Jutro godzina 18.
Cóż, czas ma to do siebie, że mija nieubłaganie szybko, i mimo, że wydawało mi się, że jutro o 18 to dość odległa pora, to nastąpiła niebywale szybko.
A więc jutro zmieniło się w dzisiaj, a ja siedziałam jak na szpilkach czekając na sygnał, że Jan Pasula czeka na mnie pod blokiem.
Bo tak, zgodziłam się z nim porozmawiać, niby z pełną świadomością co robię, ale jakoś nie zdążyłam się mentalnie przygotować na tą konfrontację. Z jednej strony miałam wrażenie, że niepotrzebnie roztrząsam temat, że już dawno to przeszłam i bez sensu wracać do przeszłości. A z drugiej strony, miałam wrażenie, że być może ten rozdział nie był do końca zamknięty, i potrzebuje go zamknąć raz na zawsze ze świeżym spojrzeniem na sprawę.
Tylko nie zareaguj zbyt emocjonalnie.
Jasne, nie zbyt emocjonalnie. Już widzę zapłakaną siebie która próbuje rozszarpać Pasulę.
Kilka minut oczekiwania dłużyły się jak godziny, aż w końcu w powiadomieniu z Instagrama przeczytałam, że Janek czeka już pod blokiem, zaparkowany przy wejściu do klatki.
Wzięłam głęboki wdech. Dobra, trzeba zrobić to taktycznie. Poczekałam siedząc na kanapie jeszcze kilka minut, i dopiero zaczęłam zbierać się do wyjścia. Muszę się spóźnić, żeby nie pomyślał, że jakoś szczególnie mi zależy.
Bez emocji, nie daj się ponieść.
Wyszłam z klatki, rozejrzałam się wokół i wtedy zauważyłam go z papierosem w dłoni stojącego obok swojego samochodu. Nie zauważył mnie jeszcze. Wzięłam głęboki wdech i przyjmując jak najbardziej wyluzowaną postawę zrobiłam kilka kroków. Potem stwierdziłam, że idąc tak wyglądam pewnie jak debilka i kolejne dzielące nas metry pokonałam już normalnie.
Zatrzymałam się, kiedy byłam na tyle blisko, że mnie zauważył, a moje oczy spotkały sie z jego. Od razu odwróciłam wzrok. Staliśmy naprzeciwko siebie chwile z niezręcznej ciszy.
-Cześć...- w końcu przywitał sie Jan.
-Hej.- odpowiedziałam cicho kiwając w jego stronę głową.
Bez emocji.
Nastąpiła kolejna chwila ciszy. Widziałam, że zbiera sie w sobie, aby coś powiedzieć.
-Pomyślałem, że może pojechalibyśmy do mnie, żeby na spokojnie poga...- zaczął, jednak od razu weszłam mu w słowo, nie chciałam być u niego w mieszkaniu.
-Nie.
-W porządku. - wypuścił powietrze z ust, i znów chwile zastanawiał się, co powiedzieć. - W takim razie może pojedziemy do parku przy plaży? - zapytał.
Jedyne na co było mnie stać to delikatnie polowanie głową na tak. Jan odpowiedział tym samym gestem, po czym wskazał ręką na samochód, niemo zapraszając mnie do niego.
Wsiadł na miejsce kierowcy, a ja usiadłam obok na miejscu pasażera, przesuwając się maksymalnie blisko drzwi, aby jak najbardziej zwiększyć dystans pomiędzy nami.
Jechaliśmy znów w niezręcznej ciszy, widziałam kątem oka, że Pasula zerka na mnie co chwile, jednak ja uporczywie patrzyłam się przed siebie, nie odrywając wzroku od drogi, którą jechaliśmy.
W końcu dotarliśmy do celu, chłopak zaparkował na parkingu przy parku, jednak ani on ani ja nie wysiedliśmy. Czyli będziemy rozmawiać w samochodzie.
Było mi to w pewnym stopniu na rękę, nikt nas nie słyszał ani nie widział. Zresztą, nie okłamujmy się, Janek był rozpoznawalny, zawsze istniała szansa, że w miejscu publicznym ktos poprosi go o zdjęcie lub autograf, co mogłoby być wyjątkowo niezręczne. Jakby nie było już wystarczająco niezręcznie.
W dalszym ciągu nie patrzyłam bezpośrednio na niego, widziałam jednak, że próbuje coś powiedzieć. Pare razy otwierał i zamykał usta, jakby zbierając myśli. Zdziwiłam się, zawsze przecież był wygadany. W końcu wydusił coś z siebie.
-Tak właściwie to nie wiem co chcę ci powiedzieć. - zaczął, również patrząc przed siebie. - Nie mam pojęcia co mógłbym ci powiedzieć poza słowem „przepraszam", bo już to robiłem, ale wiem, że to nie wystarczająco. - przerwał na chwile, a ja nie odzywałam się.
Zapłać mi za terapie, gnojku.
-Byłem innym człowiekiem. - zaczął ponownie, a ja miałam ochotę wywrócić oczami. - Byłem inny. Byłem zapatrzonym w siebie gówniarzem, który dokuczaniem innym chciał zdobyć atencję. Wiem, wiem, nie tłumaczy mnie to, tak samo jak nie tłumaczy mnie to, że przeprosiłem. Oczywiście, przeproszę jeszcze raz, i powiem ci jak bardzo żałuję, ale nie o to chodzi. Byłem inny. Zmieniłem się, naprawdę o 180 stopni. Chodzi mi o to, że skoro teraz jestem innym, nowym człowiekiem, to czy ten człowiek mógłby naprawić to, co zrobił ci mój poprzednik?- spytał, tym razem już patrząc bezpośrednio na mnie.
Również spojrzałam w jego stronę, i gdy już miałam wydzierać sie na niego po raz kolejny, nasze spojrzenia sie skrzyżowały. I w jego oczach ujrzałam coś, co wywołało we mnie dziwny impuls. Tak jakby patrząc w jego oczy, widziałam szczerość. Że jego oczy mówiły do mnie, że wszystko to co mówi to prawda, a jego intencje są dobre. I dałam sie zwieść jego oczom, i wbrew własnej woli postanowiłam im zaufać.
Chłopak czekał na moją odpowiedź, więc wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić.
-Posłuchaj.- zrobiłam chwile przerwy. - Nie ma usprawiedliwienia na to, co robiłeś. To było, tego nie zmienisz. Nie wiem co tobą wtedy kierowało i nigdy nie zrozumiem ciebie z tamtego okresu, ale... myślę, że jestem w stanie zrozumieć ciebie teraz. Nie znaczy to, że będziemy od razu przyjaciółmi, nie znaczy to, że w ogóle będziemy mieć jakiś kontakt, bo szczerze po prostu nie chce mieć z tobą kontaktu, ale niech będzie, przyjmuje przeprosiny. - dokończyłam, a w jego oczach zobaczyłam chyba ulgę.
-Dziękuje...- powiedział cicho chłopak, bawiąc sie swoimi palcami.
Odwróciłam wzrok od niego, zastanawiając sie co powinnam teraz zrobić. W sumie już po wszystkim, pogadaliśmy i tyle, nie mam zamiaru wchodzić w nim w więcej interakcji, więc chyba pora wracać.
Kiedy zdecydowałam sie pożegnać, Janek chyba też chciał zrobić to samo, i zaczęliśmy mówić w tym samym momencie.
-Pójdę już, powinnam wraca...
-To może odwiozę cie do...
Oboje przestaliśmy mowić, a blondyn lekko uśmiechnął sie pod nosem.
- Tak właściwie muszę jeszcze załatwić coś w okolicy, więc wrócę sama.- wymyśliłam na szybko jakąś wymówkę, nie chciałam, żeby mnie odwoził.
-A tak jasne, rozumiem.- odpowiedział chłopak.
Nie zastanawiałam sie długo tylko zaczęłam po prostu wychodzić z samochodu. Zanim zamknęłam drzwi od strony pasażera, postanowiłam sie jakoś pożegnać.
-Cześć.- powiedziałam i zamknęłam drzwi.
Zdążyłam jednak jeszcze usłyszeć ciche „Do zobaczenia" z jego strony. Odeszłam od samochodu, będąc przekonana, że to, że przyjęłam przeprosiny jeszcze nic nie znaczy.
A może on już wtedy wiedział, że niedługo się zobaczymy?
Poszłam w stronę przystanku autobusowego, aby znaleźć sie z powrotem w domu.
Gdy przekroczyłam próg mieszkania, rzuciłam wszystkie rzeczy na podłogę i opadłam na kanapę w salonie, czując, że emocje związane z tą rozmową dopiero zaczynają do mnie docierać.
Martyna, moja przyjaciółka wyszła ze swojego pokoju i stając na środku salonu spojrzała na mnie pytająco z uniesionymi brwiami.
-Wino.- powiedziałam stanowczo patrząc na nią. Tak, w tym momencie potrzebowałam trochę alkoholu, aby przetrawić to, co sie stało.
-Wyjaśnisz mi o co chodzi? - zapytała.
-Najpierw wino.- odpowiedziałam jej, na co spojrzała na mnie z miną pełną politowania, jednak poszła do kuchni po wino i kieliszki.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że znienawidzony przeze mnie Pasula, powoli zaczął zamieniać się na mojego Janka.
CZYTASZ
b u f o r || Jan Rapowanie
Fanfiction"Nie wyniosłem tego z domu Nie szukam usprawiedliwień Czasu już nie cofnę Dzisiaj po prostu się wstydzę" Zacisnęłam usta w kreskę słuchając tekstu piosenki z najnowszej płyty Pasuli. Gdyby pare lat temu pomyślał, zanim zniszczył mi i wielu innym...