Kiedy lekarze weszli do sali i ją zamknęli zaczęłam płakać i przytuliłam się do Pepy. Każdy człowiek który tam był pocieszał nas...
-A co jak umrze? *tfu tfu(tak się robi jak nie chce żeby się coś stało)-spytałam
-Napewno nie umrze, wróci do zdrowia...-usiadłysmy
-Znam go dopiero dzień i już takie coś musiało się stać...-złapałam się za włosy
-Wiesz może kim jest Carlos??-spytała Pepa
-A.... to największy wróg Camila i....-zatrzymałam się
i?...-spytała
-To on zaczął mnie obmacywać...-spóściłam wzrok
-Dzięki moje...-poklepała mnie po ramieniu
(one hour leter)
Lekarze wyszli z uśmiechem na twarzy...
-Wszystko z nim dobrze... ale musi zostać w szpitalu narazie-powiedział jeden z lekarzy
-Moja pociecha... niech walczy-ucieszyła się Pepa
Odetchnęłam
-Moge wejść porozmawiać z nim na osobności?-spytałam
-Pewnie ale obudzi się za jakieś 20 min wejdź-lekarz wpuścił mnie a ja usiadłam obok Camila
(teraz y/n mówi do niego ale do siebie wiecie o co chodzi)
-Dlaczego nie poznaliśmy się przed twoim nałogiem??? Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś.?.?. Kocham cię Cami...-moje oczy były całe zalane łzami.
Położyłam głowę na klatce piersiowej Camila i wsłuchiwałam się w jego bicie serca. Było takie spokojne i kojące... Patrzyłam w jego śpiące oczka...
-Kocham cię-powtarzałam za każdym razem kiedy nabierał powietrza, bawiłam się tak aż się nie obudził
-auhdhs.(ziewniecie xd hshs)-Camilo powoli otworzył oczy
-Kocham cię-powtórzyłam jeszcze z 5 razy
-Ja ciebie też y/n-jego oczy wyglądały jakby dopiero się urodził. Zaczęłam całować go po twarzy w każdym możliwym miejscu
-Hej! nie fu-odchylał głowę
-Zostaw!!-droczyłam się
-Nie heheh-zaczął się śmiać
(obrzydlistwo i cringe alert) Złapałam go za policzki i pocałowałam jak najmocniej potrafiłam. Namiętnie😏😏. Kiedy oderwaliśmy usta aż ślina pociekła. Poszłam po chusteczkę i wytarłam mu usta i sobie.
-Podobało mi się-powiedział
-No też-spojżałam mu w oczy
Ktoś zapukał do szyby. Spojrzeliśmy tam... był to CARLOS (DUM DUM DUM)
-Czego on tu chcę... zaraz mu przywalę-chciałam już tam iść ale Camilo mnie zatrzymał
-Nie warto nie wygrasz-powiedział
-Dam sobie radę-powiedziałam i pocałowałam Camila w dekold.
Wyszłam i zobaczyła jak Pepa zaczyna się kłócić z Carlosem
-Po co tu przyszłeś?-spytałam wrogo
-Popatrzec jak mój kolega zdycha-zaczą się śmiać
-*wdech**wydech*Posłuchaj mnie lalusiu... Ja jestem jego matką i za wszelką cenę mam go odizolowywać od takich jak ty. Więc idź ztąd albo pójdę do twoich rodziców.-odezwała się Pepa
-Jak w ogóle ich ma-parsknęłam
-Mam tylko mamę, tata zginą w pożarze ale nie o tym teraz gadamy-powiedział
-Dobra Carlos... możemy się pogodzić i już? Przeprosicie się nawzajem i będzie git-podałam mu rękę. Carlos spojżał mi w oczy a później na rękę.
-Niech ci bedzie-przewrócił oczami
Weszliśmy do sali. Camilo się zestresował.
-P... Prze-Carlos nie chciał tego mówić
-Ja też-odpowiedział Camilo
-Co-Carlos'a przytkało
-Nie słyszałeś?-spojżałam mu w oczy
-Słyszałem, słyszałem-kucną przy Camilu
-C... co robisz?-spytał Camilo ze strachem w oczach.
-No, tylko kucam-nadal przy nim kucał
-Yhm-podeszłam bliżej
-Dlaczego żarłes te narkotyki??? Nie mów że to przeze mnie?-posmutniał Carlos
-Można tak powiedzieć-odpowiedział
Carlos szybko wstał i przytulił Camila. Prawie go zgniótł. Spojżeli się na mnie i pokazali że chcą żebym do nich przyszła. Przytuliłam się do nich i byliśmy w tej pozycji przez ostatnie 5 min........
--------
pozdrawiam
CZYTASZ
/Nowa strażniczka świecy/ Camilo x Y/N (+Carlos)
AkcjaOBRAZEK NA OKŁADCE ZROBIŁAM SAMA!! Y/N ma 15 lat i spotyka jednego z Madrigali. Nie wiedziała ona jednak że zażywa narkotyki. Od tej pory za wszelką cenę pomagała mu i trzymała przy życiu. Jednak pewnego dnia wydarzyło się coś co zmieniło ich życie...