Pov. Gregory
Siedziałem nad papierami w moim domu, kiedy zadzwonił mój telefon. Zobaczyłem, że dzwoni kontakt zapisany "Erwiś<3". Odebrałem.- Szybko odebrałeś. - zaczął chłopak.
- A jak inaczej. - uśmiechnąłem się.
- Co robisz? - spytał.
- Siedzę nad dokumentami. - westchnąłem, opierając podbródek na dłoni.
- Miałeś się nie przepracowywać. - fuknął zły. Zaśmiałem się lekko.
- Wiem, wiem. Przepraszam, ale muszę na jutro je zanieść. - złotooki westchnął.
- Tylko idź niedługo spać. Mogę Ci coś zaśpiewać na dobranoc jak chcesz. - uśmiechnąłem się lekko.
- Wolałbym, żebyś przyszedł do mnie i przytulał aż nie zasnę. - siwy nic nie mówił przez chwilę.
- Może kiedyś. Jak chcesz, jakbym zdał na kadeta, to mogę przyjść do Ciebie na piżama party. - zaśmiałem się.
- To jeszcze się umówimy. A jak nie zdasz, chociaż w to wątpię, to możesz przyjść do mnie, to Cię będę pocieszał. - chłopak mruknął na zgodę.
- Tylko trzymaj za mnie kciuki. Możemy się umówić, że jak nie zdam, to zrobię wszystko o co mnie poprosisz, a jak zdam, to ja mogę Cię poprosić o cokolwiek. - zamyśliłem się.
- No dobra. Tylko nic trudnego, bo tego nie wykonam. - powiedziałem.
- Jasne. - zaśmiał się. - Możesz mi trochę o sobie opowiedzieć? Chciałbym Cię trochę lepiej poznać.
- No to od początku. Gregory Montanha, 36 lat. Chodziłem do wojska. Mam dwójkę dzieci. Alexa Montanhę, który chodzi do policji oraz Nicole Montanhę, która jest na akademii. Nie utrzymuje kontaktu z byłą żoną. Mam bardzo dużo blizn na ciele od różnego typu strzelanin. - opowiedziałem.
- Dlaczego już nie jesteś z żoną? - zapytał.
- To była wpadka. Ani ja, ani ona nie chcieliśmy dzieci. Byliśmy za młodzi. - westchnąłem, przerzucając kolejny dokument.
- Rozumiem. No to teraz ja. Erwin Knuckles, 26 lat. Poznałem Davida i Carbo, jakieś 2 lata temu, kiedy chciałem zdać akademię. Nie zostałem przyjęty na nią. Proponowali mi, żebym dołączył do ich grupy. Nie zgodziłem się. Wróciłem do mojego rodzinnego miasta i uczyłem się, by zdać tą akademię. Ciągle utrzymywałem kontakt z chłopakami. - złotooki opowiedział.
Rozmawialiśmy tak ze dwie godziny. W tym czasie skończyłem wszystkie dokumenty. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 23.
- Musisz iść spać. Trzeba się wyspać. - powiedziałem opiekuńczo.
- Ale tak przyjemnie mi się z tobą rozmawia. - jęknął niezadowolony. Zaśmiałem się lekko.
- Niestety. Jutro porozmawiamy. - mężczyzna westchnął.
- Pamiętaj tylko o naszej umowie. - powiedział zadowolony.
- Pamiętam, pamiętam. Nie wiem po co się zgodziłem. - złapałem się za czoło. - To dobranoc Erwinku.
- Dobranoc Grzesiu. - rozłączył się.
Wstałem od biurka, poszedłem się umyć i położyć. Jestem pewny, że przejdzie. Ciekawe o co mnie spyta.
~~~~~~
Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale byłem przeziębiony i miałem gorączkę. Ale na szczęście już jest lepiej.
Mam nadzieję, że się spodobało <3
CZYTASZ
Akademia - Morwin
أدب الهواةGregory Montanha znowu brał udział w nudnej akademii. Tylko, że na niej spotkał pewnego siwowłosego chłopaka, który chce zostać policjantem. Chyba akurat ta akademia nie będzie taka nudna.