Rozdział 3

9 0 0
                                    

Najlepszy sen z Michelem Morrone w roli głównej został mi przerwany przez ludzi którzy od wschodu słońca już wychodzili z domków. Nadal nie mogłam uwierzyć że tu jestem, to było takie ekscytujące.

Leniwie zwlekłam się z tego wygodnego łóżka, które za wszelką cenę nie chciało żebym z niego wychodziła. Spojrzałam przez okno. Słońce w pierwszych kilku sekundach zasłoniło mój widok, ale po chwili odzyskałam ostrość.

Dużo młodych ludzi, śmieją się i zapomniają o tym co zostawili w domu. Co ja też powinnam uczynić. Wyrwałam się z rozmyśleń i w mgnieniu oka znalazłam się kolo walizki. Nie wiem kiedy rozpakuje te rzeczy, narazie mi się nie śpieszy. Zgarnęłam przewiewną żółtą sukienke w kwiatki na cienkich ramiączkach i poszłam do łazienki.

Zaplotłam włosy w luźnego warkocza oraz założyłam kolczyki z zawieszkami słońca.

Wyszłam na ciemny korytarz i zbiegłam na dół. Alice jeszcze nie wstala więc stwierdziłam że wybiorę się na zakupy. Nie mamy żadnych produktów spożywczych więc to napewno Dobry pomysł.

Wruciłam się po portfel, telefon i sandałki na lekkim obcasie. Po drodze zgarniając torebkę.

Wyszłam na dwór. Ciepłe powietrze otuliło moją twarz, nie wiało było dość spokojnie. Ruszyłam przed siebie chodnikiem. Po około trzech minutach wędrówki wyszłam dość blisko miasta. Rozglądałam się za jakimś sklepem z najbardziej potrzebnymi rzeczami. Jak dotąd przewijały mi się kina, kluby, restauracje i pełno turystów.

Wreszcie znalazłam. Market na rogu koło klubu z neonem północ muszę to zapamiętać. Wchodząc do sklepu uderzyło we mnie ciężkie i gorące powietrze. Chwilę zajęło odnalezienie mi się między półkami. Wzięłam kilka bułek i jajka. Znalazłam pomidory. Czy jest tu szcypiorek? Wiem jak przyjaciółka go kocha. Weszłam na dział z warzywami. BRAK. Dział z owocami? BRAK. Lodówki. BRAK.

-Przepraszam czy znajdę tu szczypiorek?- zapytałam mężczyzny kolo mnie.

Wydawało mi się że jest stąd więc może mi pomóc. Był wysoki. Na oko metr osiemdziesiąt pięć. Jasne włosy, wyblakłe od słońca, i wakacyjna opalenizna. Spojrzał na mnie dużymi brązowymi oczami. Zeskanował mnie od góry do dołu prostując się. Uniosłam brew w geście przypomnienia o moim pytaniu.

-Alejkę dalej-chrząknął

-Dziękuję-mruknęłam

-Wakacje?-pociągnął rozmowę co mnie lekko zaskoczyło.

-Ymm. Tak właściwie to tak-uśmiechnęłam się przyjaźnie na co odwzajemnił mój gest.

-Na długo?-dociekał.

-Na miesiąc-zkwitowałam.

-Dość długo. Jakąś rocznica?-pytał zaniepokajając mnie. Ale kontynuowałam.

-Nie hah-zaśmiałam się na taki wniosek z jego strony.- Nie mam chłopaka.

-Dobra wiadomość.-mrugnął okiem i już go nie było.

Po dziwnej rozmowie z niezamjomym poszłam odrazu do kasy przez co również zapomniałam szczypiorku. Ale to zobaczyłam dopiero jak wruciłam do domku. Zapomniałabym mężczyzna zostawił w moim koszyku kartkę. A co najdziwniejsze nawet nie wiem kiedy ją napisał! Nie ważne, podpisał się jako "Matt ;)". Tylu ich na świecie a on myśli że będę szukała jego. Ledwie wyszłam z jednego związku a co dopiero zaczynać już drugi. Nie tym razem.

Po rozpakowaniu zakupów wzięłam się za przygotowywanie posiłku. Pokroiłam pomidor wrzucając na patelke i po chwili dodając jajka.

-Co tak pięknie pachnie moi drodzy?-uslyszałam lekko zaspany głos towarzyszki.

-Robię właśnie śniadanko. Co oznacza że zdążyłam być już w sklepie. A ty wstajesz tak późno.-skarciłam ją na co ta zrobiła złą minę.

-Oj nie przesadzaj to podróż mnie tak wykończyła.- zbulwersowała się na co cicho się zaśmiałam.

- Jest 12 koleżanko a chciałaś dziś coś jeszcze chyba zobaczyć jak się nie mylę.- zkwitowałam.

-Jedynę co chce dziś zobaczyć to najlepszy klub jaki się tu znajduje- zachichotała i sięgnęła po sztućce. A ja postawiłam talerze z jedzeniem na stole.

-Oszalałaś. Ja nie mam żadnej sukienki na takie wyjście.

-Czyli trzeba kupić!- krzyknęła z pełno buzią na co przewruciłam oczami.

-No nie wiem, może zobaczymy co jest najbliżej nas, zapoznamy się co gdzie jest?-rzekłam.

-No chyba sobie żartujesz! Ja nie mam 50 lat żeby chodzić i robić sobie zdjęcia pod fontaną.- obraziła się odkładając naczynia do zmywarki.

-No dobrze tylko nie krzycz dziewczyno.- jęknęłam na co blondyna zaczęła skakać z radości.

-Ale super. Muszę zobaczyć jaka kreacja najlepiej się nada-zapiszczała biegnąc na górę.

Posprzątałam ostatnie rzeczy po śniadaniu. Weszłam na Instagrama. Znajomi wstawili pełno zdjęć i relacji z wakacji może pora na mnie? Dawno nigdzie nie byłam. Czemu nie mogę się tym pochwalić? Zasługuję chyba na to.

Zrobiłam zdjęcie widoku zza okna i wstawiłam na relację. Oznaczając gdzie się znajduję. Jeszcze chwilę przejrzałam internet i poszłam na górę rozpakować walizkę....

Let The Night BeginOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz