11. Nieumiarkowanie

93 15 2
                                    

Castiel czuł się wspaniale. Miał nawet ochotę na więcej piwa i trochę zasmucił się, kiedy Dean stwierdził, że powinni już iść.

Czuł się wspaniale – dopóki nie wstał. Kiedy wysuwał się z kanapy za łowcą, nagle poczuł w głowie cały ten alkohol. Zamrugał kilkakrotnie i bardzo starał się, aby nie było widać, że jest nietrzeźwy. Stał więc cierpliwie za mężczyzną podczas płacenia, a potem powlókł się za nim do samochodu.

Nie mógł uwierzyć, że siedział przez cały wieczór tak blisko Deana. Praktycznie cały czas dotykali się, a kilka razy nawet szturchnęli. Przypadkowo? Trudno powiedzieć. Castiel wiedział jednak, że mężczyzna nie wybrał miejsca na kanapie przez przypadek – przecież równie dobrze mógł przystawić sobie krzesło z sąsiedniego stolika. Ale tego nie zrobił.

Dean usiadł tuż przy nim, wsuwając anioła głębiej w kanapę i przy okazji jego serce gdzieś do wnętrza żołądka. Tak się przynajmniej czuł.

Przez cały wieczór nie mógł skupić się na rozmowie, tylko na tym cieple bijącym od Deana. Był zatem cichszy, pił piwo i udawał, że słucha kłótni braci o drużynach sportowych. W rzeczywistości myślał tylko o dłoniach mężczyzny zaciśniętych na kuflu z piwem.

No i oczywiście o fragmencie nogi, którym stykał się z łowcą. Miał wrażenie, że w tamtym miejscu jego ciało przechodzą wyładowania elektryczne – tak samo, kiedy za każdym razem się dotykali.

To jednak nie wystarczało. Chciał więcej.

O wiele więcej.

Wsunął się na siedzenie pasażera w Impali bez pytania. Gdyby Dean nie chciał go w swoim aucie, mógł coś powiedzieć.

To musiało być zaproszenie.

W końcu byli zupełnie sami – ryzyko, że Sam wejdzie im w drogę było prawie bliskie zeru. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Dean przysiadł się do niego, w głowie Castiela zapłonęła iskierka nadziei.

Może rzeczywiście był jego wiśniowym plackiem.

Myśl o przekroczeniu tej granicy z tym mężczyzną była tak samo ekscytująca, jak i przerażająca. Postanowił jednak to zrobić.

Castiel miał dosyć tego uczucia. Czuł się nieswojo, jak gdyby był człowiekiem i złapał znienawidzoną przez cały gatunek grypę. Wolałby, aby było zastąpione przez inne ludzkie emocje.

Przesunął się w fotelu i powoli zbliżył do Deana. Na te kilka sekund zupełnie wstrzymał oddech – jakby łowca był delikatnym domkiem z kart, a nie dorosłym, dobrze zbudowanym mężczyzną.

Patrzył to na długie cienie pod jego rzęsami, to na kształtne usta.

 – Dean – z jego ust wyrwał się niższy niż zazwyczaj, zachrypnięty głos.

Zanim anioł zdążył zbliżyć się dostatecznie blisko, poczuł na piersi gorącą dłoń Winchestera.

Początkowo myślał, że to pieszczota, jednak w ułamku sekundy uświadomił sobie, że ten gest miał go zatrzymać.

Jak najszybciej teleportował się na drugi koniec świata. Nie mógł znieść takiego upokorzenia.

Głupiec, głupiec, głupiec.


Spotkajmy się pośrodku ❣ DESTIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz