[9]

402 39 12
                                    

Od tygodnia przebywam w domu na farmie dziadka. Nie mam pojęcia co się dzieje z Clayem, Nickiem i innymi. Jedyne co wiem to to, że Dream pojechał z Sapnapem na misję z zlecenia i nie wiedzą ile im to zajmie oraz czy w ogóle się zobaczymy. Przez pierwsze dni serio to przeżywałem i nie umiałem się z tym zbyt pogodzić... Dlaczego? Tak wyszło, że serio podobał mi się Clay. Przez te kilka dni zdążyłem się dość mocno do niego przywiązać. Dał mi on jednak słowo, że jak tylko mu się uda to po mnie przyjedzie. Bardzo na to liczę.
Z mojego zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu w salonie gdzie przebywał aktualnie dziadek. Nie chcę zabrzmieć wrednie ale do dziadka praktycznie nigdy nikt nie dzwoni dlatego dość się zdziwiłem. Dziadek wziął telefon do ręki i przyłożył do ucha. Nic nie mówił lecz słuchał co mówi osoba po drugiej stronie słuchawki.

-George ktoś do ciebie, podobno to ważne.-Odezwał się dziadek co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Po co ktoś miałby dzwonić na telefon domowy by się ze mną skontaktować. Postanowiłem wreście wziąć telefon.

-Halo?
-George? To ty?-Odpowiedział mi znany głos w słuchawce.
-Nick..?-Spytałem.
-Tak to ja. George musisz do nas przyjechać.-Powiedział nerwowo. Ewidentnie coś się stało i wątpię że była to dobra rzecz.
-Co? Ale dlaczego? Coś się stało? Gdzie jest Clay?-Powiedziałem lekko zestresowany.
-Wszystko powiem ci w drodze ale teraz posłuchaj. Pakuj się i powiedz swojemu dziadkowi że musisz wyjechać na jakiś czas ponieważ twój przyjaciel miał wypadek. Spakuj najważniejsze rzeczy i będę po ciebie za jakąś godzinę rozumiesz?-Powiedział szybko i nerwowo Nick. Od razu powiedziałem mu, że się zgadzam i powiedziałem to dziadkowi. Boję się co się stało...

Po godzinie byłem już spakowany i Sapnap rzeczywiście był już przed moim domem. Gdy mnie zobaczył posłał mi wymuszany uśmiech przez co od razu wiedziałem, że to nie zwiastuje nic dobrego. Pomachałem jeszcze dziadkowi i wsiadłem do auta.

-Mów, wszystko.-Powiedziałem stanowczo. Widać, że chłopak nie był pewny lecz wreście się odezwał.

-Clay jest w ciężkim stanie.- Odpowiedział nie patrząc mi w oczy. Zszokowało mnie.

-C-co...?

-Misja się nie udała, natrafiliśmy na kogoś naprawdę mocnego. Został kilka razy postrzelony i został zaatakowany nożem. Ma pocięty brzuch i postrzelone ramie i udo, stracił dużo krwi.- Powiedział smutno. Po tym łzy samoistnie naleciały mi do oczu. Nie mogłem uwierzyć że mu się coś stało.

-Czy on z tego wyjdzie...?-Powiedziałem łamiącym głosem.

-Raczej tak, na razie bardziej niż swoim zdrowiem martwił się tym, że cię nie zobaczy, dlatego tu jestem.-Powiedział. Na te zdanie po prostu się popłakałem. Nie mogłem uwierzyć. Mimo tego że jest w ciężkim stanie przez tą misje, to nadal bardziej niż tym przejmuje się mną.

Przez resztę drogi nie odezwaliśmy się do siebie. Była to komfortowa cisza i nikt z nas mie miał z tym problemu. Najgorsze było jednak to, że przez całą drogę walczyłem z swoimi myślami na temat Claya...

Po kilku godzinach drogi dotarliśmy na miejsce. Zobaczyłem tam znany mi już budynek. Sapnap wysiadł z auta i bez słowa skierował się w stronę drzwi. Postanowiłem pójść w jego ślady. Gdy weszliśmy do budynku panował tam lekki nieład ale było to oczywiste bo nie było tu nikogo w czasie zlecenia. Po chwili znajdowaliśmy się przed pomieszczeniem o numerze 404. Kiwnięciem głowy Nick dał mi do wiadomości, że mam otworzyć drzwi i wejść tam sam. Przez chwilę się zawachałem lecz wreście wszedłem do pomieszczenia gdzie jak myślę znajdował się Clay. Lekko uchyliłem drzwi i moim oczą ukazał się leżący na łóżku blondyn który był podłączony do kroplówki oraz przykryty kołdrą po samą szyję. Po chwili stania i patrzenia się na starszego postanowiłem wreście przyjrzeć mu się z bliska. Usiadłem na krawędzi łóżka przez co wydało lekkie skrzypnięcie. Złapałem Claya za rękę i delikatnie położyłem głowę na jego klatkę piersiową.

-Hej Clay.-Powiedziałem cicho.
-Jak się czujesz...?- Spytałem. Jak można się spodziewać nie dostałem odpowiedzi.
-Clay obudź się proszę...-Powiedziałem lekko łamiącym się głosem. Mówiąc to głaskałem kciukiem jego rękę.
-Pamiętasz co mi mówiłeś przed wyjazdem?-Zacząłem.-Powiedziałeś że jak wszystko się uda to kupisz nam tego kota co oglądaliśmy.-Powiedziałem smutno się uśmiechając.
-Nazwalibyśmy ją Pathies...Wymyśliliśmy te imię w drodze do mojego dziadka, pamiętasz?-Spytałem. Czułem jak łzy nalatują mi do oczu.
-Pomoglibyśmy razem mojemu dziadku i jakbym skończył 18 lat zamieszkalibyśmy razem...Najlepiej w jakimś naturalnym miejscu haha...- Łzy poleciały mi po policzku.
-Wszystko to nam się uda tylko musisz się obudzić...Proszę skarbie...-Poprosiłem już w ogóle nie powstrzymując łez. W tym momencie poczułem ucisk na mojej ręce. Odruchowo spojrzałem na twarz blondyna i dostrzegłem że patrzy mi w oczy uśmiechając się od ucha do ucha.

-Oh George... Przecież żyję.-Powiedział lekko się śmiejąc. Nic nie odpowiedziałem tylko rzuciłem się mu na szyję chowając go w szczelnym uścisku który od razu został odwzajemniony.
-Tak kupie ci tego kota tylko już nie płacz.- Gdy to powiedział na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.

-Nie strasz mnie już tak!- Powiedziałem uderzając go w ramie. Niestety trafiłem w to ranne...

-Ała George!-Krzyknął Clay.

-Przepraszam zapomniałem...-Powiedziałem zgodnie z prawdą. Lekko odkryłem Claya by zobaczyć gdzie jest ranny, ten widok mnie zszokował. Clay miał cały brzuch owinięty bandażami które już nasiąkły krwią. Prawie tak samo było z udem lecz na niej było o wiele mniej krwi. Na ramieniu nie było krwi prawie wcale ale też miał je obwinięte grubą warstwą bandażu.

- O boże...- Powiedziałem zszokowały widokiem jego zawiniętych ran.

-Wyjdę z tego nie martw się, przeżywałem już gorsze rzeczy...- Stwierdził Dream.

-Tak jest się czym chwalić.-Powiedziałem. Spojrzałem na twarz blondyna i lekko się uśmiechłem, on zrobił to samo. Patrzeliśmy tak na siebie jakbyśmy byli w transie. Nawet nie zauważyliśmy gdy nasze twarze stopniowo zaczęły się do siebie przybliżać. Zatrzymaliśmy się gdy nasze usta były od siebie zaledwie kilka centymetrów.

-Zostaniesz ze mną Gogy?- Spytał cicho Clay. Nic mu nie odpowiedziałem lecz złączyłem nasze usta w pocałunku.
————————————————————
983 słowa
Przepraszam za taką przerwę! Postaram się od teraz pisać częściej rozdziały!<3

&quot;Good&quot; Boy [Dreamnotfound] !ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz