Zapraszam do ostatniego rozdziału Have I lost the game :)
✨✨✨
Podążałam za nim w dół schodów. Mrugałam chaotycznie, starając się odnaleźć drogę w ciemnosci. Prowadził mnie, trzymając kurczowo za nadgarstek. Nie nadążałam za jego długimi krokami, chociaż niemalże biegłam pół truchtem. Miałam wrażenie, że ciągnie mnie za sobą. Narzucone tempo sprawiło, że potknęłam się kilka razy o własne nogi.
- Coś się stało? - dopytywałam, nie otrzymując odpowiedzi. - Gdzie jedziemy? Co się dzieje?
Wyszliśmy tylnym wyjściem z Hoxton, niezauważeni. Kamery co prawda zarejestrowały nasz ruch, tego byłam pewna, ale żadna obca twarz nam się nie przyglądała. Nie spotkaliśmy nikogo.
Rozglądałam się raz na po raz, sprawdzając czy nikt nas nie śledzi. Po tych okropnych koszmarach, nie ufałam swoim zmysłom a odgłos naszych kroków odbijających się o posadzkę zdawał się piętrzyć jakbyśmy uciekali od tłumu. Dlaczego nagle w środku nocy stwierdził, że musimy gdzieś jechać? Groziło nam niebezpieczeństwo? Ktoś dowiedział się o naszej kryjówce? Przecież zostawiliśmy tam nasze rzeczy.
Wypadłam na opustoszały już parking. Słońce właśnie zachodziło za horyzontem. Wydało mi się to dość dziwne. Hoxton powinno było być zapełnione tłumami, chcącymi się zabawić. Która mogła być godzina?
Nim zdążyłam się nad tym choćby zastanowić, Caleb popchnął mnie, żebym ruszyła dalej. Naciskiem dłoni położonej na moich plecach, pokierował nas do auta. Potarłam pokryte gęsią skórką, ramiona. Było mi cholernie zimno.
- O co chodzi, Cal? - skrzywiłam się, gdy sadzając mnie na siedzeniu pasażera, docisnął moje ramię - Caleb?
- Wsiadaj! - rozkazał krótko, pochylając moją głowę, hamując moje protesty.
Zatrzasnął za mną drzwi.
Co się, do cholery, działo?
Emocje wzięły górę na tyle, że zamilkłam. Przyglądałam mu się po prostu gdy łyknął proszki, zajmując pospiesznie miejsce kierowcy. Nie pytałam już o nic. Nawet wtedy gdy gorączkowo przerzucał biegi, zwiększajac prędkość jazdy, nawet wtedy, gdy wymijane przez nas samochody zlewały się z ciemnością za oknem. Nie potrafiłam już zdobyć się na wypowiedzenie choćby słowa.
Kilka ostatnich dni wykończyło mnie do tego stopnia, że ten powrót do rzeczywistości, do życia, powodował coraz to mocniejsze pulsowanie w skroniach.
Już nawet przestałam zwracać uwagę na to, gdzie zmierzaliśmy. Nie potrafiłam określić czy kierujemy się na północ czy raczej w zupełnie innym kierunku. I nie chodziło już o to, że szok i niezrozumienie zamknęły mi usta ani o to, że takie chaotyczne zachowanie nie było w jego stylu. Po prostu lawina pytań bez odpowiedzi i tłoczących się nieprzyjemnie myśli, zasypywała mnie coraz bardziej, odbierając oddech.
Niepokój jednak towarzyszył mi przez całą drogę. Miałam złe przeczucia. Coś musiało się stać... Coś mnie ominęło? Coś przeoczyłam?
Wpatrywałam się w jego kamienną twarz, nie rozumiejąc nic.
Aż dotarliśmy.
Przestrzeń polany, na której się zatrzymaliśmy, uderzyła we mnie swoim ogromem. Vis-à-vis znajdował się jedynie mały, nieco zniszczony domek, stojący po środku niczego. Kilka drzew, rosnących nieopodal, dawało mu cień.
Właśnie tu Caleb zgasił silnik.
Nastała cisza. Cisza przerywana jedynie naszymi oddechami. Byliśmy sami. Tylko ja i on i ogromna przestrzeń rozciągająca się dookoła nas.
CZYTASZ
Have I lost the game? / cz. 1 |ZAKOŃCZONE|
Teen Fiction- Jesteś psychopatą. - Wole określenie.. człowiek z wyobraźnią. On jest w każdym z nas. Ja po prostu od czasu do czasu daje mu wyjść na wierzch. - Raczej jest odwrotnie, Caleb. Czasami jesteś normalny, ale twoje alter ego wygrywa. To ono daje Ci f...