Nie mógł oddychać. Nie chciał oddychać.
Był wymęczony.
Każdej nocy się rozpadał, rano zakładał maskę, a w środku gnił.
Tego dnia ostatni raz poszedł na grób. Rzucił na niego niedbale kwiatka i odszedł. Na zawsze.
Nie płakał. Nie potrafił.
Godzinami wpatrywał się pusto w ścianę myśląc czym jest mrok. Chciał przestać oddychać. Czuł, że w chwili pochówku Tsukasy skończyła się pewna epoka. Nie wiedział czy to dobrze. Przerażało go to.
Za to, co się stało, obwiniał brata. Za każdą przepłakaną noc, za każdy lęk, za każdą ranę, za każde cierpienie. Uważał, że to nie do końca prawda, ale czuł się w ten sposób lepiej.
Patrzył na nagrobek pusto. Nie miał żadnych emocji. Żałował jak cholera, ale nie płakał.
Tak naprawdę nigdy mu nie wybaczył. Nie rozumiał go. Czyny zostawiły na jego ustach gorzki posmak żalu. Nie wybaczył mu.
Krew na rękach wcale nie bladła.
W strugach deszczu prosił śmierć do tańca.
Następnie odszedł.
I już tam nie wrócił.
Zamknął za sobą furtkę jako winowajca.I jako winowajca zbierał wspomnienia jako uschnietę kwiaty.
I jako winowajca zginął śmiercią męczeńską, którą sam sobie zadał.
to wcale nie tak ze prawie znowu zapomnialam wstwic rozdzial
no co wy pf
wcale
CZYTASZ
꒷꒦ 🍬 ❝ 𝓢𝐙𝐓𝐔𝐊𝐀 𝓦𝐒𝐏𝐎𝐌𝐍𝐈𝐄𝐍 ❞
أدب الهواة▭▬ ▬▬ ▭ ❝ Amane Yugi gnił, psuł się. Jak zepsuty owoc, zerwany i zdeptany przedwcześnie. Jak róża bez słońca, pragnąca wykiełkować, nagle ścięta wraz ze chwastami. Amane mógł tylko cicho płakać, rozpadając się i psując na podłodze splamionej krwią...