Dzień 4

1.1K 88 29
                                    


Pov. Gregory
Przyjechałem tym razem bardzo wcześnie, ponieważ umówiłem się z Erwin, by pogadać. Zajechałem do hangaru. Zauważyłem chłopaka, stojącego przy swoim aucie przy ścianie. Podjechałem i wysiadłem z pojazdu.

- Hej, Erwin. - podszedłem do niego.

- Cześć, Grzesiu. - uśmiechnął się do mnie. - Wyspałeś się?

- Tak. - przeciągnąłem się. - Ale dzisiaj was będę gnoić.

- No nie no. Ale, że mnie? - wciągnął powietrze, obrażając się.

- No nie obrażaj się. Przepraszam. Wybaczysz mi? - zrobiłem słodkie oczka. Chłopak chciał utrzymać powagę, ale wybuchnął śmiechem.

- Nie mogę z tobą. - przetarł oczy z łez. - Jak mogę się obrazić na kogoś tak słodkiego?

- Słodkiego? Ja jestem przystojny, nie słodki. Ty jesteś słodki. - Knuckles zarumienił się delikatnie. Uśmiechnąłem się.

- To co z tym spotkaniem? Dzisiaj? - zmienił temat.

- Możemy dzisiaj. Tylko trochę po akademii. Powiem Ci później o której dokładnie. - powiedziałem, na co młodszy kiwnął głową.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Zobaczyłem jak zbliża się do nas Mia. Zaczyna się.

- Dlaczego nie odbierałeś telefonów i nie odpisywałeś na sms-y? - zapytała wkurzona.

- Wyciszyłem telefon. Chciałem się wyspać. - odpowiedziałem spokojnie. Kobieta założyła ręce na klatkę piersiową.

- Ale z tym to się wcześniej umówiłeś? - prychnęła.

- Nie mów tak na Erwina. - mruknąłem już wkurzony. Dlaczego nie może po prostu iść?

- I jeszcze go bronisz. Nie wytrzymam. Nie rozmawiam już z tobą. - odeszła. Westchnąłem i położyłem rękę na twarzy. Poczułem po chwili dłoń na moim ramieniu.

- Wszystko w porządku? - spytał zmartwiony. Odwróciłem się do niego i uśmiechnąłem się.

- Tak. Jest dobrze. Fajnie, że jesteś. - położyłem dłoń na jego, która spoczywała na moim ramieniu. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.

- Fajnie, że ty też jesteś. - mruknął cicho. Patrzyliśmy się sobie w oczy.

- Erwin! Chodź! Zaraz się zaczyna nowe zadanie. - podbiegł do nas Ivan. - Och. Przeszkadzam wam?

- Nie. W ogóle. - siwy zabrał dłoń z mojego ramienia. Poczułem w tamtym miejscu zimno.

- No to chodź. - pociągnął chłopaka za rękę. Knuckles pomachał, żebym poszedł za nimi. Zrobiłem to. Faktycznie. Zaraz zaczyna się spotkanie. Wszyscy byli już ustawieni. Nie widziałem tylko Mii. Za to przyszedł Hank.

- Hej, Grzesiu. Ja za Mię. Źle się poczuła i pojechała do domu. - oznajmił, stając obok mnie.

- No to dzisiaj będziecie robili wjazd. Weźmiemy jednego z was na zakładnika i będziecie próbowali go odbić. A teraz jazda do autobusu. - wszyscy poszli do samochodu.

Kierował Hank, a ja siedziałem obok Erwina z przodu. Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Zamyśliłem się na chwilę. Nie rozumiem Mii. Mówiłem jej już, że nie będziemy razem, a ta dalej myśli, że ma szansę. Poczułem głowę na moim ramieniu.

- Co tam? - zapytałem, spoglądając na niego.

- Mówię do Ciebie od minuty. Zamyśliłeś się? - złapał mnie za dłoń i złączył nasze palce.

- Trochę. Zastanawiam się dlaczego Mia dalej próbuje, jak powiedziałem jej, że nic z tego nie wyjdzie. - położyłem głowę na jego.

- Nie myśl o tym. Porozmawiaj z nią później i wyjaśnij to wszystko. - zobaczyłem jak się uśmiecha.

Akademia - MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz