LXIX - Za cienką ścianką + ,,plany" B i C

105 15 8
                                    

Marlena Pov:

Enigmatyczny szum zadudnił w moich bębenkach, a sekundę potem poczułam jak wewnątrz mojej głowy wzrasta ciśnienie. Ten dźwięk był nie do wytrzymania. Mogłabym go porównać do głuchego pisku, którego częstotliwość znajduje się na skraju słyszalności normalnego człowieka. Chwyciłam się za skronie, a grymas bólu i oszołomienia momentalnie pokrył moją twarz. Popatrzyłam się po towarzyszach, wypatrując wśród ich aparycji jakiejkolwiek dotkliwej reakcji, jednak spotkałam się jedynie z ich pytającymi spojrzeniami. Oni go nie słyszeli. Zupełnie tak jakby moje zmysły od nich odstawały.

- Nie słyszycie tego. - wypowiedziałam przez zaciśnięte zęby, bardziej twierdząco niż pytająco.

- Czego nie słyszymy? - Alicja zrobiła wielkie oczy.

- Szumu. - przejechałam dłonią po twarzy. - Strasznego szumu, jakby się zepsuł jakiś komputer lub jakby jakiś elektryczny przedmiot zaraz miał wybuchnąć. Czy coś takiego, nie wiem.

- Coś jak przester? - próbował zrozumieć Alexander.

- Tak! - zgodziłam się, krzycząc cichutko. - Nieznośny przester, dobiega gdzieś z dołu. Głowa mi pęka.

- Niestety, Marlena. Ja nic nie słyszę. - wzruszył ramionami zielonooki. - Jesteś pewna, że to z dołu? Może to jakaś wizja czy coś?

- Na pewno nie. - błyskawicznie zaprzeczyłam. - I to nie jest coś paranormalnego, nawet jak tego nie słyszycie. Jestem pewna, że to właśnie przez to migają lampy.

- Może to maszyna? Coś się w niej psuje? - zaproponowała Alicja.

Rzuciłam jej wdzięczne za tę uwagę spojrzenie, a następnie wytężyłam zmysły. Przester w moich uszach rozrywał mnie od środka, lecz musiałam wsłuchać się w niego chociaż przez chwilę. Na początku wydawało mi się, że szumienie jest nieustanne, jak niekończący się ciąg, jednakże teraz doszukałam się w nim milisekundowuch przerw, jakby zakłóceń? Można to tak nazwać. Czy maszyna rzeczywiście psuła się teraz, czy po prostu działa tak już od dłuższego czasu, na skutek upływających lat? Logika podpowiadałaby, że to drugie, ale nie byłabym tego taka pewna. Ostatnio krzyki pacjentów były głośniejsze niż kiedykolwiek, a nocna aktywność dusz i demonów pustoszyła cały ośrodek. Byłam pewna, że to wpływa na urządzenie i koncentruje wokół niego jakąś energię.

- Nie wiem Ala, ale wiem że musimy zniszczyć tę maszynę jak najszybciej. Mamy mało czasu, a w tym miejscu dzieje się już naprawdę źle. - powiedziałam z powagą.

- Wiem, to już dawno przestało być śmieszne. - przyznała.

- A kiedyś było? - uniosłam brew.

- Kiedy zaczęłam mieć z tobą pokój albo poznałyśmy Jus to było całkiem śmiesznie. Albo kiedy rzuciłaś puree w Zalewskiego. - uśmiechnęła się mimo poddenerwowania.

- To był ikoniczny moment. - wtrącił się Alex. - A wiadomo właściwie co się z nim stało?

- Z zalewskim? - upewniłam się, a on skinął głową. - Po prostu zniknął. Słuch po nim zaginął jak po większości rzeczy tutaj.

- Ciekawe co się z nim teraz dzieje. - zastanowiła się niebieskooka, a mnie przeszedł nagły dreszcz.

Ciekawe.

Cokolwiek się dzieje, na pewno nic dobrego.

- Wejście do kantorka jest dosłownie zaraz, nie możemy tu tak stać. - oznajmiłam. - Chodźmy.

Jak powiedziałam, tak się stało. Włączyliśmy latarki, wypuszczając w ciemność smugi światła i pospiesznie ruszyliśmy wąskim korytarzem oddziału średniozaawansowanego. Pierwszy krok, drugi, i...jak na wystrzał pistoletu wszyscy naraz rzuciliśmy się ku górze. Kątem oka zobaczyłam jak brunet przeklina pod nosem, a blondynka łapie się za usta, aby powstrzymać się od krzyku. Moje stopy po wyskoku dotknęły podłogi i szczerze mówiąc ledwo udało mi się na nich ustać. Poczułam jak moje serce mocno bije w klatce piersiowej, a latarka prawie wyślizguje mi się z rąk. Popatrzyliśmy się po sobie, oddychając szybko i płytko, jak uciekające przed kłusownikiem zwierzęta.

Jak Uciekłam Z PsychiatrykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz