Dzień 2

1.1K 93 31
                                    


Pov. Gregory
Przyjechałem tym razem sam do hangaru. Byłem 20 minut przed umówionym czasem. Zaparkowałem samochód pod ścianą. Wyszedłem z niego. Zauważyłem, że jest już 4 mężczyzn i 2 kobiety. W tym był Erwin. Rozmawiał z jakimś chłopakiem. Chyba nazywał się Ivan Donk.

Spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął. Pomachał mi i wrócił do rozmawiania z mężczyzną.

Właśnie przyjechała Mia. Wysiadła z auta i podeszła do mnie.

- Cześć, Grzesiu. - uśmiechnęła się.

- Już nie jesteś obrażona? - zapytałem nie spoglądając nawet na nią.

- Nie byłam obrażona. - założyła ręce na swoją klatkę piersiową i odwróciła wzrok w stronę Knucklesa. - Nie przejdzie moim zdaniem.

- Dlaczego? Zna kody, jest pomocny, ma temperament. Jeszcze zobaczymy, czy umie prowadzić i dawać radiówkę. - patrzyłem się ciągle na siwowłosego.

- Zobaczymy. - prychnęła i odeszła w stronę  dziewczyn.

Westchnąłem i podszedłem do złotookiego.

- Co tam kapitanie? - zapytał, zwracając się w moją stronę.

- Chodź ze mną. - powiedziałem i poszedłem pod samochód, którym przyjechałem. - Wsiadaj. - rozkazałem, co chłopak uczynił. Pojechaliśmy do Hanka, który stał niedaleko hangaru  przy trybunach.

- Hej Hank. - powiedziałem, wysiadając z auta.

- Cześć Grzesiu. - uśmiechnął się do mnie. - Kto to?

- To jest Erwin. - pokazałem na siwowłosego, który stanął obok mnie.

- Oooo. To jest ten złotooki, uroczy chłopak o którym mi opowiadałeś. - Over zaśmiał się.

- Co? - wspomniany spojrzał na mnie. - Jestem uroczy?

- Nic takiego nie mówiłem. - założyłem ręce na klatce piersiowej.

- Nieważne. Miło mi poznać. Hank Over. Porucznik pierwszego stopnia. - podał dłoń mężczyźnie.

- Erwin Knuckles. Uroczy, aspirujący na policjanta 26 latek. - potrząsnął dłonią brązowowłosego.

- Mam duże wymagania wobec Ciebie. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz, ani mnie, ani Grzesia. - zabrał rękę.

- Postaram się. - widać było mały uśmiech na ustach chłopaka.

- Musimy już jechać. Niedługo zaczynają się nowe zadania. - powiedziałem i wsiadłem do auta, co po chwili zrobił też młodszy.

Ustawiłem samochód w tym samym miejscu, w którym stał wcześniej. Wysiedliśmy z niego i podeszliśmy do naszej grupy.  Mii jeszcze nie było. Stanąłem przed nimi i zacząłem.

- Dzisiaj będziecie układać puzzle. Jest ich 500. Zobaczymy, czy uda wam się współpracować. Jest to bardzo ważne w pracy policjanta. - powiedziałem i podszedłem do skrzyni, na której stała wspominania rzecz. Położyłem je na ziemi. - Czas start!

Zaczęli układać puzzle. Szło im całkiem dobrze. Porozumiewali się między sobą i pomagali. W miedzy czasie przyszła Mia. Spojrzała na mnie.

- Gdzie pojechałeś? - zapytała. Musiała zauważyć jak mój samochód odjeżdża.

- Do Hanka. - nie patrzyłem nawet na nią. Za to spojrzałem na pewnego chłopaka. Dogadywał się z innymi.

- Z kim? - założyła ręce na klatkę piersiową.

- Z Erwinem. - uśmiechnąłem się na samą myśl o złotookim.

- Nie wytrzymam zaraz. Możesz przestać?! - krzyknęła. Cała grupa zwróciła się w naszą stronę.

- Co takiego robię? - zapytałem z wyrzutem.

- Ciągle Erwin i Erwin. Nawet na służbie. Nie poświęcasz mi wcale czasu. Mógłbyś się mną zająć. - wyrzuciła ręce do góry.

- Mia, czegoś chyba nie rozumiesz. My nie jesteśmy razem, nigdy nie byliśmy i nigdy nie będziemy. - powiedziałem ostro, spoglądając na nią.

Kobieta nic nie powiedziała, tylko odeszła. Podeszła do swojego samochodu i pojechała. Westchnąłem. Zwróciłem się w stronę mojej grupy. Patrzyli się na mnie, ale po chwili zaczęli znowu układać puzzle. Mało im zostało.

- Skończyliśmy! - krzyknął Erwin, uśmiechając się.

- Super! Skończyliście w niecałe 15 minut. Bardzo dobry wynik. Brawo! - pochwaliłem ich. Wszyscy się do mnie uśmiechnęli. - Chodźcie. Pójdziemy już na miejsce zbiórki.

Poszliśmy na wspomniane miejsce. Jeszcze nikogo nie było. Ustawili się w szeregu. Po kilku minutach przyszły pozostałe grupy. Wszyscy się ustawili. Pisicela przeczytał kilka osób, którzy mają jeszcze popracować. Na tej akademii na samym końcu były wybierane osoby, które przeszły. Moja grupa była bardzo utalentowana, więc możliwe, że dużo z nich przejdzie.

Po skończonym zebraniu, można było udać się do domów. Poszedłem do swojego samochodu. Kiedy miałem wchodzić, ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłem się.

- Nie jesteście razem? - zapytał siwowłosy.

- Nie, nigdy nie byliśmy i nigdy nie będziemy. - powiedziałem, odwracając się do chłopaka.

- To jesteś wolny, czy masz kogoś? - uśmiechnąłem się.

- A po co chcesz wiedzieć? - schyliłem się do poziomu złotookiego.

- Jestem po prostu ciekawy. - zabrał rękę z mojego ramienia i odwrócił głowę.

- Nie, nie mam nikogo. - zaśmiałem się i wyprostowałem.

- To ja już będę szedł. - podrapał się po karku.

- Do zobaczenia, Erwin. - uśmiechnąłem się do niego.

- Do zobaczenia, kapitanie. - wsiadłem do auta, a chłopak odszedł do swojego samochodu.

Odjechałem. Jutro będzie bardzo ciekawy dzień.

~~~~~~
Mam nadzieję, że się spodobało <3

Akademia - MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz