Dean po raz kolejny przyrzekł sobie, że będzie myśleć, zanim powie coś, czego miałby później żałować. Szczególnie w złości. Szczególnie do Casa. Powściągliwość nie była jego mocną stroną, ale może warto byłoby ją trenować, jeśli miałoby go to uchronić od nieprzyjemnych kłótni.
A zwłaszcza po tym, co Cas dla niego zrobił.
Kto wie, ile złomowisk musiał przekopać, aby odnaleźć dobrą sprężarkę dla jego dziecinki? Fakt, był superszybkim i supersilnym aniołem z mocą teleportacji, ale wciąż musiał poświęcić tym poszukiwaniom sporo swojego, zapewne cennego, czasu.
Niestety mimo to spełnienie przyrzeczenia o myśleniu, zanim słowa opuszczą jego usta, nie wychodziło mu podczas lekcji jazdy z Casem. Szczególnie tej pierwszej.
Wyjechał Impalą na wąską drogę, po której poruszały się zapewne jedynie sarenki, wiewiórki i lisy. Zamienili się miejscami. Gdy Cas poprawiał siedzenie, Dean uważnie przyglądał się jego kokoszeniu. Patrzył też, jak szczupłe, zapewne gładkie w dotyku i chłodne, palce poprawiają lusterka i zapinają pas.
Winchester następnie wytłumaczył mu szybko podstawy. Być może był jednak zbyt podekscytowany i zrobił to zbyt pobieżnie, bo aniołowi prowadzenie szło marnie. Samochód co chwilę gasł, a gdy już poruszał się płynnie, Dean nie wiedział, czy to rzeczywiście dzięki działaniu kierowcy, czy po prostu powolutku staczali się z górki
– Cas, wiesz, że możesz dodać trochę więcej gazu?
Anioł zbyt szybko nacisnął na odpowiedni pedał, więc auto z wyciem silnika wyrwało do przodu, po czym znowu zgasło. Mężczyzna cieszył się tylko, że wybrał drogę pomiędzy polami, gdzie nie było szansy, aby jego dziecinka uderzyła w drzewo czy wpadła w głęboki rów.
– Spróbuj trochę płynniej, nie musisz od razu dociskać gazu do podłogi.
– Mam dodać więcej gazu i jednocześnie nie dociskać go do podłogi? – zapytał skonfudowany Cas.
– Tak.
Kiedy dokładnie ta sama sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, Dean w końcu wybuchnął.
– Cas, delikatniej! Trochę wyczucia! Musisz ją wyczuć!
– Nie krzycz na mnie, potrzebuję czasu! Jak mam pamiętać, co po kolei robić?
– Bo słyszałeś to już siedemnaście razy?
Widząc, jak obruszony anioł wydyma usta, Dean wziął głęboki oddech.
– Może powinniśmy przestać. Do niczego się nie nadaję i zabieram ci czas.
– Nie, nigdzie nie idziemy – sprzeciwił się mężczyzna. – Po prostu się uczysz. Widzisz tamten kamień? Doturlaj się do niego i wtedy stąd spadamy.
Cas westchnął głęboko, ale poprawił się w siedzeniu, gotowy do ponownego uruchomienia auta. Jak za każdym razem, Dean mówił mu krok po kroku, co i jak ma zrobić. Nie chciał, by anioł się poddawał. Zależało mu, aby kontynuował naukę, bo mimo nerwów, sprawiała mężczyźnie frajdę. No i mogli spędzić razem czas.
Kiedy przyszedł czas na wciśnięcie gazu, pochylił się lekko w stronę kierowcy i delikatnie dotknął jego kolana.
– Teraz powolutku...
Trochę zdziwił się, z jaką naturalności mu to przyszło. Dotykanie kolana innego faceta byłoby... problematyczne, ale z Casem wszystko było o wiele łatwiejsze.
Zaczęli jechać.
Kiedy anioł nerwowo zamachał kierownicą, Dean przeniósł dłoń z kolana na dłoń kierowcy. Dokładnie tak gładką i chłodną, jak to sobie wyobrażał.
Z przyzwoitą prędkością dotarli do wyznaczonego miejsca, gdzie Cas zatrzymał się z zaskakującą, jak na pierwszy raz, płynnością.
– Wow, Dean, dzięki – powiedział ze wzrokiem wpatrzonym w dłoń mężczyzny wciąż opartą na jego własnej.
Winchester czym prędzej włożył ją więc do kieszeni kurtki. Tam, skąd nie mogła się wymknąć, aby sprawdzić, czy policzki i nos anioła były tak samo chłodne, jak jego ręce.
– Byłem fatalny – ni to powiedział, ni to zapytał Cas w drodze powrotnej do motelu. Jeśli chcieli dojechać tam w tym tygodniu, Dean musiał znowu usiąść za kierownicą.
– Fakt, nigdy nie będziesz tak dobry jak ja. Ale z każdą lekcją będziesz coraz lepszy.
– Będą kolejne lekcje? – anioł wyraźnie się rozpromienił.
– Cas, przecież ci obiecałem. Nie spocznę, dopóki nie będziesz przynajmniej tak dobry, jak Sam. Już twoja pierwsza lekcja poszła znacznie lepiej niż jego.
– Naprawdę? Trudno w to uwierzyć.
Dean nie odpowiedział, tylko z lekkim uśmiechem wpatrzył się w drogę przed siebie. Mógł przecież nagiąć lekko prawdę, jeżeli oznaczało to uśmiech Casa i jego większą pewność siebie za kółkiem.
CZYTASZ
Spotkajmy się pośrodku ❣ DESTIEL
FanficAnioł, który boi się upadku, popełnia siedem grzechów. Człowiek, który boi się latania, zdobywa siedem cnót. Razem spotykają się pośrodku.