Rozdział 49

7.6K 402 199
                                    





Célia

Z każdym kolejnym głuchym dźwiękiem traciłam nadzieje. Mogę go błagać bezkońca, a on i tak ma mnie głęboko w dupie. Normalni dorośli ludzie rozmawiają o problemach, próbują je naprawić, przeciwstawić się, ale nie Cris. On woli uciekać. Dlatego tu nie ma mowy, o miłości. Bo gdy się kogoś kocha, nie zostawia się drugiej osoby dla kaprysu czy fanaberii.

— Cholerny dupek! – warknęłam pod nosem, rozłączając się.

— Masz na myśli mnie? – odwróciłam się na pięcie słysząc głos Jose. Trzęsącymi się dłońmi schowałam zdjęcie od lekarza, po czym wstając ze schodów, burknęłam:

— Faceci na ogół są dupkami, nie wspominając już o tym, iż zawsze trzeba brać poprawkę na to co mówią – założyłam pukiel włosów za ucho i prostując dumnie klatkę piersiową, chciałam się stamtąd ewakuować.

— Zaczekaj – Jose chwycił za moje ramię i przyciągając mocno do siebie, złapał w pasie. Wylądowałam twarzą w jego torsie, chłonąc zapach drogich perfum i męskiej dumy.

— Puść mnie – mruknęłam próbując zrobić mały krok w tył.

— Staram się rozgryźć kapryśną żonę Cristóbala, ale jesteś bardzo tajemnicza. To wierność czy oddanie do męża? – brzmiał zbyt pewnie siebie, co wyprowadziło mnie z równowagi. Wspięłam się na palcach i nachylając nad jego uchem, zakpiłam:

— To wrodzony talent aktorski.

Odepchnęłam go od siebie, po czym wróciłam do stolika, gdzie Susana zajadała się drugim kawałkiem tortu.

— Wracamy do domu? – stanęłam nad nią, a następnie nerwowo zaczęłam tupać nogą.

— Coś się stało? – zmierzyła mnie wzrokiem, a kiedy stanął za mną Jose, dodała: — księżniczka chce wrócić do domu.

Gonzalez zbliżył się do mnie i dotykając opuszkami palców moich pleców, westchnął:

— Zastanawiam się w jakim filmie grałaś tą księżniczkę.

— W filmie dla dorosłych, więc możliwe, że go nie widziałeś – odsunęłam się od niego, a następnie chwytając Susanę za rękę, wyprowadziłam z cukierni.

— Co z tobą? – szarpnęła mnie mocno.

— Ten idiota dostawia się do mnie. Nie będę tego tolerować, więc albo wracasz ze mną albo pójdę sama na piechotę – zaczęłam iść przed siebie, nie oglądając się wstecz.

— Célia, zaczekaj! – wołała za mną Susi, ale byłam tak wściekła, że w tym momencie po prostu wolałam być sama.

Doszłam do głównej trasy, z której wcześniej odbiliśmy i rozglądając się za jakimkolwiek znakiem, wybrałam drogę w prawo. Przemierzając kilka metrów stopy powoli odmawiały mi posłuszeństwa. W dodatku żar płynący z nieba sprawiał, że cholernie chciało mi się pić. Kilkakrotnie odwróciłam się za siebie z nadzieją, że może Jose i Susi będą jechać tą drogą, ale niestety. W ostateczności nawet chciałam do niej zadzwonić, lecz moja duma mi na to nie pozwalała. Zacisnęłam mocno zęby i idąc dalej powiedziałam sobie w myślach kategoryczne: NIE.

W oddali zobaczyłam stację benzynową, która w tej chwili była niczym oaza na pustyni. Przeczesałam palcami włosy i biorąc głęboki wdech szłam w jej kierunku. Dzieliło mnie dosłownie parę korków, gdy drogę zajechał mi czarny mercedes. Nie był to samochód Jose, więc poczułam wewnętrzny niepokój. Po chwili drzwi od strony kierowcy otworzyły się, a ze środka wyszedł pewny siebie Pablo.

Adicción Mala - #DESEOOSCURO [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz