Rozdział 2

20 1 0
                                    

Obudziłam się. Spałam z nią trochę w nie fajnej pozycji. Leżałam normalnie, ale ona leżała w pół na mnie i miała nogę pomiędzy moimi nogami. Nie mówiąc już o tym, że czułam, że nie miała majtek ani spodni. Nie zwróciłam jej uwagi, nie wiedziała, że będziemy spać razem. A wiadomo, że niektórzy lubią spać nago lub w pół nago. Położyłam się normalnie, ale jej nie zwalałam. Dotknęłam jej koszulki i zakryłam dół. Gdy spojrzałam na jej twarz, widziałam, że przeciera oczy. Leżała mi prawie na piersi.

- Jak się spało?- Spytałam ją. Usiadła mi na nodze.

- Dobrze, choć bałam się dalej tych dźwięków a tobie?- Popatrzyła na mnie.

- Tak jak zwykle. Czyli dobrze.- Popatrzyłam na nią. Podała mi opaskę, więc ją założyłam.

- Nie przeszkadzam ci?- Pyta mnie.

- Nie skądże.- Popatrzyłam na nią.

- Mogę skorzystać z toalety?- Spytała znów.

- Oczywiście.- Wstała z łóżka i poszła do toalety, ja wstałam i poszłam do kuchni robić śniadanie. Robiłam boczek. Gdy wróciła, nakładałam już śniadanie.

- Serio masz 322 lata?- Pyta mnie patrząc na mnie.

- W tym roku? Tak.- Odpowiadam.

- Wow, to gdzie ty się urodziłaś?- Znowu mnie pyta.

- W nowym Jorku.- Odpowiadam.

- Kim byłaś w tamtych czasach?- Znowu mnie pyta, opierając się rękoma o blat.

- Byłam Assasinem.- Wyciągam chleb z tostera.

- Miałaś wtedy miłość?- Zapytała.

- Nie, nie.- Kłamałam. Posmarowałem chleb masłem i usiedliśmy przy stole.

- Smacznego.- Powiedzieliśmy i zaczęliśmy jeść. Gdy zjedliśmy, wzięłam naczynia i podeszłam do blatu, myjąc je. Dziewczyna usiadła na blacie obok, patrząc na mnie.

- Huh?- Patrzę na nią.

- Widziałam, co miałaś w szafce.- Od razu zrozumiałam, o co jej chodzi. Tętno mi przyspieszyło, a oczy otworzyły się szeroko.- On ci je zrobił?

- T-tak.- Zająkałam się pierwszy raz od dłuższego czasu. Gdy umyłam, naczynia sięgnęłam i wytarłam dłonie.

- Przykro mi Enya...jesteś zwykłą dziewczyną, a tyle przeszłaś.- Dziewczyna miała łzy w oczach. Wrażliwa była. Zeszła z blatu więc do niej podeszłam i ją przytuliłam. Choć byłam wredna i lubiłam robić krzywdy osobom...osobom winnym, była niewinna, więc nie mogłam, patrzeć jak dziewczyna jest smutna i bliska płaczu. Czułam w niej coś innego, czułam, że gdzieś w środku jest moja stara miłość.

- Hej wiem. Przejdziemy się do lasu? Muszę Mei wyrzucić jak co tydzień na jeden dzień do lasu.- Popatrzyłam na nią. Popatrzyła na mnie i kiwnęła głową na tak. Uśmiechnęłam się lekko, po czym wzięłam torebkę dla Mei i ją tam włożyłam. Wzięłam kapitana na ramię i zapięłam mu smycz. Była w przedpokoju i na mnie czekała. Nie musiała długo czekać, bo założyłam szybko kurtkę i buty. Wyszłyśmy z domu i go zamknęłam, po czym szłyśmy do lasu. Gadałyśmy sporo o różnych rzeczach, głównie o szkicowaniu czy malowaniu, które nas przyciągało jeszcze bardziej i jeszcze bardziej czułam w niej moją starą miłość. No może moją starą miłość nie była aż tak wysoka, jak ona, ale nic nie wiadomo. Gdy weszłyśmy do lasu, od razu Mei chciała uciec, drapiąc w torebkę.

- No już niedaleko Mei.- Położyłam dłoń na torebkę, po czym się uspokoiła.

- I co teraz Enya'o?- Popatrzyła na mnie.

- Nic wielkiego, wrócisz do siebie a ja do siebie.- Patrzę na nią.

- Nie masz telefonu?- Spytała.

- Mam tylko na kabel, innego nie mam.- Odpowiedziałam, idąc na łąkę, na którą zawsze wywalam Mei.

- POWIETRZE, POWIETRZE.- Krzyknął Kapitan.

- No już csii.- Pogłaskałam go. Kleknęłam na ziemi i otworzyłam torebkę. Szybko się rozejrzała jak zwykle i pobiegła do najbliższego drzewa.- Do zobaczenia jutro. Pomachałam wiewiórce i podeszłam do Megan. Dziewczyna była ciągle lekko uśmiechnięta, patrząc na mnie.

- Mam wrócić do siebie?- Spytała trochę zasmucona.

- Tak będzie najlepiej dla nas obu. Ja mam niebezpiecznego sąsiada i nie chce, żeby coś się stało niewinnym ludziom takim jak ty.- Pogłaskałam papugę. Kiwała głową na tak, po czym się zamyślała. Po chwili odprowadziłam ją do domu. Duży, z ogródkiem i pieskami. Fajny, ale ja niestety musiałam wracać do siebie. Gdy weszłam tylko do bloku, zauważyłam dzieciaka. Miał na imię Aleksander.

- Hej maluchu.- Popatrzyłam na niego. Pomachał mi swoją dłonią, w której miał samochodzik. Przeszłam obok niego, głaszcząc go po głowie. Weszłam do domu, zamykając drzwi, uwolniłam kapitana i sprzątałam klatkę Mei. Sprzątałam co tydzień klatkę tak samo, jak klatkę Kapitana. Gdy posprzątałam obie klatki, sprzątnęłam cały dom. Ogarnęłam wszystko. O godzinie 20 nie miałam co robić. Grać o tej godzinie nie grałam, rysować ani szkicować nie mogłam, bo se wzrok mogłam popsuć. Nie miałam nic do roboty, a telefonu nie mam. Byłam w pułapce nudy. Słyszałam bardzo dobrze krok każdego sąsiada...oprócz jednego.

- Hihi. Przybyłem do ciebie.- Głos Konrada był za mną. Tak..znowu wtedy przyszedł.

- Proszę wyjść z mojego domu.- Pokazałam ręką na wyście, po czym się odwróciłam. Zanim mrugnęłam byłam "przybita" do ściany. Czułam od niego alkohol i narkotyki. Szczerze? Zanim się obejrzałam, film mi się urwał, ale czemu? Nie czułam żadnego uderzenia.

Cztery krótkie opowieści Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz