[5]

616 43 5
                                    

Obudziłem się cały obolały w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Pokój miał 2 okna lecz były one zasłonięte, były w nim również różne szafki i dziwne malowidła na ścianach. Chwilę mi to zajęło lecz przypomniałem sobie o wszystkim co miało miejsce przed tym jak zemdlałem. Clay dowiedział się, że tu jestem! Przed tym jak zemdlałem powiedział, że wszystko będzie dobrze i nazwał mnie "skarbem". Właśnie! Przecież zostałem postrzelony...

Powoli podniosłem kołdrę która byłem przykryty i sprawdziłem stan swojej nogi w którą zostałem postrzelony. Była owinięta grubą warstwą bandażu i usztywniona przez jakieś druty. Chciałem wstać z łóżka i poszukać jakiejś osoby która powiedziała by mi gdzie jestem i dlaczego lecz nie mogłem wstać przez to, że miałem na lewej ręce kajdanki którymi byłem przykuty do łóżka.

-Dlaczego jestem przykuty...?- Powiedziałem sam do siebie. Nic nie rozumiałem... Byłem opatrzony i ktoś mnie położył do łóżka lecz jestem skuty w jakimś ciemnym pomieszczeniu i nie wiem gdzie jestem. Właśnie! Przecież miałem telefon! Ale... Nie ma go... Ktoś musiał mi go zabrać albo mi wypadł podczas ucieczki. Co ja mam zrobić? Nie wiem gdzie jest Clay ani nie ma tu nikogo, nawet nikogo nie słychać kto mógłby być w pobliżu.

-Halo?... Jest tam ktoś?!- krzykłem w stronę drzwi. Poczekałem chwilę lecz nadal nic. Powtórzyłem więc czynność.

-Jest tam ktoś?! Gdzie ja jestem?! Niech ktoś tu przyjdzie!-Wykrzyczałem jeszcze raz w stronę drzwi.
-Clay gdzie jesteś...- powiedziałem do siebie już ciszej niż przed chwilą.

Pogodziłem się z tym, że tam nikogo nie ma. Położyłem się wygodniej i zamknąłem oczy. Chciało mi się płakać... Nie wiedziałem gdzie jestem, co ze mną będzie, ile już tu leżę, gdzie jest Clay! Miałem mętlik w głowie, byłem przerażony.
Nagle usłyszałem kroki na korytarzu. Szła w ta stronę jakaś osoba, przypuszczam, że była sama. Kroki stawały się coraz bardziej głośniejsze czyli osoba była coraz bliżej aż stanęła przed drzwiami. Stała tam przez dłuższą chwilę lecz wreście weszła. To Clay! To ten sam kochany blondyn który obiecał mi, że wszystko będzie dobrze, lecz wyglądał... Inaczej? Był ubrany inaczej niż zwykle. Czarne wysokie buty, spodnie w których było widać... Bronie. Jeden pistolet i przypuszczam dwa noże. Zielona bluza z uśmiechem na środku i wystający z pod niej kołnierz, pewnie z koszuli. Na głowie miał kaptur od bluzy a na jego rękach znajdowały się różne pierścionki. Wyglądał... Wow... Naprawdę bardzo ładnie. Ładniej niż zwykle...
Stal chwilę w wejściu patrząc się na mnie tymi pięknymi szmaragdowymi oczami i po chwili podszedł do mojego łóżka.

-George...- Zaczął.
-Co ty tutaj robisz? Nie powinno cię tu być to niebiezpieczne.- Powiedział jednocześnie kucając przy łóżku na którym leżałem. Nie odpowiedziałem, bo co miałem powiedzieć? "Ah no wiesz od początku twojego pobytu w naszym domu widziałem jak kradniesz rzeczy od mojego dziadka i babci więc postanowiłem cię śledzić i pojechać z tobą aż tutaj, a co?". Wpatrywałem się jeszcze chwilę w jego oczy aż wreście odwróciłem wzrok w kierunku szafek które były przede mną.

-Sluchaj... Nie wiem co tu robisz i co chcesz ale- Powiedział starszy lecz mu przerwałem.

-Wiem, że kłamiesz z tą pomocą. Wiem wszystko Clay. Kradniesz nasze rzeczy. Nie wiem po co ale nie podoba mi się to więc dlatego tu jestem...- Powiedziałem.
Blondyn wyglądał na zdziwionego tym co powiedziałem. Siedział przy moim łóżku patrząc się ślepo przed siebie. Po chwili wstał i podszedł do ściany, oparł się o nią i jeszcze chwilę myślał. Po chwili spojrzał na mnie i powiedział:

-Nie miałem wyboru Gogy.- Zdziwiłem się. Jak to nie miał wyboru?.

-Clay o co z tym wszystkim chodzi?!- Podniosłem głos jednocześnie podnosząc się do siadu co mnie zabolało przez zranioną nogę lecz zignorowałem to.
-Naprawdę wydajesz mi się bardzo miły i kochany lecz to co robisz mnie przeraża rozumiesz? Jeszcze te rozmowy... Jaki szef? Jacy twoi ludzie? Kto to Dream? To wszystko jest dziwne...- Powiedziałem łamiącym się głosem. Nie wiem czemu ale naleciały mi łzy do oczu. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Siedzieliśmy tak w całkowitej ciszy. Słyszeliśmy tylko deszcz za oknem. Nikt z nas nie umiał się odezwać, nie wiedziedziałem do powiedzieć...

-Jestem szefem mafii. Pracuję pod pseudonimem Dream.- Przerwał ciszę Clay. Zamurowało mnie. Szef mafii? To jest jakiś zły sen...
-Wszystkie rzeczy które wziąłem z twojego domu są już zakupione przez klientów z różnych dzielnic, jest tu takich pełno.- Dodał Clay i kontynuował.
-ja lub moi ludzie kradniemy towar który nam zlecą, zabijamy ludzi, porywamy. Tu nikt sobie nie ufa, wszyscy robią coś za pieniądze. To nie jest miejsce dla takich jak ty Gogy.- Dokończył blondyn. Przeraziłem się na to co powiedział. Gadam właśnie z szefem mafii który... Zabija i okrada ludzi. Mimo że wiedziałem że Clay mi nic nie zrobi nadal strasznie się bałem. Bałem się, że mi coś zrobi. Przecież to on przed chwilą powiedział że tu nikt sobie nie ufa.

-C-Clay ja nie-e wiem co m-mam o tym mysleć...-Ledwo co to powiedziałem bo z moich oczu poleciało kilka łez. Blondyn odepchnął się od ściany i podszedł do łóżka, kucnął obok niego tak jak niedawno i złapał mnie za rękę patrząc mi w oczy. Wzdrygłem się na ten ruch przez co chłopak zorientował się, że coś jest nie tak.

-George nie musisz się mnie bać. Nic ci nie zrobię, obiecuję.- Powiedział chłopak po czym go przytuliłem. Poczułem się bezpieczniej niż kilka sekund temu, lecz mój strach nie przeszedł. Nadal strasznie się bałem o to, że mogą mi coś zrobić.

-Ile tu będziemy?- Spytałem wreście. Chłopak odsunął się ode mnie lecz nadal trzymał mnie za dłonie.

-Będziemy tu raczej tydzień. Muszę załatwić parę spraw. Gdy ja będę je załatwiał w tym czasie będzie cię pilnował mój najlepszy przyjaciel Sapnap.- Powiedział Clay.

-Sapnap to ten cały Nick?- Spytałem. Chłopak był zaskoczony tym pytaniem.
Lecz po chwili pokiwał głową na tak.

-Rozepnę cię z tych kajdanek i pójdziemy do tego pokoju.-Powiedział Wyższy. Po chwili zaczął mnie rozpinać. Gdy to zrobił poczułem ulgę na nadgarstku. Chłopak podał mi ręce i pomógł wstać lecz tylko jak położyłem zranioną nogę na podłogę poczułem straszny ból a do moich oczu naleciały łzy. Clay to zauważył i bez zastanowienia wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.

-Co ty robisz?- Zapytałem zdziwiony na nagły ruch z strony starszego.

-Sam nie pójdziesz, widzę że cię boli księżniczko.- Powiedział. Moja twarz stała się czerwona. Ugh... Nie nawidzę jak to robi! Clay zaśmiał się pod nosem i wyszedł ze mną z pomieszczenia.

Gdy wyszliśmy poczułem straszną duchotę. Naokoło nas chodzili różni ludzie i co chwilę na nas spoglądali lecz Clayowi to nie przeszkadzało. Za sobą słyszałem osoby które mówiły rzeczy  typu "Dream sobie kogoś znalazł?", "No to nieźle się szef bawi", "Dream ma jakąś dziwkę czy co?", "A ten od kiedy się w związki miesza" itp. Zaciekawiło mnie to lecz wolałem się tym nie przejmować. Weszliśmy do jakiegoś korytarza obok którego była tabliczka "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony" a obok widniała taka buźka jak na bluzie Claya. Szliśmy korytarzem na którym nie było już nikogo oprócz sprzątaczek. Clay wszedł ze mną do jakiegoś pokoju. I posadził mnie na łóżku na środku niego.

-To ten pokój, tu będziesz nocował. Mam nadzieję, że nie jest źle.- Powiedział starszy. Pokój ten na środku miał wielkie dwu osobowe łóżko, po boku pokoju było lustro a obok niego wielka szafa. Obok łóżka były dwie szafki, na jednej była lampka nocna a na drugiej były jakieś rośliny. Na końcu pokoju było wielkie okno z dużym parapetem na którym były poduszki i koce. Obok okna były otwarte drzwi i dostrzegłem, że była za nimi łazienka. Pokój prezentował się naprawdę ładnie nie tylko z umeblowania ale też kolorystycznie bo wszystko było biało-niebieskie.

-Tu jest naprawdę ślicznie, dziękuję...- Powiedziałem i uśmiechałem się do Blondyna.odwzajemnił uśmiech i po chwili powiedział:
-Ja mam pokój na końcu tego korytarza po prawej stronie. Na drzwiach jest taki uśmiech jak na mojej bluzie. Jeżeli coś będzie się działo to możesz przyjść albo mnie zawołać, jestem do twojej dyspozycji.- Powiedział i się uśmiechnął.
-Sapnapa na razie nie ma, będzie dopiero jutro więc dziś go nie poznasz. Jeżeli ktoś będzie pukał to albo sprzątaczki albo ja albo Sapnap i moi przyjaciele którzy mają dostęp do tego korytarza.- Dodał po chwili. Polowałem głową na znak, że rozumiem.

-Ja będę szedł Gogy bo muszę załatwić parę spraw. Jak coś będzie się działo to wołaj.- Powiedział chłopak i już miał zamiar wyjść lecz złapałem go za rękę tak, że poleciał na moje łóżko. Nie wiedział co się dzieje więc wykorzystałem okazję i dałem mu buziaka w policzek na do Clay się zarumienił. Po całusie podziękowałem mi jeszcze raz i życzyłem miłej pracy. Chłopak zszokowany wstał, pożegnał się i wyszedł. Zaśmiałem się pod nosem s jego reakcji i położyłem się do łóżka w ramach odpoczynku. Nie minęło kilka minut a już byłem zapadłem w głęboki sen.
--------------------------------------------------------------
1452 słowa

"Good" Boy [Dreamnotfound] !ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz