Rozdział 5

53 2 0
                                    

Następnego dnia na śniadaniu brakowało tylko Remusa. James i Syriusz siedzieli już jak zawsze na swoim miejscu, a na ich twarzach malował się uśmiech. Zwłaszcza na twarzy Syriusza, jego oczy były dużo pogodniejsze niż zwykle i mówiąc zaciekle gestykulował. Uśmiechnąłem się na ten widok, ciesząc się, że dzięki mnie dostał się do Remusa. James, natomiast wyglądał na zmęczonego, ale tak samo zadowolonego jak mój brat. Widok ten wywołał uśmiech nawet u mnie wiec, aby nikt nie zauważył do końca śniadania wpatrywałem się w talerz. Gdy wychodziłem było już kilka minut po zaczęciu lekcji wiec James rzucił tylko przyjazne „do zobaczenia później" i pobiegł do swojej sali.
Na szlaban obaj stawiliśmy się punktualnie, James dalej wyglądał na niewyspanego, ale z jego twarzy nie schodził uśmiech. Wyznaczyliśmy sobie cześć, która musimy dzisiaj posprzątać i udało nam się zrobić to szybciej, niż planowaliśmy. Chłopak, jednak zamiast, jak zwykle pożegnać się i udać się do swojego dormitorium usiadł na ziemi, opierając plecy o kamienną ścianę i podciągając kolana pod brodę.
– Siadaj, to znaczy, jeśli nie masz planów ani nic, udało nam się skończyć szybciej, niż zazwyczaj i możemy No wiesz... porozmawiać, czy coś.
Jego Propozycja zaskoczyła mnie na tyle, że w pierwszej chwili myślałem o ucieczce, opanowałem się jednak i usiadłem dokładnie w takiej samej pozycji jak on, opierając się o ścianę naprzeciwko. Nasze spojrzenia wiec spotykały się za każdym razem, kiedy podnosiliśmy wzrok z ziemi i bardzo szybko pożałowałem decyzji wyboru konkretnie tego miejsca. Wizja rozmowy z Jamesem zawsze wydawała mi się odległa i nierealna. Nigdy do głowy nie przyszły mi okoliczności, w których moglibyśmy wymienić ze sobą kilka słów, a co dopiero dłużej rozmawiać. James zaczął
– jeszcze raz dziękuję za wczoraj. Ja i Syriusz jesteśmy wdzięczni i mamy u ciebie dług. Syriusz sam, by ci podziękował, ale praktycznie nie wychodzi ze skrzydła szpitalnego. Może zauważyłeś, ale tę dwójkę od dawna do siebie ciągnie i ich zainteresowanie osiągnęło właśnie apogeum. – podniósł na mnie wzrok w momencie, w którym wspomniał  o ich wspólnym zainteresowaniu sobą, jakby chciał zobaczyć, czy mnie to zszokuje. Mój wyraz twarzy pozostał jednak nie zmieniony co Jamesa wyraźnie zdziwiło
– nie będę udawać, że nie zdawałem sobie z tego sprawy. Mimo tego, że nie rozmawiamy dalej mam oczy i widzę tak oczywiste rzeczy.
James uśmiechnął się i przytaknął głowa w zrozumienia
– Mogę cię o coś zapytać? – pytanie to przyprawili mnie o gęsia skórkę. Byłem pewny o co zapyta i momentalnie pożałowałem, że zacząłem temat. Nie mogłem jednak odmówić więc polowałem głowa.
– Dlaczego nie rozmawiasz z Syriuszem? Znaczy, wiesz mniej więcej wiem, o co chodzi, ale Syriusz nie lubi rozmawiać o rodzinie więc nigdy nie pytam. Wydawało mi, że się nienawidzicie, ale Syriusz wielokrotnie zakazywał nam robić z ciebie żartów i stawał w twojej obronie, gdy ktoś o tobie źle mówił. A wczoraj, ja też mam oczy Regulusie, dlaczego byłeś praktycznie w nocy pod skrzydłem szpitalnym, skoro nic cię nie bolało? Szukałeś go, martwiłeś się, że coś się stało, a gdy usłyszałeś, że płacze, pomogłeś mu. Tak nie zachowują się ludzie, którzy się nienawidzą.
Spuściłem wzrok, żeby zrozumieć sens usłyszanych słów. Wiadomość, że Syriusz stawał w mojej obronie wywołała przyjemne uczucie w brzuchu. Wiedziałem jednak że teraz będę musiał wyjaśnić wszystko, a przynajmniej część historii Jamesowi, a to, co usłyszy z pewnością mu się nie spodoba. Zebrałem jednak w sobie resztki odwagi i spojrzałem mu w oczy
– to moja wina. Nasi rodzice nie są dobrymi ludźmi, dla Syriusza jednak zawsze byli nawet gorzej niż źli. Ja miałem trochę lepiej, bo siedziałem cicho i nigdy nie próbowałem się sprzeciwiać. Rodzice więc widzieli we mnie kogoś podobnego do siebie, gdy ja marzyłem o tym, żeby być jak Syriusz. Chciałem mieć, chociaż część jego odwagi, część jego życia. Pewnej nocy rodzicie użyli na Syriuszu jednego z zaklęć niewybaczalnych, a ja, nie mogłem nic zrobić. Tej samej nocy Syriusz przyszedł do mnie i powiedział, że ucieka. Błagam mnie, żebym uciekł z nim, ale ja — instynktownie zacisnąłem pięści — nie miałem tyle odwagi. Płakał mi w ramiona, gdy ja nie byłem w stanie się odezwać. Nie chciałem tam zostać, nie chciałem żyć bez niego, ale wizja ucieczki z domu rodziców wydawała mi się tak samo straszna, wiedziałem, że gdy ucieknie Syriusz rodzice nic nie zrobią, gdy ja ucieknę będą mnie szukać, aż nie znajdą. Bałem się tego, coby się ze mną stało, gdyby jakimś cudem mnie znaleźli. Pozwoliłem więc, żeby uciekł, a ja zostałem.
Po policzku spłynęła mi łza. Poczułem się głupio, że płacze przed Jamesem, ale nie miałem siły jej ścierać. Patrzyłem w oczu chłopaka praktycznie, nie mrugając. James przełknął ślinę, tak głośno, że echo tego dźwięki odbiło się w pomieszczeniu. Przysunął  się tak, że nasze stopy praktycznie się stykały i zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałem - starł pojedyncza łzę z mojego policzka. Delikatnie, opuszkiem palców poczułem jednak impuls i dziwne ciepło wytworzone na skutek złączenia dwóch ciał. Czułem, że przez ciało przeszedł mi dreszcz, James, jednak chyba nie zauważył więc uśmiechnąłem się i podziękowałem. James odwzajemnił uśmiech i odpowiedział
– słuchaj Regulusie cokolwiek sobie myślisz to nie twoja wina, rozumiem twoją sytuację tak dobrze jak sytuacje Syriusza i nie zamierzam cię oceniać. Obaj byślicie dziećmi, od których nie można wymagać podejmowania tak ciężkich decyzji, wszystkiemu winni są wasi rodzice, nie ty ani nie Syriusz.
Nie płakałem, ale chociaż bardzo chciałem z mojej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Uśmiechnęłam się tylko w sposób, który wyrażał, a przynajmniej miał wyrażać słowo dziękuję. James bez wątpienia zrozumiał co chciałem mu przekazać i zmienił temat. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o szkolę i głupotach, ale bez niezręcznej ciszy, nie spieszyliśmy się z odpowiedziami i zadawaliśmy sobie pierwsze pytania, które przychodziły nam do głowy.Po czasie jednak zrobiło się zimno, a podłoga w lochach , na której siedzieli nie sprzyjała miłym rozmową. Zaproponowałem więc, chociaż, jak musiałem przyznać, bardzo nie chciałem, żebyśmy wracali do dormitorium. James wyglądał na trochę rozczarowanego, ale podniósł się z ziemi szybciej, niż ja i podał mi rękę, abym mógł wstać. Spojrzeliśmy na zegar w rogu klasy i okazało się, że za kwadrans zaczyna się cisza nocna, co oznaczało ze spędziliśmy na rozmowie ponad dwie godziny. Pierwszy raz, jednak nie odczułem upływającego czasu.

po ponad roku wracam do pisania tego fanfika. Mam nadzieje ze lato będzie mi sprzyjać i nie porzucę tego pomysłu po tygodniu. Udanych wakacji dla tych którzy wytrwali próbę czasu🫶🏻

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 29, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lubie szeptać ci słowa, które nic nie znaczą | Jegulus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz