Pov Theodore
Nadszedł czas dodatkowej matematyki. Teraz zacznie sie zabawa. Fakt ten zakład jest głupi, bo jedyne co dostane za umówienie się z nią to głupie 100 dolców. No ale pieniądz to pieniądz. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka.
-Nie pani Herstan nie będę siedzieć z Millerem - usłyszałem głos Kate. Ma dziewczyna charakter
-Bez dyskusji Davis siedzisz z Millerem i koniec - powiedziała oschle nauczycielka. Ha 1:0 Kate. Teraz już się nie wymiga
Pov Kate
Byłam zła na panią Herstan. Chciałam usiąść z Cass a nie z tym niedorozwojem. Po godzinie wyszliśmy z sali, a ja czułam sie jak geniusz matematyczny. Nigdy jeszcze nie zrozumiałam tak szybko matematyki. Jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo.
-Ej wiedźmo - usłyszałam wołanie
-Wiedźmo? - zapytałam
-Tak, wiesz Herstan cie pochwaliła, a ja dalej tego nie rozumiem może mogłabyś mi to wytłumaczyć jeszcze raz?
-Daruj sobie Miller. Jak nie rozumiesz to zapisz sie na korki przecież cie na nie stać. Jesteś najbogatszy w tym miasteczku - powiedziałam oschle i odeszłam.
Nie mam nic do bogatych osób ale ten typ denerwuje mnie szczególnie. Theodore jest typowym dzieckiem z ułożonym planem na życie. Ile razy to on sie nie chwalił że idzie na Stanford na ekonomie. W domu byłam sama bo tata pojechał na delegacje, a Zoe i Tim byli na wycieczce trzydniowej. Mój dom był nie duży, ja razem z Zoe i Timym mieliśmy pokoje na górze, a tata miał sypialnie na dole. Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę, gdy usłyszałam szum. Serio. Czy ten idiota może dać mi spokój? Dlaczego on sie zachowuje jak jakaś małpa.
-Można wiedzieć dlaczego wchodzisz do mojego pokoju przez okno?! - zapytałam oburzona
-Spokojnie wiedźmo przecież nic ci nie zrobię. Chce tylko żebyś mi wytłumaczyła matme
-Idziesz na ekonomie i masz problem z matmą? Głupie - prychnęłam śmiechem
-Dobra dobra bądź cicho i mi to tłumacz
Po kilku namowach dla świętego spokoju zgodziłam się na wytłumaczenie mu tej matmy.
-Widzisz nie było aż tak źle - powiedział ubierając bluzę
-Następnego rozdziału już ci nie wytłumaczę - powiedziałam pewnie
-Nie byłbym taki pewny - powiedział wychodząc przez okno - do jutra wiedźmo!
-Do jutra małpo - odpowiedziałam i zamknęłam okno.
Robiąc sobie pizze zadzwoniłam do Cass i opowiedziałam jej wszystko.
-Widzisz Kate to przeznaczenie - powiedziała szczęśliwa
-Nie Cassie to na 100% jakaś pułapka.. Nigdy nie był taki w stosunku do mnie
-Ludzie sie zmieniają skarbie, a teraz wybacz bo jade z Nate'm do kina. Trzymaj sie miśka! - powiedziała i sie rozłączyła.
Leżąc w łóżku długo rozmyślałam o tym co sie dzisiaj wydarzyło. Może Cass ma racje? Może on faktycznie sie zmienił? Nie moge mu ulec. Musze byc pewna siebie i zaborcza. Nie moge sie z nim przespać ani pocałować. Ja i on to dwa różne światy. Ja chce spokojnego związku a on skacze z kwiatka na kwiatek. Po długich rozmyśleniach usnęłam.
- - - - - - - -
Jest i rozdział
oznaczam jedyną czytelniczke
zgredzwuhanszczeka