zblizal sie weekend. w sumie zajebiscie. rok szkolny dopiero sie zaczal, a ja mam wrazenie jakby minal juz caly semestr. jednak byl jeden problem.
policja zainteresowala sie zniknieciem tej cipy przypominajacej czarli demejlo i zaczely sie przeszukiwania szkoly. przepytano rowniez wszystkich uczniow. naszczescie nic nie znalezli i nikt mnie o nic nie podejrzewa.
kiedy policja opuszczala szkole, za krzakami czekal ukryty jakis dzieciur. wygladal jakby byl zjarany i stary go napierdalal w domu.
- JEBAC POLICJE - krzyknal.
- kto to powiedzial
dzieciur zaczal spierdalac, jednak niebiescy go zlapali. kiedy zblizala sie czesc wlasciwa wpierdolu, na niebie objawil sie yandere dev. rzekl on do mnie:
- na ogol to masz przejebane
zniknal i wszyscy sie zachowywali jakby nikt tego kurwa nie widzial. zastanawialam sie co tu sie odpierdalalo, ale chuj. zblizala sie godzina 17, dlatego postanowilam wrocic do domu.
w drodze powrotnej widzialam ruchajace sie psy oraz podjaranego kleja ogladajacego cale zajscie zza krzakow. kiedy w koncu wrocilam do domu, na krzesle zobaczylam piwo. takie samo jak kiedys. piwo firmy piwo. zastanawialam sie, czy bezpieczne jest wypicie go. nie wiadomo co objawic moze sie tym razem. mimo poziomu niebezpieczenstwa wypilam zawartosc puszki. uslyszalam glosne pierdniecie, a nastepnie poszulam zapach lawendy. okna same sie zamknely, a na scianie objawila mi sie monika kociolek. odezwala sie do mnie:
- od dzisiaj to ja bede ci pomagac zamiast yandere deva, poniewaz jest on pedofilem i planowal cie zgwalcic.
- co kurwa. - odpowiedzialam.
- no, a tak w ogole to go zabilam bo do mnie tez sie dobieral.
- czego wy kurwa chcecie!!!!!!!!!!!
- poloz sie spac, wytlumacze ci wszystko rano.
moniczka zniknela. czulam jak wchodzi we mnie pierdolec. czulam to w opuszkach palcow. nie zasnelam tej nocy. dobrze, ze zaczynal sie weekend.