*Anmael*
Nigdy im nie wybacze. Byłem tak blisko. Jeszcze trochę a bym się pozbył brata, tego potwora który niszczy wszystko co tylko mi się udaje zdobyć. Oh, Raven... Dlaczego ona też musiała się dać omotać jego mrocznemu ego ? Nienawidzę jej za to... Ale nie mogę zapomnieć jej zielonych oczu. To jest silniejsze ode mnie.
Znalazła mnie siostra tej zdziry co mnie potraktowała prądem. Nie zdążyłem nawet jej zranić. Na szczęście, jej siostra, Aldora, ma więcej oliwy w głowie. Chciała mnie opatrzyć ale nie miałem nawet zadrapania więc mnie tylko ocuciła. Wszyscy myślą że jestem jednym z nich. Głupi idioci.
Wziąłem od Aldory jeden zestaw pierwszej pomocy i zacząłem chodzić po rannych, łatając ich rany. Kto by pomyślał że czarne anioły mogą stawić aż taki opór. Mówią że w mieście są potyczki i cierpią na tym nawet ludzie. Mam to całkowicie gdzieś, ale udaje zaskoczenie. Muszę udawać by móc się zemścić.
Opatrzyłem już z dwadzieścia osób jak nie więcej, gdy dotarłem do bardzo ciężko rannej dziewczyny. Miała zabandażowany tułów i rana obficie krwawiła.
- Moge ? -Spytałem wskazując na jej brzuch.
- Nie.
- Czemu ? -Spojrzałem na nią zaskoczony.
- Bo nie. -Odwróciła wzrok i zacisnęła szczęki.
- Chcesz się wykrwawić ?
- Może tak będzie lepiej.
- Nie rób tego. Nie będziesz mogła się zemścić na osobie która ci to zrobiła -spojrzała na mnie i nadzieja błysnęła w jej oczach.
- Umiesz to tak zaszyć by się już nie otworzyło ?
- Tak. -Uśmiechnąłem się a ona to odwzajemniła. Miała ładny uśmiech.
- Dobrze. -Usiadła tak bym mógł ją opatrzyć.
Bo długim zaszywaniu rany która powinna być śmiertelna, dziewczyna pozwoliła mi założyć jej świeży bandaż. Była niesamowicie opanowana, na jej miejscu każdy inny by zemdlał a ona jeknęła tylko raz. Oddałem resztę leków, bandaży itp. jakiejś młodej anielicy i usiadłem na ziemi. Po chwili, sycząc z bólu, dołączyła do mnie moja pacjentka.
- Czemu walczysz ? Nigdy cię nie widziałam z naszymi...
- Nie jestem aniołem. -Zamarła.
- Jesteś człowiekiem ?! -W jej głosie usłyszałem zaskoczenie.
- A co ? Aż tak złe masz zdanie o ludziach ? -Przełknęła ślinkę i zerknęła na mnie ukradkiem.
- Nie... Po prostu nie wyglądasz na człowieka.
- Nie jestem człowiekiem.
- Teraz to się zgubiłam. -Westchnęła i spojrzała na mnie a potem otworzyła szerzej oczy- O boże...
- Tak, ale ciii ! -Położyłem jej palec na ustach i rozejrzałem się.
- Spokojnie. Nic nie powiem -uśmiechnęła się lekko.
- Dzięki. -Cofnąłem dłoń i jej ją podałem- Jestem Anmael.
- Mati.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem że krótki... Ale muszę utrzymać napięcie ;)
Komentujcie !
CZYTASZ
Szare Anioły
FantasyAleria Lightshadow nie jest zwyczajną dziewczynką w domu dziecka. W Dniu Wyboru, poznaje część swojej przyszłości. Czarne i brązowe skrzydła. Krew. Czy ucieknie Przeznaczeniu ?