[3]

685 42 15
                                    

Nastał kolejny dzień, obudziło mnie światło wydostające się zza rolet. Powoli otworzyłem oczy lecz nie minęła sekunda i znów je zamknąłem przez oślepiające światło. Pomrugałem trochę by przyzwyczaić się do jasności w pomieszczeniu. Po chwili jednak zdałem sobie sprawę, że nie jestem u siebie w pokoju. Rozejrzałem się po pokoju i od razu wróciły mi wspomnienia z poprzedniej nocy... Boże jaki wstyd!
Wczorajszej nocy przecież pobiegłem do Claya z płaczem bo BAŁEM SIĘ BURZY! Ale jestem idiotą... Co on sobie wtedy pomyślał? Po chwili użalania się nad swoim debilizmem zorientowałem się, że blondyna nie ma obok mnie. Uh... Pewnie już wstał i pracuje a ja się leniwie i to jeszcze w jego łóżku!
Po chwili leżenia i nic nie robienia postanowiłem wreście wstać i udać się do kuchni w celu przyżądzenia sobie śniadania. Powoli wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę kuchni.

Kilka minut później byłem już na miejscu. Słyszałem, że ktoś w niej jest więc postanowiłem sprawdzić kto to. Podszedłem powoli do jednego z blatów i się wychyliłem i... To był Clay. Chyba usłyszał że ktoś wszedł do kuchni bo od razu odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się promiennie.

-Hej Gogy, wyspałeś się?- Powiedział zaspanym głosem. Zatkało mnie. Jego głos brzmiał tak... Pociągająco? Czekaj George nie, stop. Nie mogę nawet myśleć o takich rzeczach ale... Jak? Nie tylko jego głos taki był ale sam on... Pognieciona czarna koszulka która przylegała do jego klatki piersiowej i się na niej zaciskała pokazywała jego cudowne żyły na rękach, a jego włosy... Cudowne blond włosy które były w wielkim nieładzie wyglądały naprawdę pięknie! Pojedyncze kosmyki spadały na jego równie cudowny nos. Wyglądał jak jakiś Bóg piękności!
Po chwili wpatrywania się w chłopaka zrobiłem coś naprawdę głupiego! Nie miałem nad tym nawet kontroli! Co zrobiłem? A no tak wyszło, że podszedłem do chłopaka i odgarnąłem mu blond kosmyki z twarzy zakładając je chłopakowi za ucho. Gdy to zrobiłem jeszcze chwilę wpatrywałem się w twarz starszego lecz po chwili wróciłem na ziemię. Moja twarz momentalnie przybrała czerwony kolor który co chwilę był coraz silniejszy!
Odwrocilem się i już miałem uciec z miejsca zdarzenia lecz czynność tą przerwała mi ręka wyższego. Złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę tak, że zrobiłem obrót i wylądowałem na jego torsie.

-Hej... Nie musisz się wstydzić, ale jesteś strasznie słodki jak się rumienisz...- Powiedział starszy tym swoim seksownym głosem na co spaliłem jeszcze większego buraka na twarzy.

-N-nie rumienię się...- Odpowiedziałem. Nie wiem czemu to powiedziałem skoro widać to po mnie aż za dobrze!

-Nie? Czyli normalnie też wyglądasz jak jakiś burak, tak?- Powiedział jednocześnie nachylając się nade mną.

-T-tak... Znaczy.- Przerwała mi ręka blondyna która spoczęła na mojej twarzy. Nie powiem, podobało mi się to lecz im nasza odległość stawała się mniejsza tym bardziej się strasowalem.
Chłopak powoli zmniejszał odległość od siebie naszych twarzy, już wiedziałem co zaraz się stanie. Nie żebym miał z tym jakiś problem, ja sam tego chciałem.
Nasze twarze dzieliło już jakieś 3 centymetry lecz w tej chwili usłyszeliśmy kroki w naszą stronę i jak poparzeni się od siebie odsunęliśmy. Kilka sekund po tym w wejściu stanął mój dziadek pięknie uśmiechnięty i nie świadomy tego co tu miało się właśnie stać. Ale co miało się dokładnie stać... Przecież my prawie... O MÓJ BOŻE.
Ja prawie go pocałowałem... George ogarnij się! Przecież ten człowiek ma zamiar was okraść i robi dobrą minę do złej gry! Muszę być bardziej rozważny!

Po chwili myślenia o tym jakim jestem debilem wziąłem pierwszy lepszy owoc jaki miałem pod ręką i udałem się w kierunku mojego pokoju.
Gdy już dotarłem szybko zamknąłem drzwi na klucz i rzuciłem się na łóżko pogrążony w myślach.
Naprawdę muszę się opanować, ten chłopak za bardzo na mnie działa! Czemu z wszystkich osób na świecie musiał trafić mi się taka cudowna osoba! Gdyby nie to co robi to może by coś z tego wyszło... Uh George przestań... Nie możesz się w nim zakochać! Nawet go dobrze nie znasz, kradnie rzeczy z twojego domu, on po prostu udaje!
Byłem pogrążony w myślach tak bardzo, że zasnąłem. Nie mam pojęcia kiedy. Po prostu byłem wykończony tym wszystkim. Spałem tak godzinę? Może dwie? A może więcej na pewno więcej bo Obudziłem się gdy na dworze było już całkiem ciemno. Spałem cały dzień?!Pewnie bym spał dłużej gdyby nie okno które zostawiłem otwarte przed moim  zaśnięciem. Powoli podszedłem do okna w celu zamknięcia go lecz coś przykuło moja uwagę. A dokładnie samochód Claya! Auto było odpalone i ktoś ubrany w czarną bluzę z kapturem na głowie pakował do niej pudła. To na pewno Clay... Tylko co on znów kombinuje?
Nie zastanawiałem się długo i postanowiłem zejść na dół i sprawdzić co zamierza... Szybko wziąłem pierwsze lepsze dresy oraz bluzę i udałem się na dół. Po drodze też ubrałem moje buty.

Gdy byłem już na dole schowałem się z jakimś krzakiem który był w ogrodzie na tyle blisko bym mógł słyszeć co chłopak mówi. Clay rozmawiał z kimś na głośno mówiącym przez telefon i mówili o jakimś towarze?

-Stary, dziś przyjeżdża sam wiesz kto. Od tygodnia czeka na towar, jeżeli mu go nie dasz to...- Odezwał się głos w telefonie lecz został on zagłuszony przez głos blondyna.

-Kurwa Nick daj se spokój! Dobrze wiem że jak mu go nie dam to po mnie! Moi ludzi mieli się tym zająć! Co się tam kurwa dzieje!?- Odezwał się Clay. Czekaj... Co miał na myśli mówiąc "Moi ludzie"? Coraz bardziej zaczynam mieć wątpliwości co do niego i tej całej jego pomocy dla dziadka...

-Co się stało? Mikel się stał! Przyjechał przebadać towar i powiedział że się niby nie nadaję! Nie mamy N-I-C co byśmy mogli dać temu palantowi!- Odezwał się głos w telefonie.

-Dobra Nick, jestem na farmie w okolicach Londynu. Od typa któremu pomagam biorę towar. Napiszę mu że... Muszę załatwić parę spraw w sms. Towar mam już spakowany do auta więc z tym już mam ogarnięte. Będę u nas gdzieś 2 nad ranem.- Powiedział Clay. Czyli jednak... On wykorzystuje dziadka i sprzedaje nasze drogocenne rzeczy! WIEDZIAŁEM!!! Tylko co mam zrobić!? Przecież dziadek mi nie uwierzy...

-Dobra Dream, pośpiesz się tylko bo ludzie już czekają na swojego szefa.-Powiedział chłopak w telefonie. On jest kogoś szefem...? Tylko kogo?

-Ta jasne, dzięki stary.- Powiedział blondyn i się rozłączył. Chłopak podłączył przyczepę z "towarem" do swojego samochodu i do niego wsiadł, po chwili można było usłyszeć silnik samochodu. On chce odjechać! Nie mogę tak tego zostawić!

Nie zastanawiałem się nawet nad konsekwencjami... Wskoczyłem na przyczepę i schowałem się między pudła. Z telefonu napisałem do dziadka, że idę do kolegi na jakiś czas nocować bo mnie zaprosił i że nie ma się o mnie martwić. Co ja zrobiłem... Jadę przyczepą do nieznanego mi miejsca i ludzi. Na dodatek z człowiekiem który oszukał i obrabował moja rodzinę... Już mu nie odpuszczę.
--------------------------------------------------------------
1134 słów

"Good" Boy [Dreamnotfound] !ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz