3.Nowa choroba

143 5 8
                                    

Otworzyłam oczy i zobaczyłam kilka arep na stole. Camilo leżał na moich nogach więc nie miałam jak się ruszyć.

-Camilo... śpisz?-szepnęłam

-Nie-powiedział

-Wstaniesz i przyniesiesz arepy?-spytałam

-Okey-wesychną i przyniósł mi talerz, położył mi go na gołym brzuchu.

Aaa! zmine-lekko krzyknęłam.

-Ja.... przepraszam-posmutniał i położył talerz obok mnie. Wzięłam jedną arepę i wstałam z łóżka.

-Hej... Zjedz proszę cię...-podałam ja Camilo'wi

-Nie jestem głodny...-Powiedział

-Cos blady jesteś-zmartwilam się i wzięłam Camila za ręce. Spojżalam mu w oczy.... definitywnie widziałam ból.

-Zjedz poczujesz się lepiej...-powiedzialam

-POWIEDZIAŁEM NIE JESTE... Aaaaa!!-złapał się za brzuch i upadł na podłogę.

-Moj boże-szybko zabrałam arepy z łóżka i podniosłam Camila.

-Wstań-przeszedł na łóżko. Przykryłam go kąłdrą i pocałowałam w czoło.

-Boli...-wiedziałam jak bardzo cierpi.

-Ugryź chociaż-Camilo dziamdział i dziamdział

-Jest gorzej...-przękną...

-Skul nogi-tak zrobił.

-P... pomocy....-szepną

-Zaczekaj tutaj....-szybko wybiegłam z pokoju. Zapukałam do pokoju Pepy. Pepa zaspami otworzyła mi a ja szybko pociągnęłam ja do pokoju Camila.

-C... co się dzieje?-spytała

-Camilo źle się poczuł, upadł na podłogę boli go brzuch, jest blady a arepy nie pomagają tylko pogarszają...-nabierały mi się łzy

-Boże szybko-pobieglysmy do pokoju.

Weszłysmy a Camilo leżał na podłodze i krzyczał z bólu.

-Camilo!!!!-Pepa szybko usiadła obok Camila i go pocałowała.

-Dzwonię po karetkę-powiedxiałam a Pepa się zgodziła

-Pomocy......-Nie mógł wytrzymać

-Zaraz będzie dobrze Camilo wytrzymaj...-zadzwonilam

(po rozmowie)

-Już jedzie będzie za 2 minuty-powiedziałam i podbiegła do Camila leżącego na podłodze. Camilo zaczął płakać.
Pepa miała szklane oczy.

-Może to nie najlepszy czas... ale Pani Pepo...-cisgnełam

-Tak??-spytała

-No ja i Camilo jesteśmy razem....-powiedzialam

-To świetna informacja!!! ale teraz musimy być przy nim.

-Mamo!!!!!-krzyczał

-Jestes słoneczko zaraz będzie karetka....

Ktoś wparował do pokoju.

-Gdzie on jest?-spytał ratownik.

-Tutaj-łamał mi się głos...

-Mamo.... pomocy...-zamdlał

-Błagam pomóżcie mu-krzyknęła Pepa

Ratownicy wzięli go na noszę urazem zanieśliśmy go na dół do karetki...

-Możemy jechać z nim?-spytałam

-Pewnie wsiadajcie-odpowiedzial lekarz.

(w karetce)

Ja i Pepa trzymaliśmy nieprzytomnego Camila za rekę.

-Własnie zdałam sobie sprawę że jestem w samym staniku...-powiedziałam

-Proszę załóż to-Pepa dała mi poncho Camila które wzięła na wszelki wypadek

-Dzieki-założyłam

Lekarz go zbadał... Jego mina była drastyczna...

-To... Ostre zapalenie wątroby... jest uleczalne ale.... czasami prowadzi nawet do śmierci (Nie wiem dokładnie)-powiedział lekarz

-Mój boże.... jak to się stało-złapałam się za głowę

-Czy pił on może alkohol? lub zażywał narkotyki???-spytał lekarz

-Jasne że nie... chyba że mi o tym nie powiedział...-oznajmila pepa

Złapałam ja za ramię i przytuliłam. Ona odwzajemniła uścisk.

(w szpitalu)

Siedziałyśmy w poczekalni i czekałyśmy.

-Możecie wejsć-powiedział lekarz

Szybko wstałysmy i weszłysmy do sali.

-Camilo i jak??-spytałam

-Dali mi leki przeciwbólowe, jest lepiej-jego głos był bardzo osłabiony

-Powiedz mi... czy ty zazywałes narkotyki?? proszę nie kłam to dla twojego zdrowia....-spytała Pepa klękając przy Camilu. Camilo spóścil wzrok...

-Tak... czułem że jestem bez wartościowy dlatego je brałem. Ale kiedy poznałem y/n poczułem że jednak coś znaczę... Przestałem je zażywać ale jednak się odezwało...-powiedział

Pepa przytuliła go i pocieszała. Ja patrzyłam się na niego że łzami w oczach. Łzy spływały mi po policzkach jak wodospad. Szybko podbiegłam do Camila i pocałowałam w usta...

-Kocham cię...-powiedziałam

-Ja ciebie też...-zamkną oczy

-Wszystko okej??-spytała Pepa

-Tak tylko jestem zmęczony...-powiedział

-Już wychodzimy *caus w czoło*-powiedziałam Pepa

Pożegnałam się z Camilem i szybko wyszłysmy kiedy nagle użądlenie zaczęło piszczeć.

-Mój boże lekarza!!! Pomocy!!!-krzyknełam

-POMOCY!!!!-krzyczalysmy z Pepą

Lekarze szybko przybiegli, zamknęli sale i zasłonili szyby...

Przytuliłam się do Pepy i zaczęłam płakać...

++++++
Ciąg dalszy napewno nastąpi😉😉😉

/Nowa strażniczka świecy/ Camilo x Y/N (+Carlos)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz