𝓶𝓸𝓻𝓷𝓲𝓷𝓰 𝓼𝓾𝓷

85 3 0
                                    

"𝕎𝕒𝕥𝕔𝕙 𝕥𝕙𝕖 𝕤𝕦𝕟𝕤𝕖𝕥 𝕒𝕟𝕕 𝕥𝕖𝕝𝕝 𝕞𝕖 𝕒𝕘𝕒𝕚𝕟 𝕥𝕙𝕒𝕥 𝕥𝕙𝕖 𝕖𝕟𝕕 𝕠𝕗 𝕤𝕠𝕞𝕖𝕥𝕙𝕚𝕟𝕘 𝕔𝕒𝕟'𝕥 𝕓𝕖 𝕓𝕖𝕒𝕦𝕥𝕚𝕗𝕦𝕝"

☽ ⊹ ☾

Kolejna noc, zimna noc. Czarnowłosy 20-latek przewraca się w pościeli swojego łóżka, z boku na bok, szukając jakiejkolwiek pozycji, która sprawiłaby, że poczułby się bezpieczny.

Sam, w ciemnym pokoju. Otoczony medalami, statuetkami, dyplomami i innymi nagrodami, które zalegają mu na półkach. Budzą go one rano, odsyłają do snu wieczorem. Przypominają, czym się stał.

Nie zauważał tego. Myślał, że ludziom naprawdę na nim zależy. Na jego talencie. Na jego osobowości. Chciał wierzyć, że stał się najlepszą wersją siebie. Że ludzie wspierają go nie tylko za jego umiejętności, ale za charyzmę, nad którą tak długo pracował.

Gówno prawda.

Wystarczyła jedna, poważna pomyłka. Jeden upadek, jeden wypadek. Coś, co było po części jego winą, a po części winą innego łyżwiarza, a wzbudziło wojnę pomiędzy niezaangażowanymi.

I wtedy, kiedy jego własna federacja kłóciła się z tą chińską, obydwie próbując przerzucić na siebie winę, zrozumiał.

Zrozumiał, że wcale nie lubią go za to, że jest miły. Nie cenią w nim jego szacunku, jego wychowania. Nie obchodzi ich nawet to, czy ma talent, czy nie.

Równie dobrze, mogli postawić żabę na lodzie i ubrać jej łyżwy. Jeśli wygrywałby tyle złotych medali, co on, byłaby teraz na jego miejscu, w jego świetle.

Bo to wszystko, czym dla nich jest. Medale, złoto, nagrody, pieniądze. Nikogo nie obchodzi Yuzuru Hanyu, ogromny talent łyżwiarstwa figurowego.

Każdy patrzy tylko na Yuzuru Hanyu, przynoszącego do domu nowe i nowsze osiągnięcia.

Od czasu, kiedy zdał sobie z tego sprawę, zaczynał popadać w paranoję. Miał wrażenie, że nawet jego własna rodzina widzi go jako chodzący złoty krążek.

Zdystansował się od innych. Zaraz po treningach zamykał się w pokoju lub szedł od razu spać. Nie rozmawiał z nikim poza niezbędnym minimum.

I w rezultacie, codziennie, późnym wieczorem, kiedy księżyc zaczynał padać na jego twarz, oświetlał nie tylko jego delikatne rysy, ale i srebrne łezki, wypływające z jego czarnych oczu.

Każdego dnia to samo. Ta sama rutyna, te same zmartwienia.

Ten sam czarny pokój naprzeciwko jego okna.

Leżąc w łóżku, sam na sam z bolącą od myśli głową, zadawał sobie nowe i nowsze pytania.

Byłoby inaczej, gdyby tu była? Gdyby nigdy nie wyjechała do tej głupiej Anglii?

Gdyby nie pozwolił jej tak łatwo odejść?

Przyszłaby do niego, po gałęzi drzewa, teraz dawno już wyciętego, które niegdyś robiło im za most do swoich pokoi?

Pocieszałaby go? Tłumaczyła, że ci, którzy widzą go jako trofeum, sami mają serce z metalu?

Zostałaby z nim aż do rana, kładąc się w jego ramionach? Mógłby znowu objąć jej drobne ciało, przyciągnąć mocno do siebie i chronić? Czuć, że ma po co walczyć? Dla kogo?

Chciałby to wszystko wiedzieć. Nawet gdyby zamiast pociągać nosem, musiał teraz znowu wspinać się po odnogach starego dębu, trzymając się ich na śmierć i życie, panikując, że zaraz spadnie i się połamie.

Yuzuru Hanyu One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz