Castiel czuł się nieswojo. Czuł się chory.
No cóż, to z pewnością było niezdrowe, kiedy Dean Winchester bezwiednie stał się centrum jego wszechświata.
Ta niepewność i obojętność (chociaż Dean nie znał jego uczuć) dawały mu poważnie w kość oraz zniechęcały anioła do wszystkiego.
Chociaż Dean nie znał jego uczuć, z zachowania mężczyzny można było wywnioskować, że nie był zainteresowany... pogłębianiem więzi z Castielem.
Kiedy chciał uleczyć zaognioną wysypkę na szyi mężczyzny, ten ledwo wytrzymał dotyk jego dłoni. Odsunął się wtedy od niego w obrzydzeniu.
Poza tym często, właściwie zawsze, kiedy anioł zdobywał się na nowy gest, Dean reagował spięciem prawie każdego mięśnia w ciele. Mężczyzna rzadko wtedy na niego patrzył i prawie się nie odzywał. Jeśli w tym momencie siedział, to zaczynał machać rytmicznie nogą.
Więc Castiel postanowił pobyć trochę sam.
Lekcje jazdy stały się coraz rzadsze, aż całkowicie ustały, podobnie ze wspólnymi polowaniami.
Widok Winchestera wywoływał w nim tyle emocji, że anioł czuł się nimi bardzo zmęczony.
Jeśli tak właśnie wyglądała miłość, nic dziwnego, że ludzie kręcili o niej tyle filmów.
Dlaczego dotykało to akurat jego? Czy cieplejszych uczuć do Deana nie mogła poczuć jakaś atrakcyjna blondynka z opalenizną i pięknym uśmiechem? Z pewnością obydwoje by na tym skorzystali.
Sama myśl o wyobrażonej, nieistniejącej osobie spędzającej czas z Deanem wywoływała w nim grozę i jeszcze większe zniechęcenie.
Może jeśli spędzi trochę czasu z dala od Winchesterów, to przestanie czuć się w ten sposób.
Zniechęcenie nie dotyczyło jednak wyłącznie dwóch braci – Castiel przestał obserwować innych ludzi czy czynić małe cuda. Nie miał ochoty oglądać filmów ani słuchać muzyki, o której zawsze mówił Dean.
Nie miał na nic ochoty.
Błąkał się więc po Niebie i Ziemi. Zupełnie bez celu.
Kilkukrotnie ignorował modlitwy braci. Cóż, modlitwy Deana.
Łowca martwił się i chciał wiedzieć, czy wszystko było w porządku, czy to on wpłynął na dystans Castiela. Anioł czuł się winny jego zwątpieniu, ale nie mógł tak po prostu pojawić się, powiedzieć: "Cześć, muszę spędzić trochę czasu sam, bo wydaje mi się, że cię kocham", a potem mieć nadzieję, że mężczyzna nie będzie wymagał od niego dalszych wyjaśnień. Taki scenariusz w ogóle nie wchodził w grę.
Początkowo postanowił więc, że dołączy do nich, jak tylko poczuje się lepiej.
Kiedy usłyszał kolejną modlitwę, tym razem Sama, nie zastanawiał się nad swoim samopoczuciem. Nie było czasu.
– Cas, proszę, pomóż mi – w głosie młodszego Winchestera od razu rozpoznał zdenerwowanie i desperację. – Z Deanem jest bardzo źle.
Momentalnie po usłyszeniu tego imienia anioł pojawił się na Ziemi.
Sądząc po otoczeniu, byli w jakiejś starej, rozpadającej się fabryce.
– Cas, tutaj! Zaatakowały nas dżiny, było ich zbyt wielu i...
Na ziemi, w kałuży krwi leżał niebezpiecznie blady Dean. Jego nogi i ramiona wygięte były w nienaturalny sposób, a kiedy Castiel położył dłoń na jego piersi, wyraźnie czuł słabnące bicie serca.
Dzięki Łasce wszystkie obrażenia szybko się zagoiły – serce zyskało dawne siły, kości wróciły na swoje miejsce, a skóra nabrała naturalnej, ciepłej barwy.
Anioł planował powrót do Nieba, jednak gdy tylko Dean go zobaczył, bez słowa mocno go uściskał. I trzymał blisko siebie.
Castiel wciąż czuł się chory, ale wolał cierpieć przy nim, niż pozwolić mu ryzykować życie.
CZYTASZ
Spotkajmy się pośrodku ❣ DESTIEL
FanfictionAnioł, który boi się upadku, popełnia siedem grzechów. Człowiek, który boi się latania, zdobywa siedem cnót. Razem spotykają się pośrodku.