𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝙵𝙾𝚄𝚁

1.3K 128 96
                                    

Harry kompletnie nie spodziewając się przybycia Draco zajmował się sprzątaniem lokalu przy okazji słuchając jak Severus wydziera się na swoich synów gdy ci kolejny raz spieprzyli swój układ taneczny. Widział jak Hermiona, która mu pomagała stara się ukryć uśmiech by się nie roześmiać i nie sprowadzić na siebie gniewu Snape'a.

— Simon ile razy ty jeszcze zepsujesz tego węża? — spytał, a właściwie warknął Severus. — Wbij sobie w końcu do tego swojego pustego łba, że ty najpierw w lewo, a Twój brat w prawo. Koniec na dzisiaj.

Mężczyzna zszedł ze sceny, a za nim Maxwell. Harry prychnął pod nosem patrząc na ojczyma i jego syna oddalających się. Kiwnął głową Hermionie i oboje usiedli przy stoliku chcąc zająć się czyszczeniem szklanek przy okazji rozmawiając.

— Nie zdążyłam spytać. Jak było na balu? — spytała Granger łapiąc za jedną z szmatek i zaczęła polerować szklankę wziętą z zielonej skrzynki.

— Cudownie — przyznał Harry, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko machając ręką dając mu do zrozumienia, że ma mówić dalej. — Blaise dał mi płytę z moimi piosenkami no i zaśpiewałem przed wszystkimi gośćmi. Musiałabyś zobaczyć minę Severusa. Bezcenna.

— Tak się cieszę Harry. Jestem pewna, że już niedługo zobaczę cię na wielkiej scenie muzycznej.

— Przyznaje chciałbym.

— Mogę się przysiąść? — Hermiona wraz z Harry'm spojrzeli przed siebie zauważając Simona.

— Do nas? — zdziwił się brunet, a Simon uśmiechnął się delikatnie.

Uwadze Harry'ego nie umknął fakt, że jego przyjaciółka delikatnie się zarumieniła, kiedy Simon na nią spojrzał. Zakodował sobie żeby później porozmawiać o tym z Granger. Teraz jednak spojrzał na przyrodniego brata i wskazał mu miejsce na przeciw siebie i rzucił szmatkę.

— Dzięki — młody Snape złapał za ścierkę i przysiadł się do dwójki przyjaciół.

Żaden z nich nie zauważył, że z daleka ich rozmowie przysłuchiwał się Maxwell, który zdał sobie sprawę z braku obecności bliźniaka.

— Przykro mi, że nie było cię na balu — zaczął Simon — wstąpił tam taki Harvi. Spodobało by ci się.

— I ten Harvi był aż taki dobry? — spytał Harry uśmiechając się.

— Świetny! — młody Snape uśmiechnął się jeszcze szerzej o ile było to możliwe, a Hermiona siedząca obok Harry'ego nie mogła oderwać oczu od jego uśmiechu. — No i oboje tak samo znaczycie buty — dodał, a Harry spojrzał na swoje buty na wysokości kostki gdzie znajdował się znaczek: literka "H", a nad nią błyskawica. — Spokojnie. Nikomu nie powiem.

— O cholera — wyszeptał Maxwell i czym prędzej pobiegł po schodach na poddasze gdzie znajdował się pokój Harry'ego.

— Tylko mam pytanie. Czemu nie powiesz Draco, że to Ty? — spytał Simon.

— To nie wypali. Tacy jak on wolą kiedy pomiatają nimi sławne dupki — stwierdził Potter mając na myśli Alexandra.

— Oh Harry — mruknęła Hermiona przytulając przyjaciela.

Oboje podskoczyli przestraszeni, kiedy usłyszeli dźwięk zbijanego szkła. Spojrzeli na Simona, który z premedytacją tłukł szklanki.

— Co ty wyprawiasz? — syknął Harry.

— Będę je tłukł dopóki nie powiesz Draco prawdy — powiedział Snape rzucając kolejną szklanką na podłogę.

Hermiona uśmiechnęła się delikatnie widząc, że Simon nie jest taki jak brat czy ojciec. Ulegał tylko presji z ich strony. Kochał rodzinę dlatego starał się być jak najbardziej do nich podobny.

WYŚPIEWAĆ MARZENIA; drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz