[6]

610 44 7
                                    

Obudziłem się w środku nocy przez pewna sytulację pogodową za oknem. Jak na moje nie szczęście była burza, super...
Mimo że moje ciało zaczęło już reagować na fobię to ja starałem się uspokoić. Usiadłem na łóżku i popatrzyłem za okno, strasznie mocno pada. Patrzałem tak próbując uświadomić sobie, że jestem bezpieczny i że nic się nie stanie. Jak na złość niedaleko mojego okna uderzyła błyskawica a wszystko co przyjąłem w sobie póściło. Do moich oczu napłynęły łzy a moje ciało zaczęło się trząść, wtedy przypomniał mi się Clay. Miałem zamiar pójść do jego pokoju lecz w tym momencie poczułem już trochę mniejszy niż niedawno ból nogi. Jak ja teraz pójdę?
Mimo bólu nie myślałem trzeźwo i wstałem z łóżka lekko się trzęsąc. Podszedłem kulejąc do drzwi i nacisnąłem klamkę, spojrzałem na korytarz... Nikogo nie było, nikt nie mógł mi pomóc. Mimo bólu który się nasilał ja dalej nie przestawałem iść. Korytarz był dość długi, za oknem panowała nadal burza przez co co chwilę się wzdrygłem i leciały mi łzy z oczu. Byłem w połowie drogi lecz nagle poczułem większy ból w nodze niż dotychczas.

-Ała...- powiedziałem płaczącym głosem. Oparłem się o ścianę i myślałem co zrobić. Ból nogi był ogromny i nie byłem w stanie samodzielnie się ruszyć. Do mojego pokoju nie wrócę bo jest za daleko, do Claya też mam kawałek. Stałem tak nie wiedząc co zrobić lecz nagle ktoś wyszedł z pokoju naprzeciw mnie. W drzwiach stanął niewiele wyższy ode mnie szatyn z piwno- pomarańczowymi oczami. To Nick! Ten który miał się mną zajmować!

-Co ty tu robisz? Masz przecież świeża od postrzału nogę! Gdzie ty się wybierasz?!- Zapytał podnosząc głos Nick.
Stałem jak wryty nie wiedząc co powiedzieć.

-J-ja szłem do Claya...- Odpowiedziałem. Chłopak stał i patrzył się na mnie jakby widział ufo.

-Czemu o tej godzinie idziesz do szefa? Przecież on śpi...- Powiedział. Nie mogłem mu powiedzieć prawdy więc stałem tak bez słowa wpatrując się w podłogę z łzami w oczach od bólu i strachu przed burzą. Chłopak widząc, że się nie odezwę podszedł do mnie, złapał za ramię i rękę i zaczął iść w kierunku pokoju Claya.

-Zaprowadze cię do niego ale jeżeli będzie zły to ty się tłumaczysz.- Powiedział szatyn z uśmiechem na twarzy.

Minęło kilka minut i dotarliśmy pod pokój Claya. Spojrzałem na Nicka w ramach podziękowania mu za to lecz ten powiedział:

-Jutro o ok. 12 przyjdę do twojego pokoju by cię trochę poznać. Teraz nie ma na to czasu a ja jestem zmęczony.-Powiedział chłopak.
-Dobranoc George.- Dodał po chwili. Odpowiedziałem mu tym samym i po chwili chłopak znikł w ciemnym korytarzu.

Zapukałem do drzwi jednocześnie podpierają się ściany by nie upaść. Za oknem nadal panowała burza lecz byle trochę spokojniejszy. Nie słyszałem żadnego słowa po drugiej stronie, pewnie śpi. Postanowiłem wejść do jego pokoju i tam go obudzić. Nacisłem na klamkę i już po chwili znalazłem się w środku. Zamknąłem drzwi bardzo cicho i podszedłem do łóżka na którym leżał Clay. Pochyliłem się nad blondynem i wsadziłem palce w jego cudowne włosy i zacząłem cicho mówić jego imię. Nie trwało to długo bo chłopak się przebudził patrząc na mnie z pół przymkniętych szmaragdowych oczu.

-Gogy...?- Powiedział zaspanym głosem.
-Co ty tu robisz jest przecież późno...- Dodał po chwili wstając do siadu.

-Ja po-prostu si-e bałem burzy i przyszłem do ciebie ale noga mnie bolała i..- Powiedziałem na jednym wdechu lecz chłopak mi przerwał wstając i przytulając mnie. Chłopak nie musiał czekać długo bo prawie od razu odwzajemniłem uścisk. Staliśmy tak chwilę lecz przenieśliśmy się na łóżko. Clay ostrożnie mnie na nim położył i sam zaraz zrobił to samo po czym przytulił się do mnie i schował twarz w mojej szyi. Zamknąłem oczy i wsadziłem palce w jego włosy jednocześnie bawiąc się nimi. Blondynowi chyba się to podobało bo poczułem jego uśmiech na mojej szyi. Leżeliśmy tak przez co strasznie się uspokoiłem i zapomniałem o świecie. Liczy się teraz tylko ja i Clay.

-Dobranoc mój dobry chłopcze.- Powiedział Clay w moją szyję. Chwilę po tym zasnąłem głębokim snem.

Obudziłem się gdy za oknem było jasno. Nie wiedziałem dokładnie co się dzieje i gdzie jestem bo nie rozpoznawałem pomieszczenia w którym się znajduję. Chciałem wstać do siadu gdy coś a raczej ktoś mi to nieumożliwił. Spojrzałem w dół w ramach sprawdzenia co mi tak przeszkadza i dostrzegłem tam nikogo innego jak Claya! Jego ręcę spoczywały na mojej talii a głową znajdowała się na moim torsie. Przytulał się do mnie jakbym miał mu zaraz gdzieś uciec albo jakbym był jakimś cudownie miękkim misiem. Przez moje ruchy chłopak zaczął się przebudzać ukazując swoje cudowne szmaragdowe oczka. Z pół przymkniętych oczu spojrzał na mnie i uśmiechnął się w bardzo uroczy sposób, wyglądał słodko, seksownie i słodko....
Wpatrywałem się w jego twarz tak długo aż blondyn wstał i podszedł do szafy w ramach ubrania czegoś na siebie. Wtedy spostrzegłem, że Clay ma na sobie tylko bokserki! Moja twarz zaczęła mnie piec co oznaczało, że jest już cała czerwona. Showałem twarz w poduszkę w ramach ukrycia swojej twarzy przed blondynem.

Chłopak był już ubrany a ja siedziałem na łóżku bawiąc się prześcieradłem, bo co miałem robić? Przecież zabrali mi telefon...
Nagle ktoś wszedł a tym kimś był Nick. Stanął w drzwiach i udawał zaskoczonego tym, że tu jestem.

-Eee dlaczego on tu jest?- Spytał udając zszokowanego. Clay bez żadnych emocji usiadł na łóżku i patrząc w telefon odpowiedział:

-Mial koszmar i przyszedł bo bał się być sam, a co?- Powiedział z obojętnym wyrazem twarzy Clay. Jak on umie tak kłamać?

-Nic nic tak pytam. Wiesz... Nie często widzi się w łóżku u swojego szefa jakiegoś słodkiego chłopczyka...- Powiedział Nick z bananem na mordzie. Clay na to tylko parsknął cicho śmiechem i pokiwał głową.

-Ty jednak jesteś głupi Sap.- Powiedział rozbawiony. Szatyn odpowiedział na komentarz z strony blondyna śmiechem.

-Więc, mogę zabrać twoją księżniczkę na jakiś czas ze sobą?- Powiedział cały wesoły Nick.

-Nie.- Odpowiedział Clay tym razem bez emocji.
-Mam plan go jeszcze przelecieć przed robotą a ty tylko zabierasz nasz czas.- Powiedział bez emocji. Czekaj co- Jak to przelecieć? Oby dowie spojrzeli na mnie w jednakowym momencie z uśmiechami wymalowanymi na pół twarzy. Ja natomiast byłem już cały czerwony i za bardzo nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili oby dwoje zaczęli głośno się śmiać a Clay podszedł do mnie i powiedział:

-Spokojnie przecież żartuję- Powiedział łapiąc mnie za rękę blondyn.
-Ja mam parę spraw do załatwienia, na ten czas oddaje cię w ręce Sapnapa. Możesz mu ufać we wszystkim, okej?- Zapytał mnie spokojnie chłopak. Od razu pokiwałem głową na znak, że rozumiem. Chłopak się uśmiechnął i pomógł mi wstać z łóżka.

Stanąłem obok Sapnapa jednocześnie przytrzymując się na jego ręce by nie upaść.
-Milej pracy Clay.- Powiedział Nick i po chwili wyszliśmy z jego pokoju kierując się do mojego.
Podczas drogi chłopak pytał mnie na najróżniejsze rzeczy typu co lubię jeść, ulubiony kolor, moje fobie, czy mam rodzeństwo, gdzie się urodziłem a nawet czy podoba mi się Clay. Uh... To będzie dłuuuugi dzień...
--------------------------------------------------------------
1162 słowa

"Good" Boy [Dreamnotfound] !ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz