Wilbur/Jschlatt
W pokoju panowała cisza. Nawet staromodny zegar, jakby wyczuwając napięcie, zepsuł się ubiegłego wieczoru. Jschlatt odsłonił brązowe firany aby wyjrzeć przez okno. Od paru godzin czekał na kogoś, ale, jak widać, tej osobie w ogóle się nie spieszyło. Mężczyzna zrezygnowany odszedł od okna i usiadł na starym, lekko zniszczonym, fotelu. Bez chwili zawahania sięgnął po stojąca na biurku whisky. Gdy miał zamiar nalać brązowy napój do niewielkiej szklanki nagle drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie. W przejściu stanął wysoki brunet.
- Już pijesz? Tak beze mnie? - zapytał podchodząc do krzesła, które znajdowało się naprzeciwko biurka.
Mężczyzna nalał alkoholu do dwóch szklanek. Drugą podsunął swojemu towarzyszowi.
- Nie spieszyło ci się Wilbur - mruknął pod nosem.
- Fundy mnie zatrzymał.
Jschlatt po usłyszeniu imienia syna Wilbura zastygł w bezruchu. Jego wzrok, który parę sekund wcześniej lustrował, dobrze znane, pomieszczenie zatrzymał się na brunecie.
- Spokojnie Schlatt, raczej nas nie podejrzewa. Zbyłem go mówiąc, że idę na grób jego matki - pospiesznie wytłumaczył widząc reakcję starszego. - A jak tam u twojego syna?
Jschlatt odłożył pustą szklankę na biurko.
- Nie ma go dzisiaj w domu. Został na noc u tego gówniarza.
- Chodzi ci o Tommy'ego?
Młodszy machnął ręką.
- Nie interesuje mnie jak on się nazywa - odpowiedział oschle. - Najważniejsze, że jesteśmy sami - dodał po chwili pod nosem.
Wilbur również odłożył puste naczynie na stół.
- Aww czyżbyś za mną tęsknił? - zapytał przesłodzonym głosem.
Jschlatt wstał i podszedł do okna.
- Odkąd cię wygnałem zrobiło się tu znacznie ciszej - rzekł patrząc w dal.
Starszy podszedł do towarzysza. Nagle objął go w pasie wtulając się w jego kark. Jschlatt uśmiechnął się pod nosem. Cieszył się z każdej chwili spędzonej z brunetem. Gdyby ktoś ich teraz zobaczył pomyślałby, że śni na jawie. Jschlatt i Wilbur byli zawziętymi wrogami. Kłócili się ze sobą kiedy tylko nadarzyła się okazja. Jednak gdy mogli pobyć sam na sam nagle cała ich wrogość znikała. Schlatt martwił się o swojego kochanka po tym jak go wygnał. Okazało się, że nie musiał. Brunet potrafił sobie poradzić w najtrudniejszych okolicznościach.
Wilbur zauważył, że Jschlatt przestał zwracać na niego uwagę. Zaczął delikatnie całować młodszego po karku. Nawet to nie pomogło. Schlatt wciąż rozmyślał nad czymś.
- Wilbur - syknął młodszy kiedy poczuł ugryzienie na karku.
Po chwili starszy oderwał się. Spojrzał na mocno czerwony ślad.
Jschlatt odwrócił się aby spojrzeć na partnera.
- Wilbur zdajesz sobie sprawę, że nie uda mi się zakryć śladów?
- I bardzo dobrze. Niech wiedzą, że słynny prezydent Jschlatt należy do Wilbura - rzekł wyższy niemal natychmiast wgryzając się w szyję.
Młodszy brunet ponownie syknął, tym razem nie z bólu, ale z rozkoszy.
- Jesteś aż tak wrażliwy?
- Zamknij się Soot i wracaj do roboty - warknął mężczyzna próbując unormować oddech.
- Tak jest mój prezydencie ~
Wilbur kontynuował czynność. Jschlatt odgarnął głowę do tyłu na znak rozkoszy.
- Zatrzymaj się kochasiu - rzekł młodszy próbując uspokoić oddech.
Były prezydent spojrzał na swoje dzieło.
- Nie mogę się doczekać co ludzie powiedzą kiedy cię zobaczą.
Jschlatt chwycił kochanka za rękaw munduru. Pociągnął go w stronę jego sypialni. Gdy znaleźli się w środku Wilbur popchnął młodszego na łóżko. Zakmnął drzwi po czym podszedł do bruneta.
- Masz na sobie mundur L'Manburga... - rzekł Jschlatt.
- Założyłem go specjalnie dla ciebie.
Młodszy uśmiechnął się pod nosem.
- Wyglądasz w nim cholernie przystojnie.
Wilbur pocałował delikatnie partnera.
- Pamiętasz bezpieczne słowa? - zapytał z troską.
Brunet przewrócił oczami.
- Kolor zielony kontynuuj, żółty zwolnij, czerwony przestań.
Wilbur ponownie złożył krótki pocałunek na ustach młodszego.
- Jakbyś czuł dyskomfort to powiedz możemy przerwać w każdej...
Nie dane mu było dokończenie zdania gdyż prezydent ponownie złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Wilbur przygryzł wargę młodszego pytając o pozwolenie. Jschlatt próbował ściągnąć z niego mundur. W pomieszczeniu robiło się coraz bardziej gorąco. W końcu mężczyźni odkleili się od siebie. Wilbur zaczął powoli ściągać ubranie. Chciał podroczyć się trochę z brązowookim. Natomiast Jschlatt już dawno pozbył się niewygodnego garnituru.
- Pospiesz się albo sam to z ciebie ściągnę - mruknął.
- Ktoś tu jest niecierpliwy? - zaśmiał się pod nosem starszy.
W końcu byłemu prezydentowi udało się ściągnąć niepotrzebne ubranie. Jschlatt ponownie zastygł w miejscu gdy zobaczył umięśnione i pokryte bliznami ciało kochanka. Poczuł jak ponownie uderza w niego fala gorąca.
- Aż tak ci się podobam? - zapytał Wilbur przejeżdżając palcem po swojej klatce piersiowej.
Starszy zbliżył się do młodszego. Ponownie zaczął wgryzać się w skórę.
- Wilbur przejdźmy do konkretów - mruknął z rozkoszy brunet.
Starszy z szyi przeszedł do przygryzania płatka ucha młodszego.
- Schlatt gdzie masz lubrykant? - wymruczał Wilbur.
- Wszystko masz w szafce obok. Pospiesz się Wilbur.
Brunet sięgnął do stojącej koło łóżka szafki nocnej. Otworzył pierwszą szufladę i wyjął z niej niewielką buteleczkę.
- Schlatt połóż się i zrelaksuj - rzekł Wilbur.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem - odpowiedział młodszy kładąc się wygodnie na pościeli.
***
- Schlatt?- Co chcesz Wilbur? - zapytał zmęczony brunet.
- Mogę dotknąć twoich rogów?
Jschlatt leniwie podniósł wzrok na towarzysza. Było to dziwne pytanie. Może Wilbur zaliczał to jako aftercare?
- Tylko się nie skalecz, końcówki są ostre - odparł.
Wilbur przytulił mocniej prezydenta. Dotknął jednego z rogów. Był bardzo twardy. Brunet chciał coś sprawdzić. Powoli zaczął głaskać nasadę rogów. Jschlatt mruknął coś pod nosem.
- Wilbuuurrr - zamruczał głośniej.
Były prezydent L'Manburga nigdy nie spodziewałby się, że taka persona jak Jschlatt miałaby słaby punkt jakim jest głaskanie u nasady rogów.
- Wilbur zostań ze mną do rana - rzekł wtulając się mocniej w klatkę piersiową starszego.
- Zostanę. Obiecuje - odpowiedział wygodnie układając się na pościeli.
Kto by pomyślał, że dwójka największych wrogów będzie wobec siebie tak delikatna. Za dnia skaczą sobie do gardeł, a w nocy jeden śpi w ramionach drugiego.
••••••••••••••
21.03.2022
CZYTASZ
There WAS a special place | Mcyt One Shots
Fanfic"My unfinished symphony, forever unfinished." ! Opowiadania dotyczą fikcyjnych postaci !