🌹Szczęśliwa rodzinka

521 52 11
                                    

- Co tutaj robisz? - to pierwsze słowa, jakie padają, gdy widzi mnie w progu. Przełykam ciężko ślinę i powoli wchodzę do środka. Kobieta na szczęście nie protestuje, pchając wózek ku kanapie.

- Muszę z tobą porozmawiać. Tak szczerze - szepczę. Przytakuje mi jedynie, nawet na mnie nie spoglądając. - Źle to wszystko odebrałaś. Ja... Ja naprawdę chcę być z tobą. A to, że poruszasz się teraz na wózku, nie jest dla mnie żadną przeszkodą. Bo wiem, jaka jesteś cudowna. Podziwiam cię z całego serca. Twoją wytrwałość i upór - ostrożnie do niej podchodzę, klękając. Łapię twarz szatynki w dłonie i zerkam jej prosto w oczy. - Czuję... Czuję, że zaczynam się w tobie zakochiwać... - wpatruje się we mnie intensywnie, a kilka łez spada na moją skórę. Szybko jest ścieram, muskając kciukami policzki kobiety.

- Nie chcę cię stracić - sapie. - Zależy mi na tobie. Jesteś jedyną osobą, która kiedykolwiek tak o mnie dbała. Ale nie chcę być problemem, rozumiesz?

- Nie jesteś, nie moim - zamykam jej usta pocałunkiem. Oddaje go dopiero po chwili. Smakuje słoną cieczą, ale mimo to przyciągam ją bliżej i go pogłębiam.

- Nie zawsze było idealnie... - odsuwa się lekko. Pozwalam, by oparła wózek o kanapę, na której sama siadam. - Odkąd pamiętam, interesowałam się wojskiem. Rodzice byli temu przeciwni. Ale w końcu poszłam na swoją pierwszą misję. Nikt jednak nie zwrócił uwagi, że moja siostra wybiegła za mną. Prawie zginęła na polu walki... Od tamtego czasu wykluczyli mnie z rodziny. Uważali, że ją naraziłam - kontynuuje ze łzami w oczach. Mam ochotę ją pocieszyć, ale wiem, że w tym momencie muszę dać jej się wygadać. - Zawsze byłam ta zła. Beznadziejna. Zawsze nieidealna. Krytykowali każdy mój wybór. Byłam jak wyrzutek. Sama zaczęłam za taką uchodzić. Ale później... Dotarło do mnie, że może jednak ten problem nie leży we mnie. Że może to oni... Nie są zdolni do miłości...

- Lo... - ocieram policzki i od razu przyciągam ją do siebie.

Szatynka łapie głęboki oddech. Przytulam ją najmocniej, jak potrafię i całuję w czubek głowy. Jestem z niej dumna. I nie umiem wyrazić, jak bardzo ją podziwiam. Równie dobrze mogłaby skończyć na samym dnie, a tymczasem dała sobie radę sama.

- Zasługujesz na miłość głębszą niż ocean - szepczę. - Nie masz pojęcia, jaką jesteś cudowną osobą - zerkam jej w oczy. Unosi lekko kąciki ust. Cieszę się, że mogę zobaczyć choć cień uśmiechu, spowodowany moimi słowami.

- Dziękuję, Camz - zaciska dłonie na moich biodrach. Przytulam ją mocniej i głaszczę delikatnie po plecach. Moja dzielna dziewczyna... Zaraz, skąd mi się to wzięło?

- Jeśli mi tylko pozwolisz, to chcę się tobą zaopiekować - mruczę jej do ucha. Wyczuwam, że uśmiecha się w moją szyję, co bardzo mnie cieszy.

Przerywa nam dźwięk zamykanych drzwi. Odrywamy się od siebie, zerkając w tamtym stronę. Zielonooka wyraźnie blednie, a ja marszczę brwi.

- Przeszkadzamy? - mamrocze ciemnowłosa kobieta, natomiast mężczyzna obok niej wydaje się być zniecierpliwiony.

- Mama... Tata... Co wy tu robicie?

Naucz mnie kochać || Camren FF || ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz