Candles

42 4 0
                                    

Drzwi damskiej szatni zamknęły się za mną z hukiem. Odetchnęłam z ulgą, ucieszona, że po tym beznadziejnym dniu wreszcie mogę pójść do domu. Niemal podskakiwałam, poprawiając wilgotne włosy, gdy zmierzałam korytarzem do wyjścia.

Brian, jak zwykle, forów mi nie dawał. Nie ma nic gorszego na tym świecie niż trening na staminę.. A w dodatku, gdyby to nie było dla mnie wystarczającą katuszą, jest jeszcze pan nie-mów-do-mnie-wiecznie-nie-mam-humoru Hanyu.

Poważnie. Nie mam już pojęcia, o co temu człowiekowi chodzi..

3 tygodnie. Tyle dokładnie minęło od dnia, w którym ostatni raz się do mnie odezwał. Nigdy jeszcze nie mieliśmy tak długiej przerwy, nie mówiąc już o tym, że nawet się nie pokłóciliśmy. Po prostu z dnia na dzień postawił sobie za cel traktowanie mnie jak powietrze.

Nie rozumiem mężczyzn. Naprawdę nie rozumiem.

Do holu weszłam zamyślona, próbując zapamiętać listę rzeczy, które muszę zrobić po powrocie do domu. I szło mi świetnie, naprawdę wybitnie, dopóki nie przerwała mi tego niespodzianka.

Prawie że ledwo po tym, jak postawiłam stopę w holu, nade mną rozległo się donośne BZZ!, na którego sygnał każde możliwe światło w holu zgasło, zostawiając mnie w środku ciemności.

To chyba jakieś żarty..

Może to tylko żarówka się przepaliła. Właściwie to jakieś 20 naraz, ale pomińmy to. Nadzieja umiera ostatnia, mówią.

Podbiegłam do metalowych drzwi, tak szybko, jakby zależało od tego moje życie. A zależało, tak właściwie. Nie potknęłam się tylko dzięki nikłemu oświetleniu księżyca zza okien, który był moim ostatnim, a po dotarciu do drzwi pociągnęłam je z całą moją życiową siłą, na nic nie czekając.

Zamknięte.

— Cholera!! — Wrzasnęłam na całe gardło, przeklinając w myślach siebie samą za to, że mój perfekcjonistyczny zad znowu kazał mi trenować po godzinach, akurat w dzień, kiedy wywaliło prąd.

Próbowałam się jeszcze szarpać z tą pieprzoną kupą złomu. Oczywiście, nic z tego. Nie puści, nawet gdyby miało od tego zależeć jej istnienie. Choć nie zależy, bo aż tyle siły nie mam..

Niestety.

— Mirae? Co ty robisz?

Podskoczyłam, obracając się z rękami za plecami, jak dziecko, przyłapane na zepsuciu czegoś. Nie pomyślałam wtedy nawet, że gdyby był to ktoś z obsługi i tak nic by nie zobaczył przez egipskie ciemności, w jakich staliśmy.

Lecz na całe szczęście nie był to nikt z obsługi.

I zorientowałam się o tym dopiero wtedy, kiedy parę kroków w przód ujawniło mi zarys jego sylwetki.

No to chyba nie na całe szczęście..

— Yuzuru? — Czysty szok przeszedł przez moje gardło wychodząc razem z moimi słowami.

Patrzcie, kto raczył się do mnie wreszcie odezwać po trzech pieprzonych tygodniach ignorowania mnie.

Prąd wysiadł. Dzwoniłem do mojej mamy i u niej to samo, więc to jakaś większa awaria Powiedział neutralnie, ignorując ewidentne zdziwienie w moim głosie i podchodząc jeszcze bliżej, dopóki nie stanął przede mną.

Spokój, Rae. Zachowaj spokój.

— No co ty, nie zauważyłam — Burknęłam, przewracając oczami, czego niestety nie mógł zobaczyć — Drzwi są na kartę, więc nie wyjdziemy dopóki tego nie naprawią.

Yuzuru Hanyu One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz