złapał mnie boleśnie za nadgarstek. Czułam jego zimne palce coraz ciaśniej owijające się wokół. Szarpał mnie za sobą do pokoju naszego mieszkania.

Mieszkaliśmy w nie małym mieszkaniu niedaleko centrum Ottawy w  Kanadzie. Utrzymywaliśmy je w dość jasnych kolorach.

Opierałam się jak tylko mogłam kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Mężczyzna spojrzał na mnie z gniewem w oczach. Nie wiedziałam czy dobrze że to się tak dłuży czy wolałabym mieć to za sobą. Ruszył w stronę drzwi mówiąc mi żebym siedziała cicho. Słyszałam ściszone głosy. Stałam wbita w ścianę nie mogąc się ruszyć mimo że chciałam tam pobiegnąć ile sił w nogach. Usłyszałam zatrzaśnięcie drzwi i szybkie kroki zmierzające w moją stronę. Serce coraz ciężej mi biło a oddech zrobil się o wiele cięższy.

Ktoś dotknął mojego ramienia, przez co odskoczylam jak najdalej się dało. Spojrzałam ze strachem w stronę osoby która oddychała równie ciężko co ja. Kamień spadł mi z serca, widząc Alice moją przyjaciółkę. Wiedziałam ze przy niej nie pokaże jaki jest mimo ze dobrze wiedziała co się dzieje w tym mieszkaniu.

-Co tu robisz?-zapytałam jak najciszej się dało aby chłopak za ścianą nie mógł słyszeć o czym rozmawiamy

-Jak to co miałyśmy jechać na weekend, ale widzę że tobie by się przydało niezłe zabalowanie-Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

-William mi nie pozwolił, wręcz zakazał. Czuję chęć wyjścia stąd i zapomnienia o nim, ale coś mi nie daje tego zrobić.-spuściłam głowę, a jedna samotna łza spłynęła mi po same usta.

-To ja ci w tym pomogę!-Zapewniła entuzjastycznie blondynka. Co było przekonujące. 

Była dość wysoka i szczupła. Zazdrościłam jej długich pięknych nóg, mimo że moje tez nie były niczego sobie. Jej idealnie blond włosy współgrały z błękitnymi jak ocean oczami. Podobała się mężczyzną i wykorzystywała to jak najbardziej. A uroku dodawał jej zawsze pewny siebie strój. Momentami bywała nachalna czy poderwana, ale lubiłam to w niej. 

Zdezorientowana nagłym ruchem dziewczyny wstałam na równe nogi. Chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w głąb korytarza. Szybkim krokiem zmierzała ku ciemnych drzwi frontowych, obok których stała moja walizka. No bo przecież miałam wylecieć na Ibizę. Dziś dziesiątego lipca powinnam niedługo jechać na lotnisko, ale siedze zamknięta w własnym mieszkaniu. Jednak moje plany kilka minut temu zmieniły się. Kątem oka zauważyłam jak brunet wyszedł z kuchni.

Alicia jednym ruchem zgarnęła walizkę przy tym mocnym szarpnięciem otwierając drzwi.

-A ty gdzie się wybierasz?-Warknął Will znajdując się tuż koło mnie.

-Jak najdalej od ciebie-Odpysknęła moja towarzyszka nie dając mi powiedzieć ani słowa.

-Pytam Samanthe. Śniadanie zaraz wystygnie, wróć do kuchni-Oznajmił na wyraz spokojnym tonem.

Przy przypływie odwagi spojrzałam na niego ze złością, smutkiem i zniechęceniem do jego osoby na raz. Jeszcze pięć lat temu kiedy zaczęliśmy razem chodzić nie myślałam że spojrze na niego z taką nienawiścią. To ja byłam kiedy kupił swój pierwszy samochód czy poszedł do pierwszej poważnej pracy. Mimo tego pokazałam mu środkowy palec i nie zamykając drzwi zbiegłam po klatce schodowej w dół jak najszybciej,  wsiadając do czarnej toyoty przyjaciółki. Odjechała z piskiem opon wcześniej pakując mój bagaż.

-Myślałam że nigdy się tego nie doczekam-westchnęła z ulgą blondynka. Którą sama czułam. Mimo mocno pijącego serca i szybkiego oddechu, czułam jak ciężar spada z moich ramion.-Jak się czujesz?-kontynuowała 

-Chyba dobrze. Inaczej.....lżej-wyjąkałam uspokajając oddech.
Z jednej strony nie zbyt wiedzialam co czuję. Nadzieję? Smutek? Wszystko naraz buzowało we mnie nie dając się opanować.

-No to jedziemy na lotniskooo!!-wykrzyczała zmieniając bieg. Przez pierwsze sekundy nie dotarło do mnie to co powiedziała dziewczyna.

-Co?-zawiesiłam się na moment przetwarzając jej słowa.-Myślałam że pojedziemy do ciebie. Napijemy się wina, zjemy opakowanie lodów i obejrzymy tanie romansidło.-Mówiłam szybką patrząc na jej prawy profil.

-Chyba sobie żartujesz! Ibiza czeka.-poinformowała mnie podgłaśniając jakąś Hiszpańską muzykę. Kiedy ja patrzyłam przed siebie nie wiedząc czy się cieszyć czy uciekać gdzie pieprz rośnie....

Let The Night BeginOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz