Rozdział 1

158 7 8
                                    

Słońce muska moją twarz, gdy leżę w sam środek południa, wpatrując się w sufit. Czuję dziwny spokój mimo wszechogarniającego mnie poczucia, że świat nie istnieje. Zrezygnowałem z pójścia na lekcje, bo dziś był jeden z tych dni, w których czułem potrzebę zostania w łóżku. Na co dzień nie poświęcałem mojej przeszłości zbyt wiele czasu, pozwalając jej przejść w zapomnienie czasem jednak Piętno odciśniętych blizn sprawiało, Że miałem ochotę schować się pod kocem i raz za razem odtwarzać w głowie wszystkie sytuacje, w których mogłem coś powiedzieć, ale zdecydowałem się tego nie robić. Od rana nic nie zjadłem, więc dość mocno odczuwałem tego skutki, mój Żołądek boleśnie domagał się jedzenia. Wstałem więc I powoli skierowałem się do Wielkiej sali. Do obiadu zostało jeszcze trochę czasu, ale wiedziałem, że nic ciekawego nie spotka mnie już w opuszczonym dormitorium. Wielka sala niezależnie od tego, ile razy się w niej przebywało robiła wrażenie, więc czas, który mi pozostał poświęciłem na podziwianie jej uroków A mój zachwyt nie był ani trochę mniejszy niż, za pierwszym razem. Gdy większość uczniów zebrało się przy stołach ,pojawiło się jedzenie, a cała sala wypełniła się głośnymi rozmowami. Nałożyłem na talerz rzeczy, które były najbliżej mnie i zacząłem jeść, nie mogąc pozbyć się uczucia, że ktoś na mnie patrzy, a gdy podniosłem wzrok i rozejrzałem się po sali okazało się, że uczucie to było słuszne. Mój brat i jego przyjaciel patrzyli na mnie, uśmiechając się w ten charakterystyczny Sposób, który zawsze zwiastował kłopoty. Peter był zbyt pochłonięty jedzeniem, aby na mnie spojrzeć, a Remus rzucił mi tylko przepraszające spojrzenie wyrażające to, iż on sam jest zaistniałą sytuacją mocno zażenowany. Zawsze wydawało mi się, że ja i Remus byliśmy do siebie bardzo podobni i kto wie, może gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Mimo upływającego czasu Syriusz i James nie odwracali wzroku i w bardzo mało dyskretny sposób śmiali się pod nosem, wiedziałem już, że są na końcowym etapie realizacji jednego ze swoich dowcipów, które bawiły prawdopodobnie tylko ich dwóch. Nie mogłem zapobiec temu co przygotowali, Ze względu na brak jakichkolwiek poszlak pozwalających ustalić , z której strony nadejdzie atak, więc uznałam, że zrobię to co powinienem był zrobić już dawno temu ,wyciągnąłem Różdżkę i dyskretnie, celując w owa dwójkę wyszeptałem potrzebne zaklęcie I jak gdyby nigdy nic powróciłem do jedzenia. Gdy skończyłem przez moment Rozważyłem jeszcze zostanie w sali do początku następnej lekcji, tak aby uniknąć świadków zapewne mojej kompromitacji, Jednak uznałem, że mina Jamesa i Syriusza jest warta poświęcenia, dlatego wstałem i Dumnym krokiem skierowałam się do drzwi wejściowych. Gdy pod nimi przechodziłem poczułem zimną ciecz rozlewającą się po moim ciele, podniosłem dłoń, aby ją zidentyfikować, a gdy zdałem sobie sprawę z tego, że była to czerwona farba obróciłem się na pięcie a moim oczom ukazał się James cały w zielonej farbie. Nie mam pojęcia, dlaczego zaklęcie nie podziałało na Syriusza, ale widok ten był dla mnie czymś zaskakująco przyjemnym. Oparłem się, więc o ścianę, upajając się ich zaskoczonymi minami, gdy McGonagall popsuła całą zabawę słowami:
- minus 10 punktów dla Gryffindoru i Slytherinu, panie Potter i panie Black macie tygodniowy szlaban za zakłócanie porządku w czasie posiłku. Po Jamesie spodziewałabym się żartów na takim poziomie, ale po tobie Regulusie? Upokarzające – Rzuciła kąśliwie po czym odwróciła się i odeszła. Gdy mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Jamesa Ciężko było stwierdzić, który z nas był bardziej zaskoczony. Rzadko kiedy ktoś dostawał szlabany za tego typu żarty, zazwyczaj Kończyło się tylko na odjęciu kilku punktów. Wzruszyłem ramionami i wyszedłem z sali uprzednio rzucając na siebie Zaklęcie czyszczące. Tego samego dnia na Błoniach zaczepił mnie James:
– co to było za zaklęcie? – Spytał a jego głos wyrażał Najwyższe zaciekawienie
– nie powiem ci, od dziś to moja tajna broń – odpowiedziałem, siląc się na jak największa obojętność i odszedłem, zostawiając go w tyle. Zaklęcie, którego użyłem było jednym z najprostszych, których uczono nas już w drugiej klasie. Gdyby James, chociaż jednym uchem słuchał na lekcjach bardzo łatwo mógłby się przed nim obronić. No cóż, to będzie naprawdę interesujący tydzień.
.
Zdaje sobie sprawę ,ze ten rozdział nie powala ,ale musiałam od czegoś zacząć. Miłego dnia/wieczoru/nocy 💗

Lubie szeptać ci słowa, które nic nie znaczą | Jegulus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz