Przyjazd George'a

81 11 17
                                    

George POV:
To już zaraz, zaraz pójdę do Dream'a!
Bardzo się ucieszyłem, ponieważ nie mogłem się doczekać zobaczenia jego w prawdziwym życiu. Ale w końcu niestety przypomniał mi się prawdziwy powód mojego przyjazdu w te miejsce.

Sapnap POV:
George już jest, będzie lepiej, prawda?
To pytanie ciągle krążyło po mojej głowie, ciekawe po co skoro teraz mam osobę, która na pewno pomoże mojemu najlepszemu przyjacielowi.

-George, chodź za mną.-Powiedziałem gdyż weszliśmy już do środka.

-Kk, ale czy nie lepiej będzie jak pójdę od razu do Dream'a??? -Zapytał NotFound.

-W sumie masz racje, bo po to tu jesteś, a ja i tak mogę zanieść twoje bagaże do gościnnego a później ci powiedzieć gdzie wszystko jest. -Odpowiedziałem.

Dream POV:
Wczoraj Sapnap powiedział mi żebym się przygotował(posprzątał pokój, ubrał się itp.)ponieważ dzisiaj przylatuje George. Bardzo się cieszyłem, a z tej radości wczoraj bym nic nie zjadł, ale Sap oczywiście tak mnie pilnuje od tamtego incydentu że co 3 godz. woła mnie  abym coś zjadł. Szczerze mówiąc  cieszę się że mam takiego wspaniałego przyjaciela jak on, bez niego już by mnie tu dawno nie było.....

George POV:
Byłem na schodach, na górze był pokój Dream'a. Trochę się bałem co tam ujrzę, bo jak słyszałem od tej Pandy, to działy się tu dosyć nieprzyjemne rzeczy. Dobra-Pomyślałem, policzę do trzech.
1..2..3.. i otworzyłem drzwi.

Dream POV:
Siedziałem na krześle i gapiłem się w sufit, lecz nagle usłyszałem krzyk Georga, na początku myślałem że po prostu mi się przeszłyszało, co w sumie zdarzało się często. Ale okazało się prawdą, George tu był on George Henry Davidson, moja sekretna miłość.

-Georgeee co ty tu robisz? -Zapytał się.

-Nick mi po prostu napisał, że mam tu przylecieć, więc jestem.-Odpowiedział brunet.

-Aha, fajnie. -Powiedziałem.

-Dreeeeeaaaaammmmmmmmm, jak ty się zmieniłeeeś... -Podsumował George, patrząc na mnie swoimi brązowymi jak mleczna czekolada z wedla oczami.

-To siem wie. -Odrzekłem.

-Dobra przywitaliśmy się, teraz daj mi swoją rękę i pozwól mi zobaczyć swoje nadgarstki. -Powiedział Chłopak naprzeciwko mnie.

-Zgoda.. -Wiedziałem że oto zapyta, ale nie chciałem tego robić. Na moje nieszczęście jak zahipnotyzowany podałem mu moją rękę.

Brunet podciągnął rękaw mojej bluzy, po czym  stwierdził:-Dream, dlaczego?, i nagle magicznie wyciągnął bandaż z kieszeni i zaczął obandarzowywać mój nadgarstek.
Po chwili skączył, zobaczyłem swoją rekę, mój nadgarstek był grubo zabandażowany. George powtórzył wcześniejszą czynność, ale tym razem na mojej drugiej ręce, po czym powiedział że byłem dzielny, i jakby był lekarzem to dałby mi odznakę wzorowego pacjęta.

-Nie rozumiem jednego,dlaczego to zrobiłeś Dream?-Zapytał się brunet.

-Myślę że lepiej będzie jak ci tego nie powiem,nie jesteś po prostu jeszcze na to gotowy,George...-Odpowiedziałem.

-Jeśli tak mówisz,to ok.-Powiedział George.

-Może zmienimy temat?-Podsunąłem.

-Kk.-Odpowiedział chłopak.

-No to jak tam życie?-Zapytałem.

-Normalnie,wszystko po staremu,a u ciebie??'Odpowiedział brunet.

-No jak widzisz nie jest dobrze -_- .-Odrzekłem.

-Idioto,jak po tym całym bólu który sobie zadałeś możesz ze mną normalnie rozmawiać?!?!-Zapytał z lagiem mózgu George.

-✨magia✨.-Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

George POV:
Ja nie rozumiem tego chłopaka,tak cierpi a mówi jakby nic się nie wydarzyło.Ciekawi mnie jak on to robi....Zastanawiam się dlaczego  wogóle to sobie zrobił,może ma jakieś problemy??,ale jeśli tak to z czym.Hmmm może się go zapytam.

-Dreeeeam,z czym masz problemy?-Rzuciłem.

-Z..z.....m-miłością.-Odpowiedział lekko drżąc Dream.

-Masz jakiegoś crush'a?????-Zapytałem.

-Może.-Odrzekł blondyn.

-Uuuu Dream się zakochał,kim jest ta piękność jeśli można spytać~~~???.-Powiedziałem z lenny face'em.

-Po pierwsze to on,po drugie nie mogę bo mnie znienawidzisz do końca życia.-Westchnął chłopak.

-Ale dlaczego miałbym cię znienawidzić???Jesteśmy przecież przyjaciółmi.-Powiedziałem.

-Miałbyś wtedy dużo powodów by to zrobić.-Bronił się Dream.

Dream POV:
Dream'ieWasTaken'ie ogarnij się!!Nie możesz mu tego powiedzieć,Ogarnij się do cholery!!Już ZA DUŻO mu powiedziałeś,koniec.Ale z drugiej strony on chce mi tylko pomóc,chce bym się lepiej poczuł.....
Niewiem już co mam o tym wszystkin myśleć,gadam sam do siebie nawet nie używając swojego własnego imienia,po prostu super.

-Dream???Ziemia do Dream'aaaa.-Wyrwał mnie z zamyślenia brunet.

-T-t..a..k.?.?-Zapytałem niepewnie.

-Dream,powiedz czemu tak jest.Czemu to zrobiłeś????Przysporzyłeś sobie tyle bólu,możesz chociaż powiedzieć dlaczego?????A jeśli tego nie powiesz przeczytam twój pamiętnik.-Powiedział zimno i pokazał mi czarno-biały notes z napisem:,,Własnoś Clay'a.POD ŻADNYM POZOREM NIE DOTYKAĆ LUB CZYTAĆ".

Okropnie się przeraziłem,w tamtym momencie zauważyłem że drzwi były otwarte.Ani chwili dłużej się nie zastanawiałem,po prostu wybiegłem oszołomiony,za sobą usłyszałem głos George'a:Dream wracaj!Dobra to przeczytam ten notes!!.Postanowiłem uciec najdalej jak się da ,czyli do pobliskiego lasu,kto wie co o mnie pomyślni gdy to przeczyta.....

Sapnap POV:
Byłem sobie na zakupach,bo kto mi zabroni?W końcu jestem już dorosły,nikt nie ma prawa mi rozkazywać.Koniec kropka.Tak sobie myślałem dopóki nie poczułem znajomej wibracji w kieszeni mojej bluzy.

-Halo?-Powiedziałem do słuchawki w telefonie.

-Słuchaj Sap,Dream gdzieś uciekł,a ja nie znam okolicy.Martwię się o niego.-Poinformował mnie George.

-Ok,Ok już jadę.-Odpowiedziałem stanowczo i zacząłem kierować się do wyjścia z galeri,która naszczęście nie była zbytnio daleko od naszego miejsca zamieszkania.
W czasie wykonywania tej czynności zadzwoniłem na policje,bo nigdy niewiadomo czy ktoś może go porwać,a tego byśmy nie chcieli.

Dream POV:
Zgubiłem się.Na moje nieszczęście był już koniec wieczoru,utknąłem w lesie.Nie było tam zasięgu,ale nawet jeśli by był,to i tak byłoby to na nic bo nie wziąłem niczego ze sobą.To był błąd, podobno w tym lesie w nocy krążą pijacy.Sama myśl o tym,że ktoś może mi coś zrobić przyprawiała mnie o ciarki.
Nagle poczułem jak ktoś do mnie podchodzi,wiedziałem już co mnie czeka,czemu tylko mi się to dzieje...

Podszedł do mnie męszczyzna,nagle wyją z kieszeni kurtki scyzoryk,nie wiedziałem co zrobi,bałem się.
A później było już z górki.

TW:Krew
Nic nie mówiąc,nieznajomy nadciął mi lekko skórę na łydce,chwilę później  zaczął mi zdzierać skórę.Po tym ostatnim zacząłem krzyczeć,ale zaraz zrozumiałem że to był mój największy błąd.Nieznajomy przywalił mi w buzię,tak aż poleciała mi z ust krew,chwilę później nieznajomy dokańczał swe dzieło.Złamał mi nogę nad łydką i tak po prostu ją odkroił scyzorykiem,mężczyzna odszedł pozostwiając mnie na pastwe losu konającego z bólu.Nagle zobaczyłem biały pokój,czy coś podobnego
W tamtym momencie usłyszałem jakieś głosy i zemdlałem.

<Time skip>

Obudziłem się w szpitalnym łóżku,prawa noga strasznie mnie bolała.Nagle ktoś do mnie podszedł.

-Dream......Czy to prawda co tam napisałeś?

----------
1076 słów

||Nigdy cię nie zostawię||DreamNotFound fanfiction||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz