Umowne Granice

49 4 7
                                    

𝗔MANE 𝗬UGI budował wokół siebie mur

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝗔MANE 𝗬UGI budował wokół siebie mur. Cegła po cegle, kamień po kamieniu, skrupulatnie dokładał kolejne piętra wyżej i rozleglej, byle by nikt się przez niego nie przedostał. Zamykał się na świat zewnętrzy i tworzył swój własny wokół siebie, wewnątrz muru, by sam nie widział rzeczywistości i by nikt rzeczywistny nie widział jego świata. Układał wszystko ciasno tak, by nie było żadnej nawet najmniejszej szczeliny, przez którą szara codzienność mogłaby go dopaść.

Amane odgradzał się od świata i od wszystkich emocji, na tyle, by być niczym pusta wybrakowana skorupa, z której już wszystko uciekło. Na środku muru był sejf, w którym chłopak na lata uwięził wszystkie uczucia, zamykając je za grubymi ścianami, na wypadek, gdyby któremuś zachciało się nagle uciec. Bał się stracić wszystko, co kochał, więc wolał nie kochać wcale. Bo jeśli ma łamać zasady, to zamierza łamać je mocno i na dobre. Wolał skryć w sejfie w odmętach serca wszystko co czuł, bo jest taki ból i smutek, którego nie da się wyrazić żadnymi łzami czy słowami, bo nie przybiera konkretnego kształtu, a osiada na dnie serca niczym śnieg w bezwietrzną noc. A Amane nie umiał się go pozbyć, nie był w stanie go wyplenić, więc wolał zadusić go wraz z sobą, zaduszając też przy tym resztki nadzieji. Bolała go głowa, ręce i nogi. Kości, mięśnie i serce. A najbardziej dusza. Ciągły brak snu zamieniał jego życie w coś wręcz nierealnego; czuł się nieprzytomny prawie cały czas, a mimo to docierały do niego prześwity świata. I mógł jedynie płakać w spokoju, tylko wtedy miał się z tego radość.

Nikt nie lubi samotności. Amane też jej nie lubił, ale nie próbował się z nikim na siłę zaprzyjaźniać. To prowadzi jedynie do rozczarowań, a chłopak miał ich już tyle, że łamał sobie kręgosłup, nie mogąc ich utrzymać.
Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka, ale Amane czekał jedynie na śmierć, bo przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas gdy nasze skrzydła zapominają jak latać, a Amane nie miał kto podnieść. Bo chłopak zatopił umysł w książkach, skoro nie znalazł w ludziach żadnego oparcia. Uciekał do patrzenia w niebo, bo wszechobecna ciemność przypominała mu jego życie, a gwiazdy kojarzyły się z wielkimi ambicjami, jakie w sobie niegdyś pokładał.

I dlatego Amane tak bardzo chciał złapać gwiazdy, które uciekały mu spomiędzy palców. Patrzenie w nie było utopijne, sprawiając, że chłopak mógł zamknąć się w swoim świecie za wielkim murem, którego nikt nie mógł przekroczyć.

Za murem nie było nikogo i niczego oprócz jego samego i gwiazd.

Amane mógł dobrze się bawić sam ze sobą i nie potrzebował do tego nikogo innego. Jego ambicje to gwiazdy, których nie mógł ułożyć w konstelacje.
Bo nigdzie nie pasowały.
Tak jak on sam, ale wiedział to od dawna.

Dawniej chciał wznieść się nade wszystko, co minęło; nad własną boleść i ludzką nikczemność. Wyznaczył jakiś cel i szedł do przodu, ale teraz to było zwyczajnie niemożliwe, bo Amane się poddał. Poddał się bo było mu wstyd. Było mu wstyd, że jest za słaby. Był za słaby, więc się poddał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

꒷꒦ 🍬 ❝ 𝓢𝐙𝐓𝐔𝐊𝐀 𝓦𝐒𝐏𝐎𝐌𝐍𝐈𝐄𝐍 ❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz