[4]

618 42 23
                                    

Na dworze było już całkiem jasno gdy dojechaliśmy. Przez całą noc próbowałem jak najbardziej zapamiętać drogę do tego miejsca lecz się poddałem bo przecież jechaliśmy kilka godzin!
Auto zatrzymało się przy wielkim budynku na jakimś odludziu. Budynek ten był wysoki, posiadał on bodajże 3 piętra + parter. Budynek był cały czarny i w niektórych oknach były kraty. Na drzwiach wejściowych budynku pod którymi stanęliśmy były różnego rodzaju zamki i zabezpieczenia. Budynek wyglądał zupełnie jak jakieś więzienie! Podczas przyglądania się budynkowi spostrzegłem 3 mężczyzn ubranych w garnitury którzy kierowali się w naszą stronę. 1 mężczyzna był szatynem który miał piwne oczy... A bardziej pomarańczowe? 2 mężczyzna był dość wysoki i miał bujne brązowe włosy. Natomiast 3 mężczyzna był blondynem, również dość wysokim i miał niebieskie oczy.

-Dream!- Zawołał szatyn. To ten Nick z którym rozmawiał Clay! Poznaje go po głosie.

-Cześć Sap...- Powiedział Blondyn.
-Musialeś przyprowadzić Willa i tego wkurwiającego dzieciaka?- Dodał po chwili.

-Te kurwa nie pozwalaj se! Nie jestem żadnym dzieciakiem!- Odezwał się ten dziwny chudy blondyn.

-Dobra, dobra stop! Dream, masz cały towar?- Odezwał się brunet.

-Tak mam. Wszystko jest na pace. Pomożecie mi to wnieść?- Powiedział Clay.

-Jasne, ale nie za darmo.- Powiedział chudy blondyn.

-Tommy!- Krzyknął na niego Nick.
-Nie po to cię zabrałem byś od razu kłócił się z Dreamem! Nie zapominaj że to twój szef!- Dodał szatyn.

-Oh no dobrze, dobrze! Spokojnie bo ci gacie jebną...- Powiedział rozbawiony blondyn. Zaraz po tym skierował się w moją stronę a dokładnie w stronę pudeł w których jestem schowany. Zacząłem się stresować... Co jeżeli mnie złapią? Clay mnie znienawidzi a może nawet coś mi zrobi! Na tą myśl zacząłem się pocić i bawić nerwowo placami. Tommy czy jak mu tam podszedł bliżej i chwycił za jeden z kartonów, podniósł go i zaczął kierować się w stronę wejścia do budynku. Tak samo zrobili jego przyjaciele i Clay. Na szczęście byłem na tyle schowany, że mnie nie zauważyli.
Gdy cała czwórka weszła do środka wtedy ja miałem okazję uciec za mur tak by mnie nie zauważyli. Zrobiłem to bardzo szybko i niezauważalnie.
Przez następne kilkanaście minut wykonywali jedną i tą samą czynność. Gdy został ostatni karton zauważyłem, że coś przykuło uwagę Claya.

-Dream! Idziesz?!- Krzyknął Nick do Claya, lecz ten nie zareagował. Wreście po chwili podniósł rzecz która znalazł w aucie i... O kurwa... Clay trzymał w dłoni moją bransoletkę którą dostałem od babci. Była ona pozłacana i miała małe diamenciki oraz wygrawerowane na niej były moje inicjały. Przeraziłem się. Nie tylko stracę bransoletkę ale jeszcze Clay wie, że ktoś tu jest!

-Stary co to jest?- Powiedział Nick który stanął tuż obok Claya.

-Ktoś tu jest.- Powiedział stanowczo Clay.

-Co? Co ty wygadujesz? To pewnie wypadło z któregoś kartonu...- Powiedział Nick.

-Wszystkie kartony zabezpieczałem dokładnie po kilka razy, nie jest to możliwe.- Powiedział blondyn.

-Eh no dobra skoro tak mówisz... William wezwij ochronę i każ im przeszukać cały teren!- Krzyknął Nick, na co wysoki chłopak od razu skierował się w głąb budynku.
-Spokojnie Clay, ochrona przeszuka cały teren. Jeżeli ktoś tu jest to na pewno nie jest daleko, znajdą go.- Powiedział szatyn.

-Uh... Tak, dzięki stary.- Powiedział Clay i obydwoje weszli do środka budynku. Zaraz za nimi wszedł ten cały Tommy. Rozejrzał się jeszcze i poszedł śladami Claya i Nicka. To była moja szansa! Szybkim ruchem wszedłem do budynku praktycznie zaraz za Tommym i zamknąłem drzwi. Na całe szczęście w samym korytarzu było pełno roślin i szafek za którymi mogem się bez problemu schować. Dla pewności by nikt mnie przypadkiem nie poznał założyłem kaptur i zacząłem iść śladami mojego blondyna... Zaraz George twojego? Przestań. Clay i Nick weszli do jakiegoś pomieszczenia. Zgaduje, że była to jadalnia. Blondyn usiadł na jednym z krzesł przy wielkim stole i zraz po nim zrobił to też szatyn.

-Coś cię gryzie stary?- Odezwał się Nick.

-Jakby to powiedzieć... Na tej farmie jest nie tylko ten starzec. Jest tam też taki chłopak, ma 17 lat, jest niski, słodki i jest brunecikiem.- Odezwał się Blondyn. Moja twarz momentalnie znów stała się cała czerwona.

-ah Clay, Clay... Czyżbyś się zakochał?- powiedział Nick z bananem na mordzie.

-Może tak, może nie... Czy to ma jakieś znaczenie? Nawet gdybym chciał to nie chcę go na nic narażać! Ten skarb boi się burzy a co dopiero by przeżył gdyby wiedział co tu robimy!- Powiedział Clay, podczas gdy to mówił jego głos zaczął drżeć.
-Sap ja nie chcę by znów się coś stało osobie na której mi zależy...- Dokończył.
Zależy mu na mnie...? Nie... To nie możliwe...

-Dream, rozumiem, że się boisz po śmierci twojego brata i nie chcesz się otwierać na nowe osoby po sytulacji z Lisą ale nie możesz wiecznie być samotny!- Powiedział szatyn.
-Clay słuchaj, jeżeli on ci się podoba to mu to pokaż! Pokaż mu siebie! Niech cię pozna takiego jakim jesteś!- dodał Nick.
Clay siedział w bezruchu i nie umiał nic powiedzieć. Widać było, że jest strasznie zamyślony i niepewny.
Ja w sumie miałem teraz podobnie, podobam mu się? On chce ze mną być? Pokazać mi siebie? Mam niby przestraszyć się jego pracy? Co jest grane... To jest bez sensu... Byłem strasznie zamyślony, tak bardzo że przez przypadek uderzyłem ręką w szafkę, przez co ta wydała głośny huk. No to się wkopałem.

Usłyszałem, że ktoś wstaje. Nie znalazłem innego wyboru jak ucieczkę. Szybko zerwałem się na równe nogi i wybiegłem z pomieszczenia. Za sobą usłyszałem wołanie i kroki. Byli blisko...
Postanowiłem skręcić w pierwszy lepszy korytarz i przy okazji zrzuciłem na drogie jakiś wózek z jedzeniem. Powinno ich to trochę zatrzymać. Myślałem że mi się udało lecz jednak te myśli przerwał mi głos strzału i przerywający moją nogę ból. Postrzelili mnie... Bolało jak cholera. Upadłem na ziemię jednocześnie trzymając się w miejsce w którym była rana. Na rękach widziałem masę krwi przez co zrobiło mi się nie dobrze. Ból się nasilał a mi zaczął się zamazywać świat przed oczami. Ostatkiem sił oparłem się o ścianę blisko mnie i zacząłem ciężko oddychać. Widziałem, że ktoś do mnie podbiegł i zaczął głaskać mnie po twarzy. Słyszałem że ta osoba woła moje imię a w tle krzyki innych osób i wyjący alarm. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam był znany mi głos... Głos Claya... Który mówił "Już dobrze skarbie, jestem przy tobie, wszystko będzie dobrze..." Kilka sekund po tych słowach moje powieki opadły, a ja widziałem tylko ciemność.
--------------------------------------------------------------
1047 słów

"Good" Boy [Dreamnotfound] !ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz