- Musimy stąd spadać i znaleźć Lucifera.
Raven która patrzyła jak rozkładał bezszelestnie swoje skrzydła mało co nie spadła z gałęzi.
- Że co proszę ?
Anmael spojrzał na nią zaskoczony a potem się roześmiał nerwowo.
- Mój starszy brat. Tak naprawdę ma na imię Lucian... Ale powiedzmy że ma też charakterek.
Dotknął jej policzka i poczuła iskry które rozeszły się po jej skórze gdy to zrobił. Spojrzała w dół na żołnierzy którzy przeszukiwali las. Na szczęście jeszcze nie wpadli na genialny pomysł by sprawdzić drzewa. Na razie.
- Jak ty chcesz stąd zwiać ? Usłyszą nas, Mael.
- Ciebie by usłyszeli. Zapomniałaś że moje skrzydła sprzyjają cichemu lataniu ? Auć, ranisz moją dumę ! -Roześmiał się cicho- Chodź tu.
Przyciągnął ją do siebie i złapał w pasie a jego ręka otarła się o gałąź. A wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko. Gałązka złamała się i spadła cicho na dół. Może by nikt tego nie zauważył gdyby nie to że spadła jednemu żołnierzowi na głowę. Nie zrobiła mu nawet krzywdy, ale i tak podniósł wzrok. I zamarł. Anmael wykorzystał jego przerażenie i błyskawicznie uniósł się w przestworza. Sekundę później rozległy się strzały, i Raven poczuła że nie uda im się. Dlatego kiedy poczuła rozdzierający ból na plecach, nawet nie pisnęła wiedząc iż on nie może się o nią teraz martwić bo inaczej zwolnią i dorwą ich żołnierze którzy o dziwo nawet nie próbowali śledzić ich w przestworzach.
- To byli ludzie. -prawie warknął Anmael zza zaciśniętych zębów.
Raven spojrzała na niego nie rozumiejąc, ale nie utrzymała długo kontaktu wzrokowego czując że traci siły.
- Ci żołnierze. To byli tylko ludzie. Dlatego tamten był tak przerażony gdy mnie zobaczył. Trochę mi go nawet żal.
Raven tylko kiwnęła głową i oparła ją o jego ramię. Złapał ją mocniej a jej się wyrwał syk bólu.
- Raven co jest ? -Usłyszała w jego głosie panikę- Hej, Raven, odpowiadaj !
- Oberwałam.
Poczuła że wstrzymał oddech.
- Gdzie ? -Jego głos był opanowany i chłodny.
- W plecy. Gdzieś na poziomie nerek.
Chłopak cicho przeklnął i przyspieszył.
- Musimy znaleźć mojego brata. On umie leczyć. Ja, o ironio, umiem tylko ranić.
- Macie dary ? -Raven poczuła jak jej głowa jest coraz cięższa.
- Kurde, Raven ! Uprzedzam będzie bolało i to bardzo !
Raven poczuła zaskoczona iż zanurkował w powietrzu tak żeby ona leżała nad nim. Chciała go zapytać co on wyrabia i czy chce ich zabić ale pokrzyżował jej plany. Złapał ją tam gdzie była zraniona i uścisnął na co dziewczyna aż krzyknęła z bólu i szarpnął do góry by lecieć dalej.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Po prostu trzeba uciskać ranę bo tracisz krew... -Wyszeptał jej do ucha- Błagam nie miej mi tego za złe...
Dziewczyna nie odpowiedziała próbując zapanować nad strasznym bólem który czuła. Wiedziała że nie powinna tracić krwi, ale czuła w sobie metalową śmiercionośną kulę, a reka Anmaela tylko ją przyprawiała o dodatkowe dreszcze i ból. Po chwili samo myślenie sprawiało jej ból. Wbiła paznokcie w plecy demona a on roześmiał się nerwowo, próbując ukryć strach który wyzierał mu z oczu.
- Czemu się śmiejesz ? To nie śmieszne, to boli.-nie miała nawet siły porządnie na niego nakrzyczeć.
- Przepraszam ale po prostu wolałbym byś wybijała mi paznokcie w plecy w nieco innych okolicznościach.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz ? -Raven spojrzała na niego nie wierząc własnym uszom ale po chwili głowa znowu jej opadła.
- Jesteś słodka gdy się wkurzasz -wyszeptał jej na ucho.
- Jak to możliwe że jesteś w takim dobrym nastroju podczas gdy ja tu powoli umieram ?
- Nie możesz tak łatwo umrzeć. Zresztą już prawie jesteśmy a ty na razie nie straciłaś przyjemności.... Tak właściwie to sobie przypomniałem kiedy padała ulewa a ty byłaś cała przemoczona a ja wtedy ci dałem moją bluzę chociaż widoki dzięki twojej przezroczystej bluzce były świetne. Mogłabyś zapamiętać to poświęcenie, naprawdę !
Raven westchnęła nie rozumiejąc jego nagłej zmiany nastroju.
- Jak już tam będziemy, to przypomnij mi że mam cię walnąć za to co powiedziałeś. Dwa razy.
Chłopak roześmiał się ale skinął głową na tak a potem lekko ją pocałował w czoło, sprawiając iż zaczęła znienacka mieć problemy z oddychaniem. Anmael najwyraźniej sobie zdał z tego sprawę bo się uśmiechnął pod nosem ale nie pytał. I dobrze, Raven i tak nie wiedziałaby co powiedzieć.
Gdzieś dziesięć minut później, poczuła że odpływa. Ciało jej ciążyło a myśli były chaotyczne. Zamknęła więc oczy i pochłonęła ją ciemność.
Obudził ją delikatny dotyk. Leżała niewygodnie na brzuchu, i nic już ją nie bolało. Czuła jednak czyjaś dużą dłoń na dole swoich pleców. Emanowało z niej ciepło i rozchodziło się po całym jej ciele, ale też miły prąd który ją łaskotał we wszystkich możliwych miejscach. Po chwili zdała sobie sprawę iż źródło prądu jest inne niż źródło ciepła i otworzyła oczy by spojrzeć prosto na Anmaela.
- Obudziła się.
- Wiem.
Ręka zniknęła z jej pleców i dziewczyna się odwróciła i zamarła gwałtownie. Jeśli jest jakieś przezwisko które pasuje do człowieka jak ulał to na pewno to. Król Piekieł właśnie przed nią stał i się lekko uśmiechał. Ale jak się uśmiechał ! Jego twarz była prawie tak piękna jak twarz Anmaela, ale jednak Raven nie mogła znaleźć podobieństw. Może dlatego iż Anmael był niczym upadły anioł, piękny i zachwycający, podczas gdy Lucifer był piękny i przerażający ? Bo tak się czuła Raven. Jak mysz przed paszczą lwa. Diabeł skłonił się przed nią uśmiechając się bezczelnie.
- Witam cię, wybranko mojego brata. Jestem Lucifer, co pewnie już zrozumiałaś.
Tak zrozumiała. Trudno nie zauważyć tych niesamowitych rogów na pokrytej lokami głowie chłopaka. Albo tych ciemnych, przerażających a zarazem intrygujących oczu, które teraz patrzyły dokładnie na nią, wyrażając zaintrygowanie. Raven poczuła na ramieniu rękę Anmaela i się powoli uspokoiła a potem skinęła głową w stronę Lucifera.
- Dziękuję za pomoc.
- Ależ nie ma za co.
Uśmiechnął się szeroko tak że widać było jego ostre idealnie białe zęby, a dziewczynę przeszedł dreszcz i w jej głowie pojawiła się niechciana myśl ;
"Jeśli to ma być piekło, to ja chce tu zostać."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Komentujcie i nie wahajcie się mi powiedzieć którą postać wolicie !
CZYTASZ
Szare Anioły
FantasiAleria Lightshadow nie jest zwyczajną dziewczynką w domu dziecka. W Dniu Wyboru, poznaje część swojej przyszłości. Czarne i brązowe skrzydła. Krew. Czy ucieknie Przeznaczeniu ?