Pov. Erwin
Przyjechałem samochodem 10 minut przed umówionym czasem. Na miejscu zauważyłem kilka osób. W tym Gregorego. Podszedłem do niego.- Dzień dobry, kapitanie. - powiedziałem, uśmiechając się do niego.
- Dzień dobry, Erwin. - oddał uśmiech. Ziewnął.
- Nie wyspał się kapitan? - zapytałem, przechylając głowę na bok.
- Nie. Miałem dużo papierowej roboty do zrobienia. - ziewnął jeszcze raz.
- Proszę się nie przemęczać. Nie jest to dobre dla Pana zdrowia. - położyłem dłoń na jego barku.
- Nie zwracaj się do mnie "Pan". Czuję się staro. - zaśmiał się. Kiwnąłem głową.
- Dobrze, Gregory. - powiedziałem. - A rozmawiałeś z Mią?
- Dla Ciebie Pani Mia. - nie zauważyłem, kiedy stanęła obok nas. Montanha odwrócił się w jej stronę. - Hej, Grzesiu. - zarzuciła ręce na jego szyję.
- Minęły Ci już fochy? - zapytał, odciągając ją od siebie.
- Nie miałam fochów. - prychnęła na jego słowa. - A ty już idź stanąć w szeregu. - zwróciła się w moją stronę.
- Mia, przestań. Mamy jeszcze około 5 minut, a chcę jeszcze pogadać z Erwinem. - spojrzał na nią. Kobieta znowu prychnęła i odeszła nic nie mówiąc.
- O czym chcesz jeszcze ze mną porozmawiać? - uśmiechnąłem się do mężczyzny.
- Chciałem, żeby odeszła. Ale możemy jeszcze pogadać jak chcesz. - uśmiechnął się flirciarsko.
- Hmmm. Może spotkamy się po akademii, co? Niedługo zaczyna się kolejne "wyzwanie". - zacytowałem ostatnie słowo.
- To jeszcze się umówimy. A teraz stawaj do szeregu. - zrobiłem co powiedział.
Pov. Gregory
- Okej. Dzisiaj będzie praktyczne zadanie. Będziecie w parach jeździć Viktoriami i przeprowadzać zatrzymanie drogowe na mnie, Mii oraz jeszcze kilku innych funkcjonariuszach. Jedna osoba jeździ, druga zgłasza na radiu i przeprowadza zatrzymanie Podzielcie się we dwójki. - powiedziałem i zgłosiłem na radiu, żeby Mia przyszła.
- Już. - oznajmił jeden chłopak.
- Świetnie. To chodźcie tu, a ja wam dam auta. - podeszli do mnie. Dałem każdej parze po jednym samochodzie. Zauważyłem, że Erwin był razem z Ivanem. Chyba się polubili. - Będzie tak. Ja i Mia będziemy jeździć wokół Pacifica razem z kilkoma innymi funkcjonariuszami. Wy za to będziecie nas szukać w jego okolicach. Jak nas zobaczycie, spróbujcie przeprowadzić zatrzymanie drogowe. Wszyscy zrozumieli? Jak nie podnieście rękę. - Nikt tego nie zrobił. - Dobra. Oznajmię na 4 radiu, kiedy możecie za nami wyruszać.
Wsiadłem razem z Mią do żółtego sultana i odjechaliśmy razem z innymi osobami. Nie odzywaliśmy się wcale do siebie. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce, powiedziałem na radiu, że mogą wyruszać.
Krążyliśmy wokół banku, dopóki nie usłyszałem odgłosów radioli.
- Proszę zjechać na pobocze. - zrobiłem to. - Proszę zgasić silnik i trzymać ręce na kierownicy. 560 +1 przeprowadzamy 10-38 na żółtym sultanie. Nasze obecne 20, pobocze niedaleko banku Pacific. - Usłyszałem na radiu. Dobrze. Ktoś zapukał w szybę. Otworzyłem ją. Ujrzałem Erwina obok. - Dzień dobry. Numer odznaki 560, Erwin Knuckles. Poproszę dowód.
- Gregory Montanha. - podałem mu dokument.
- Czy zna Pan powód zatrzymania? - zapytał.
- Zbyt szybka jazda? - spojrzałem na młodszego.
- Przekroczenie prędkości oraz przejazd na czerwonym świetle. - oznajmił. - Jako iż jest to Pana pierwszy mandat, obniżę go trochę. Będzie to 1000 dolarów. Proszę tu podpisać.
- Super! Dobrze się spisałeś. Niczego nie przegapiłeś. Wy się teraz zamieniacie miejscami. - powiedziałem, a chłopak uśmiechnięty odszedł. Odpaliłem silnik.
- Proszę wyłączyć silnik i trzymać ręce na kierownicy. 593 + 1, przeprowadzamy 10-38 na żółtym sultanie, nasze 20, bank Pacific - Ivan zgłosił na radiu. - Dzień dobry. Czy wie Pan jaki jest powód zatrzymania?
- Nie słyszę Cię, kadet. - westchnąłem. Zapukał mi w szybę. Otworzyłem ją.
- Czy wie Pan jaki jest powód zatrzymania? - powtórzył.
- Nie mam pojęcia. - uśmiechnąłem się.
- Przejechanie na czerwonym świetle oraz nadmierna prędkość. - oznajmił, patrząc w tablet. - Będzie to 2000 dolarów. Proszę o podpis.
- Dobrze. Tylko pamiętaj, że nie usłyszę Cię jak mam zamkniętą szybę. - kiwnął głową i odszedł.
Przeprowadziliśmy jeszcze kilka zatrzymań drogowych i wróciliśmy do hangaru.
- Bardzo dobrze się dzisiaj spisaliście. Nie popełniliście prawie żadnego błędu. Jestem z was dumny. - uśmiechnąłem się do nich. - A teraz na zbiórkę.
Poszliśmy na nią. Tylko cztery osoby były zagrożone. Wszyscy się rozeszli. Podszedłem do Erwina.
- Dzisiaj jestem zmęczony. Co ty na to, żeby wymienić się numerami i umówić się później? - zapytałem. Kątem oka zauważyłem Mię, która się na nas patrzyła.
- Nie ma sprawy. Tym lepiej, ja też jestem trochę zmęczony. - uśmiechnął się słodko. - Proszę, moja wizytówka. To do zobaczenia, Grzesiu.
Odszedł do swojego samochodu i odjechał. Zobaczyłem jak Mia się do mnie zbliża. Nie dzisiaj. Mam za dobry humor. Pobiegłem szybko do mojego auta i odjechałem. Ale będę jutro miał kazanie.
~~~~~~
Mam nadzieję, że się spodobało <3
CZYTASZ
Akademia - Morwin
FanfictionGregory Montanha znowu brał udział w nudnej akademii. Tylko, że na niej spotkał pewnego siwowłosego chłopaka, który chce zostać policjantem. Chyba akurat ta akademia nie będzie taka nudna.