[10]

552 48 27
                                    

Z dnia na dzień Clay był w lepszym stanie. Codziennie z nim przebywałem i razem spędzaliśmy świetnie czas. Czasami przychodził do nas Sapnap, Will i ich dziwny kolega Tommy. Tommy był w moim wieku a zachowywał się na 13 lat, no ale przyzwyczaiłem się już. Przez ten cały czas było idealnie! Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że zbliżyłem się znacznie do Claya...

Dziś Blondyn miał wrócić do całkowitego zdrowia. Miał mieć ściągane bandaże, zrobione kilka badań i miał dostać jakąś szczepionkę a po tym może już znów robić to co dawniej.

Obudziłem się o 8:50 przez alarm budzika. Strasznie nie chciało mi się wstawać lecz musiałem bo Clay chciał bym pomógł mu wziąć wszystkie rzeczy. Oczywiście zgodziłem się bo wiem, że nadal może był obolały. Podszedłem do szafy w pokoju który niedawno został mi przydzielony przez Dreama i wyjąłem z niej czarne dressy i białą koszulkę z łapą kota na środku. Udałem się do łazienki gdzie założyłem ubrania i poprawiłem trochę mój nieład w postaci włosów. Gdy to zrobiłem ubrałem buty i wyszedłem z pokoju zamykając drzwi na klucz. Teraz zostało mi najgorsze-dotrzeć do sali gdzie jest Blondyn. Czemu najgorsze? Muszę wyjść z mojej kochanej bezpiecznej strefy bo sala jest 2 piętra wyżej.

-Dobra George dasz rade...-Powiedziałem sam do siebie. Nie powinno mi się nic stać...
Nie wiem czemu ale z jakiegoś powodu nikt nigdy mnie nie zaczepia i ze mną nie gada. Lecz zawsze gdy idę korytarzem to wszyscy się na mnie patrzą jakbym był jakąś zjawą. Nie wiem czemu tak jest, może to ma jakiś związek z Dreamem? Uh... w sumie nie ważne...
Wyszedłem z mojej „Bezpiecznej strefy" i udałem się w stronę schodów. Jak zwykle wszystkie oczy były skierowane na mnie. Czułem się strasznie nie komfortowo. Ulgę poczułem dopiero na schodach gdzie zwykle nikogo nie ma. Już myślałem że mam spokój od tych wszystkich ludzi gdy nagle zostałem popchnięty w ramię przez jakiegoś wyższego ode mnie mężczyznę.

-Oh strasznie pana przepraszam, nie zauważy-przerwał gdy spojrzał na moją twarz. W tym momencie obserwował mnie podobnie do tych wszystkich osób, tylko w tym spojrzeniu było coś innego...Zbadał całe moje ciało swoim spojrzeniem, najpierw stopy, potem nogi, w następnie na miejsce intymne. Nie był to koniec, spojrzał na mój brzuch,ręce ramiona,szyję i w końcu zatrzymał swój wzrok na moich ustach co było dla mnie strasznie przerażające i niekomfortowe. Nie wiedziałem co zrobić. Na szczęście bądź nie ciszę przerwał ten mężczyzna...

-Jesteś George, prawda?-Spytał. Zdziwiło mnie to, skąd randomowy mężczyzna zna moje imię... Powtarza się historia z Clayem.

-Tak? Skąd znasz moje imię?- Spytałem.

-Trudno by było go nie znać. Przecież szef dał wyraźny zakaz zagadywania ciebie lub robienia tobie czegokolwiek.-Odpowiedział. To wyjaśnia czemu wszyscy dotychczas się tak na mnie gapili...

-Uh... przepraszam cię za niego, troszkę za bardzo się o mnie martwi.-Powiedziałem.

-Nie przepraszaj, robi dobrze. Jakby tego nie powiedział to byś już dawno był zgwałcony i to nie raz...-Na to zdanie przeszły mnie ciarki, mężczyzna ewidentnie to zauważył.
-Znaczy nie tak to miało zabrzmieć... Chodzi o to, że ludzie tu są nieobliczalni i niewyżyci. Naprawdę mogli by ci zrobić krzywdę lecz nie robią tego bo jakby złamali rozkaz szefa mogli by nawet zginąć.-Wytłumaczył się wyższy. Z jednej strony to kochane a z jednej przerażające. No ale czego ja się spodziewałem? Kręcę z szefem mafii... Kręcę? A może to coś więcej... eh nie zawracam sobie tym teraz głowy.

-Spoko, rozumiem.- Dodałem po chwili zamyślenia.

-Oh właśnie... Jestem Nathan, pracuje tu jako ochroniarz.-Powiedział chłopak. Jeżeli chodzi o wygląd tego całego Nathana to był on dość ładny. Miał długie czarne włosy i niebieskie oczy. Miał kolczyk na środku nosa oraz kilka innych w brwi i ustach. Na jego rękach było pełno blizn co mnie dość przeraziło. Był ode mnie wyższy, można powiedzieć, że był wzrostu Claya... Właśnie, Clay!

-Miło mi cię poznać Nathan. Chętnie bym z tobą pogadał ale teraz muszę koniecznie gdzieś iść, wybacz.-Powiedziałem.

-Nie ma sprawy. Mam pytanie... mogę twój numer?-Spytał chłopak. Chwilę nad tym myślałem ale wreszcie postanowiłem mu go dać, bo przecież co może się stać?

Po podaniu mężczyźnie numeru szybko udałem się do Dreama, już trochę spokojniejszy jeżeli chodzi o wzrok innych na sobie.
Po kilku minutach byłem już pod salą na której leżał Clay. Wszedłem do pomieszczenia i moim oczą ukazały się piękne szmaragdowe oczka skierowane w moją stronę.

-No wreszcie księżniczka raczyła opuścić zamek i odwiedzić swojego księcia...-Powiedział dumnie Dream. Na to zdanie podszedłem do łóżka i powoli usiadłem mojemu „księciu" na kolanach tak, by nie obciążyć jego rany.

-No przepraszam no... Zatrzymał mnie jakiś mężczyzna i...

-Jaki mężczyzna?-Przerwał mi stanowczo Clay. W tym momencie jego cała radość znikła i był śmiertelnie poważny.

-Hej... Spokojnie. Nie denerwuj się od razu...-Powiedziałem spokojnie dając swoje dłonie na jego kark.-Przez przypadek wpadł na mnie i... tylko mnie przeprosił, to tyle.-Skłamałem. Wiem, że jakbym powiedział że chłopak rozbierał mnie wzrokiem, mówił mi o tym że mogli by mnie zgwałcić i o tym że podałem mu swój numer to mogło by się to naprawdę źle skończyć.

-Gogy, wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?- Spytał.

-Jasne, że tak, nie martw się.- Powiedziałem.
Po tym zdaniu Clay po raz kolejny złączył nasze usta w pocałunku. Kochałem to uczucie, chłopak nie robił tego jakoś agresywnie, widać było że chce by mi się podobało, i za każdym razem mu się to udawało. Dream złapał mnie za talię i przyciągnął bliżej siebie tak, że całe nasze ciała się ze sobą stykały. Po chwili zabrakło mi powietrza co chłopak zauważył bo od razu się ode mnie oderwał. Spojrzałem mu w oczy i posłałem mu promienny uśmiech. Następnie usiadłem mu między nogi i oparłem się o jego klatkę piersiową. Chłopak złapał mnie w talii i położył swoją głowę na mojej.

-Za ile masz badania?-Spytałem przerywając chwilę ciszy między nami.

-Za jakąś godzinę.-Odpowiedział prawie od razu.

-To co robimy?-Spytałem. Chłopak ewidentnie nie wiedział co ma odpowiedzieć wiec odpowiedział najłatwiejszym sposobiem.

-A co byś chciał kochanie?-Spytał cicho. Przeszły mnie ciarki, wiedziałem co chłopak miał przez to na myśli...

-Wiesz...-Wstałem i klękłem przed nim. Chłopak ewidentnie był zszokowany tym co robie. Wyciągałem rękę przed siebie i wziąłem jego bluzę leżącą obok jego uda.-Zacznijmy cię pakować.-Powiedziałem uśmiechnięty. Chłopak ewidentnie był zażenowany, że nie zrobiłem czegoś innego ale nic nie powiedział. Wstał i zaczął robić to co zaproponowałem.
————————————————————
1067 słów

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 28, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Good" Boy [Dreamnotfound] !ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz