Obudziły mnie mdłości i silny skręt w żołądku.
Poczułam, że jak natychmiast nie pobiegnę do łazienki to będę miała całą pościel do prania. Wstałam natychmiastowo, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ zawroty głowy zmusiły mnie do przytrzymania się i oparcia o ścianę na parę sekund.
Gdy wirujący świat nieco zwolnił udałam się szybkim krokiem do łazienki. Klęknęłam nad muszlą klozetową podtrzymując się stojącej obok pralki i już po chwili zwracałam do kibla całą żółć i wszystko inne co zalegało od wczoraj w moim organizmie.
Poczułam, jak ktoś wiąże mi włosy i głaszcze delikatnie po plecach w geście wsparcia. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to moja przyjaciółka, tylko ona mogła być w mieszkaniu o tej porze.
Gdy skończyłam wymiotować, odsunęłam się od sedesu opierając się plecami o zimną ścianę. W ustach czułam jednocześnie obrzydzający smak i potężne uczucie spragnienia i wysuszenia.
-Jak się czujesz?- powiedziała Martyna kucając przede mną.
-Jak widać.- uśmiechnęłam się słabo. Miałam ochotę skoczyć z balkonu.
-Przepłucz sobie buzię, ja naszykuję ci śniadanie.- powiedziała ciepło się uśmiechając. Anioł nie kobieta, anioł. Mimo wszystko czułam, że zwróciłabym wszystko co tylko włożyłabym do buzi.
-Dziękuję, ale naprawdę nie ma szans, że cokolwiek zjem.
-Okej, to chociaż dam ci elektrolity.- stwierdziła podnosząc się i ruszając w stronę wyjścia z łazienki, na co kiwnęłam tylko głową.
Chwilę jeszcze posiedziałam na posadzce, po czym powoli podniosłam się, uważając, aby nie popełnić błędu sprzed chwili i nie wstać zbyt gwałtownie.
Podeszłam do umywalki i pierwsze co zrobiłam to porządnie wyszorowałam zęby i jamę ustną niebotyczną ilością pasty do zębów. Następnie przepłukałam twarz wodą i poprawiłam włosy związując je bardzie u czubka głowy.
Spojrzałam na wrak człowieka, który stał przede mną w lustrze. Przeskanowałam moją zaczerwienioną twarz z podkrążonymi oczami. Nie miałam na niej pozostałości z mojego wczorajszego makijażu, nie miałam także na sobie wczorajszych ciuchów, czyli blondynka musiała mnie przebrać i umyć w nocy po powrocie do domu. Mówiłam już, że to anioł, nie kobieta?
Przeszłam do pokoju pełniącego funkcję połączonych salonu i kuchni. Podeszłam do blatu, z którego wzięłam litrową butelkę wody, której połowę wypiłam niemalże na raz. Cudownie było się pozbyć tej Sahary z ust.
-Suszy?- zaśmiała się ze mnie Martyna, jednocześnie podając mi tabletkę na ból głowy i szklankę z rozpuszczonymi elektrolitami. Połknęłam proszek popijając go płynem.
-Jezu, jeszcze jak. Dziękuję ci za ogarnięcie mnie w nocy, jesteś moim aniołem.- powiedziałam wystawiając do niej szeroko ramiona, w które wpadła i mnie mocno przytuliła.
-Nie ma za co, zalety mieszkania ze mną.- teatralnie zarzuciła sobie włosy na plecy.
-Jak ja się w ogóle tutaj znalazłam?- spytałam odrywając się od dziewczyny i siadając na szarej kanapie.
-Wiesz, byliśmy w tym klubie i ja już na dość długo straciłam cię z oczu, dlatego cię poszłam szukać. I zobaczyłam cię totalnie nawaloną z jakimś facetem, który cię prowadził na loże. Trochę go zaatakowałam, bo myślałam, że nie ma dobrych intencji, ale okazało się, że chciał ci pomóc.- powiedziała na jednym wdechu przeżuwając jednocześnie gryza sałatki. W końcu zaraz wychodziła do pracy, więc musiała zjeść śniadanie. - I zamówiłam nam ubera, a on pomógł mi cię wyprowadzić z klubu i zapakować do samochodu.
-Kurwa, co za wstyd.- schowałam twarz w dłoniach.
-Anita?- powiedziała niepewnie, na co posłałam jej pytający wzrok. - Pamiętasz kim był ten gość, który pomógł mi cię ogarnąć.- popatrzyła na mnie.
-Nie.- pokręciłam głową. Martyna westchnęła cicho.
-To był Janek. Pasula.- powiedziała ciszej.
O kurwa. Janek. Pasula.
Na moment mnie zatkało, czyli jednak dobrze pamiętałam, on tam był. W dodatku ogarniał mnie najebaną. Kurwa, niedorzeczne.
-Pozwoliłaś mu mnie dotykać?!- uniosłam głos.
-Nie, kurwa, posłuchaj. - podeszła bliżej - Doskonale wiesz jaki mam do niego stosunek, ale naprawdę potrzebowałam czyjeś pomocy. Byłaś naprawdę w nienajlepszym stanie. Prawie zarzygałaś uber i rzygałaś do kosza przy wejściu do klubu.- powiedziała, na co poczułam ogromny wstyd. Co ja najlepszego odjebałam.
-Przepraszam, nie powinnam się była tak unosić... - chciałam dokończyć, ale przerwała mi.
-Jest okej, nie przepraszaj, nic się nie stało.- powiedziała, a ja pokiwałam głową. Przez chwilę zapanowała między nami cisza. Postanowiłam ją przerwać.
-Czy on wiedział kim jestem?- spytałam cicho.
-Rozpoznał cię, znał twoje imię i nazwisko. - odpowiedziała, a ja westchnęłam ciężko odchylając głowę do tyłu. Nie wiedziałam co myśleć, a na pewno nie ułatwiał tego pulsujący ból głowy. -Słuchaj, muszę już się ogarniać, ale trzymaj się, zjedz coś i najlepiej idź spać.- powiedziała czekając na moją reakcję.
-Okej, miłego dnia i dzięki jeszcze raz za wszystko.- powiedziałam powoli podnosząc się z kanapy i kierując się w stronę swojego pokoju. - Cześć!- krzyknęłam zamykając drzwi od pokoju, na co tylko mi odmachała.
Upiłam jeszcze trochę wody stojącej w moim pokoju i powoli położyłam się na łóżku, szukając wygodnej pozycji. Szybko wzięłam jeszcze niemal padnięty telefon do ręki, i sprawdziłam, czy nie pisałam ani nie wstawiałam nic kompromitującego, ale na szczęście nie. Ułożyłam się więc na boku mając zamiar usnąć.
Jednak nadal kręciło mi się w głowie. Nie wiem, czy przez alkohol, czy przez nadmiar sprzecznych myśli.
hej
jest rozdział, dziękuję wszystkim, którzy czekali, część specjalnie dla was
niestety następny będzie najszybciej za tydzień w niedzielę, ponieważ lecę do włoch
chciałabym też tutaj podziękować za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki, to bardzo dużo dla mnie znaczy i motywuje <3 buźka!
CZYTASZ
b u f o r || Jan Rapowanie
Фанфик"Nie wyniosłem tego z domu Nie szukam usprawiedliwień Czasu już nie cofnę Dzisiaj po prostu się wstydzę" Zacisnęłam usta w kreskę słuchając tekstu piosenki z najnowszej płyty Pasuli. Gdyby pare lat temu pomyślał, zanim zniszczył mi i wielu innym...