Rozdział 3

1.1K 35 6
                                    

Pov Erwin

-Pamiętasz jak mówiłem, że to Spadiniarze mnie tak urządzili?

H-Pamiętam. I co? Stało się coś?

- Tak na prawdę to był Carbo.

H-Co.-Po Heidi widziałem, że jest zdzwiona.

- Proszę tylko nie zdzwoń do niego. Chcę, żeby to była nasza tajemnica.

H- No dobrze.

- Powiedziałem Carbo, dlaczego mnie nie było na ich akcjach, a on z tego faktu mnie wyśmiał a na końcu wyrzucił z auta. Na chodniku upadłem na ziemie a moje szwy się rozpruły. Później wiesz co się działo. 

H- A to kurwa. Zajebie go!

- Proszę nie mieszaj się w to. Sprawa zakończona. Nie należę już do Zakshotu i tyle- Złapałem Heidi za rękę.

H- Dlaczego mam się nie mieszać? Przecież to nie może tak być, że rodzina będzie jakiegoś członka bić.- Odpowiedziała zdzwiona dziewczyna.

-Wiem, ale lepiej już olać sprawę.- Powiedziałem krótko.

H- Okej. A z jakiego faktu Carbo Ciebie tak potraktował?- Zapytała się kobieta łamiąc mnie druga dłonią.

Spytała się o to.... Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Nie chce dłużej jej okłamywać, ale jeśli się dowie, że ją kocham to nie wiem jak to się potoczy. Postanowiłem, że powiem.

- Ponieważ.....jesteś dla mnie ważniejsza od nich. Zawsze jak Ciebie widzę to moja dusza się raduje. Każdy Twój uśmiech mnie cieszy i nadaje szczęście.- Odpowiedziałem patrząc się na niebieskie oczy Heidi.

Więcej nie chciałem mówić. Nie chciałem się zbytnio rozpędzić. 

H- I dlatego Carbo Ciebie pobił?- Spytała się kobieta.

-Tak.- Powiedziałem, a moja głowa się schyliła.

H- Bo mnie lubisz?! Czyli Ty nie możesz lubić mnie, bo tak sobie życzy? Kurwa to jest niedorzeczne.- Odpowiedziała śmiejąc się. 

- Niestety jak jest. 

Heidi podeszła do mnie i po chwili mnie przytuliła. Przez 10 minutach patrzyliśmy razem na miasto pod nami, później usłyszeliśmy kroki. Był to Rift. Widział nas na balkonie. Postanowiliśmy, że wrócimy do mieszkania. Ja poszedłem do pokoju, a Heidi zatrzymał Rift. Znowu zaczęła się kłótnia. Chciałem pomóc Heidi, ale wiedziałem, że jestem za słabo, bo mam szwy. Heidi znowu została z siniakami. Jak przyszła do mojego pokoju z siniakami, wściekły podbiegłem do Rifta i go uderzyłem w twarz. Co jak co, ale jestem kryminalistą i walki nigdy nie zapomnę. Rift, który zauważył, że dostał ode mnie pięścią zaczął ze mną walkę. Heidi widząc mnie walczącego mówiła, żebym przestał, ale ja Jej nie słuchałem. Rift chciał zadać mi cios w brzuch, ale ja odskoczyłem i walnąłem go z kolanka. Po tym Rift upadł na ziemie i można powiedzieć, że wygrałem. Wróciłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Całe ciało mnie bolało, po tej walce. Heidi widząc mnie leżącego na łóżku powiedziała.

H- Nie powinieneś tego robić.- Powiedziała wchodząc do pokoju.

- Uderzył Ciebie, to musiałem jemu oddać. - Podniosłem się lekko z łóżka by nawiązać kontakt wzrokowy z dziewczyną.

H- Ale teraz Ciebie wszystko boli.- Odpowiedziała zmartwiona.

- Przeżyję.- Powiedziałem.

Heidi usiadła na łóżku i powiedziała.

H- Ale dziękuje za to. Pokazałeś mu, że nie jesteś taki na jakiego Cię uważał.

Po tych słowach Heidi położyła się koło mnie i przykryła się kocem. Po kilku minutach zasnęliśmy. Gdy się obudziłem nie było już dziewczyny. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Widziałem, że Heidi jest w kuchni a Rift wychodzi. Przywitałem się z nimi, a Rift powiedział.

R- Zaimponowałeś mi wczoraj. Jadę po twoje leki. Chcesz ze mną?- Powiedział Rift, który zakładał swoją czarną czapkę.

Popatrzyłem się na Heidi, a ona kiwnęła głową.

- Jasne. Tylko poczekaj. Zjem coś i mogę wychodzić.

Heidi zrobiła mi naleśniki, a po z jedzeniu ich wyszedłem z Riftem z mieszkania. Weszliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę apteki z moimi lekami. Po drodze wysłałem Heidi machającego kotka, a Ona odpowiedziała kotkiem, który paca innego kotka po główce. Spytałem się Rifta, czy on coś wyśle Heidi, a on odpowiedział, że nie ma po co. Trochę się zdziwiłem jego zachowaniem, ale cóż. Gdy byliśmy pod apteką wyszliśmy z auta i udaliśmy się w kierunku wejścia. W środku Rift kupił dla mnie leki i dał mi torbę z nimi. Powiedział, żebym poczekał, bo musi coś załatwić. Wyszedłem z budynku i poszedłem usiąść na ławce. Minuty mijały, a Rifta nadal nie było. Zacząłem się denerwować, bo jeszcze nie można mnie zostawiać samego, tak na wszelki wypadek. Wstałem z ławki i zacząłem chodzić i szukać Rifta. Nie zauważyłem przed sobą Kui-a i wpadłem na niego. Kui popatrzył się na mnie i powiedział.

K- Myślałem, że będą z Ciebie ludzie, a ty zakochałeś się w mojej córce. Zawiodłem Się.... Znikaj  mi oczu!- Krzyknął Chińczyk.

Po słowach Kui-a zacząłem płakać i biec w innym kierunku. W głowie ciągle sobie wmawiałem." To moja wina". Zatrzymałem się koło uliczki i wyjąłem mały nożyk z mojej kieszeni. Zacząłem nim mierzyć w moją klatkę piersiową, ale gdy już miałem zrobić zamach, usłyszałem głos Rifta.

Pomocy.... | 5city by KinderekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz