Przechodzę ostrożnie na wózek pod czujnym wzrokiem rehabilitantki. Kobieta trochę mi pomaga, choć z każdym dniem wychodzi mi to coraz lepiej.
- Robi pani postępy, pani generał - mówi z podziwem. - Jeszcze jakieś trzy tygodnie i stanie pani na własnych nogach bez wózka.
- Naprawdę? - uśmiecham się. Ostatnie tygodnie nie należały do najlepszych. Nie marzyłam o niczym innym, jak o zasypianiu w ciepłych ramionach Camili, a zarazem nie chciałam być dla niej ciężarem. Rozdarta między uczuciem do brunetki, swoją niepełnosprawnością i sprawą z rodzicami, nie miałam pojęcia, którą drogą pójść. Do tego jeszcze niekończący się konflikt z Mendesem. Moje wyczerpanie sięgnęło zenitu.
- Jeszcze nigdy nie wiedziałam tak zmotywowanej osoby - rehabilitantka pokazuje mi wstępne wyniki, które ostatnio robiłam. Kolano też wygląda już lepiej, co niezmiernie mnie cieszy. Wreszcie mogę nim w miarę możliwości poruszać. - Dobrze, że chce pani, jak najbardziej wrócić na nogi.
Uśmiecham się lekko i odprowadzam kobietę do drzwi. Żegna mnie przyjaznym uśmiechem i kojącym uściśnięciem dłoni. Unoszę kącik ust, a następnie jadę wolno do salonu. Koła wózka ponownie robią ślady na panelach i wręcz nie mogę się doczekać, kiedy podłogi znowu zalśnią czystością. Może Camila zechciałaby się wprowadzić na stałe i zrobić remont po swojemu?
Żyję tą nadzieją. Po drodze napotykam jej kształtne ciało krzątające się po kuchni. Wydaje się być bardzo zrelaksowana i pogrążona w zmywaniu. Chrząkam cicho, by zwrócić na siebie jej uwagę, co też się dzieje. Od razu się do mnie odwraca i posyła szeroki uśmiech.
- Jak się czujesz? - pyta, kiedy podjeżdżam bliżej. Wyciera szybko ręce i siada naprzeciwko mnie na krześle.
- Ogólnie dobrze. Robię postępy - uśmiecham się. Kobieta wygląda na zadowoloną z tej informacji, łapiąc czule moją dłoń. - Gdzie rodzice?
- Wyszli, gdy miałaś rehabilitację - nagle smutnieje. - Niechcący podsłuchałam ich rozmowę... Wiem, że nie powinnam, ale nie przestali, kiedy weszłam do kuchni. Oni... Chyba chcą ściągnąć tu twoją siostrę, by dzięki niej się z tobą pogodzić.
Opadam nagle na wózek. Brązowooka spogląda na mnie zmartwiona i delikatnie głaszcze moje knykcie kciukiem. Jak mogą...?
- Jesteś pewna? - pytam, zagryzając wnętrze policzka do krwi. Słony posmak wypełnia mi usta i przez chwilę się nim krztuszę, co nie uchodzi uwagi pielęgniarce. Podaje mi chusteczkę i wodę, a potem ostrożnie ociera moje wargi.
- Tak mi się wydaje. Ale, Lo, podejdź do tego na spokojnie. To przecież twój dom, a oni...
- Wiem - przerywam jej szybko. - Taylor to od zawsze mój słaby punkt. Jeśli go wykorzystają, to będzie już po mnie...
- Damy radę. Obiecuję ci to - Cabello obejmuje mnie mocno za szyję, a ja wtulam się w jej ciepłe ciało i przymykam powieki.
CZYTASZ
Naucz mnie kochać || Camren FF || ✅
FanfictionJeden wypadek. Jedna zła decyzja. Przypadkowe spotkanie. Rozkaz. Czy ta miłość jest możliwa?