0

1.4K 42 5
                                    

Weszłam od sali od języka polskiego, którego naukę będę musiała znosić przez 2 godziny. Przez następne 8 godzin będę także musiała znosić Pasulę i bandę jego przydupasów, która czerpie niesamowitą przyjemność w robieniu mi na złość. 

Zajęłam miejsce w drugiej ławce w rzędzie obok okna i wypakowałam potrzebne książki. Upiłam także łyka wody i odblokowałam telefon. Zobaczyłam wiadomość od mojej najlepszej przyjaciółki Martyny, z którą chodzę do tego samego krakowskiego liceum, jednak na inne kierunki. Odpisałam jej po krótce i schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni, gdyż do klasy weszła nauczycielka.

Po 15 minutach lekcji poczułam lekkie uderzenie w tył pleców. Nie musiałam nawet się odwracać, żeby wiedzieć, kto rzucił we mnie kulką z papieru. Wywróciłam tylko oczami, i postanowiłam to zignorować, dlatego ponownie zwróciłam swoją uwagę ku podręcznikowi. Niestety to się powtórzyło. Raz, drugi, trzeci. Za czwartym razem odwróciłam głowę w stronę ostatniej ławki i napotkałam wyzywający wzrok Pasuli, który mówił "Chodź, wstań i mi przyjeb". I bardzo chciałam to zrobić... ale niestety nie miałam odwagi. Nie miałam odwagi przeciwstawić się mojemu licealnemu prześladowcy. Nie potrafiłam się przed nim obronić, dlatego po prostu odwróciłam twarz i ukryłam twarz we włosach.

-Jan, uspokój się! To nie gimnazjum, żeby tak przeszkadzać na lekcji. Dostajesz uwagę. - usłyszałam głos nauczycielki, gdy sytuacja znów się powtórzyła. I chłopak posłuchał, przestał rzucać karteczkami, ale byłam niemal pewna, że na twarzy miał wymalowany dumny uśmiech, że znowu udało mu się mi dokuczyć.

----------

Tego dnia ostatnią lekcją był wf. Nie lubiłam tego przedmiotu, a także ze względu na problemy z kolanem nie mogłam ćwiczyć, dlatego byłam z niego po prostu zwolniona. Udałam się więc do szatni w celu zmienienia butów i wrócenia do domu, ponieważ nie musiałam być obecna na lekcji będąc zwolniona. Gdy zakładałam kurtkę poczułam szarpnięcie, jakby ktoś staranował mnie barkiem. Oczywiście był to Janek

-Fic, a ty znowu uciekasz z wfu? Może byś została czasem, przydałoby ci się trochę poćwiczyć. - powiedział wymownie po czym zaśmiał się w głos i przybił piątkę ze swoimi kolegami.

-Odpierdol się ode mnie. - szepnęłam sama do siebie, licząc, że chłopak usłyszy i da mi spokój, ale to było nierealne. Znów schowałam twarz w swoich długich włosach, próbując ukryć się przed wzrokiem innych uczniów. Pospiesznym krokiem wyszłam z budynku i ruszyłam w kierunku przystanku autobusowego.

----------

Rzuciłam się na łóżko zmęczona całym dniem. Chwilę tak leżałam odpoczywając, po czym wstałam i ruszyłam do toalety. Skorzystałam z niej i podeszłam do umywalki patrząc w swoje odbicie. 

Przeskanowałam swoje ciało. Miałam pare kilogramów więcej, ale nie miałam nadwagi. Czy to czyniło mnie gorszym? Nie miałam zbytnio kobiecych kształtów, moja figura bardziej przypominała prostokąt, ale czy przez to stawałam się kimś mniej ważnym? Nie miałam też pięknej twarzy, nie podobała mi się ona, ale czy to tym zasłużyłam sobie na takie traktowanie?

Dlaczego ja? Dlaczego przez humorki jednej osoby wymarzona szkoła średnia stała się dla mnie koszmarem?

Nienawidzę tego świata. Nienawidzę Janka Pasuli.

----------

Odetchnęłam głęboko i rozejrzałam się po moim staro-nowym mieszkaniu w Warszawie, moim rodzinnym mieście. Po napisaniu matury na bardzo dobrym poziomie i po dostaniu się na psychologię na Uniwersytecie Warszawskim nie zastanawiałam się wiele, tylko spakowałam rzeczy i wyjechałam do stolicy. Zamieszkałam w mieszkaniu, w którym mieszkałam z rodziną, zanim w 1 gimnazjum przeprowadziliśmy się do Krakowa ze względu na pracę ojca. Do tej pory mieszkanie było wynajmowane, aż nie skończyłam liceum. 

Skierowałam się do łazienki. Była jeszcze trochę pusta, ale to nieważne. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyładniałam przez ostatnią klasę liceum. Schudłam, nabrałam kształtów, zaczęłam o siebie obsesyjnie dbać, ale przyniosło rezultaty.

Patrzyłam na nową Anitę. Nowe miasto, nowi ludzie, nowe życie. Wzięłam nożyczki w dłoń. Potrzebowałam dosłownie odciąć się od przeszłości i licealnych koszmarów. Ucięłam pierwsze pasmo. Po chwili pozbyłam się parunastu centymetrów włosów, które kiedyś sięgające do pasa, teraz sięgały zaledwie do ramion. 

Uśmiechnęłam się do siebie. Odcinam się grubą krechą. Pora na nowy rozdział. 

b u f o r || Jan RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz