Rozdział V

14 2 3
                                    

Następnego dnia obudziłam się, a obok mnie leżał Neil. Wystraszyłam się i upadłam na podłogę. Zbudziłam tym Neil'a, który by zdziwiony czemu leżę na podłodze. Wstałam i wyszłam zirytowana z pokoju. Brat leżał se na łóżku w swoim pokoju weszłam jakby to był mój pokój.
-EJEJEJEJEJ!Co tu robisz!-Krzyknął do mnie jakby nic się nie stało.
-Co robił u mnie w łóżku Neil?- Odpowiedziałam licząc na odpowiedź.
-Aaaaa to o to chodzi, nie miałem gdzie położyć twojego chłopaka to go do ciebie wepchnęłam.- Co to miało być od kiedy niby Neil to mój chłopak o czym ja nie wiem. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział mój brat ale zarazem nie chciałam wykrzykiwać, że Neil to nie mój chłopak, a skoro tak wyszłam se oczywiście wkurzona. Przez kolejną godzinę nie odzywałam się w ogóle do swojego brata miałam go dość. Coraz bardziej mnie wkurzał. Zjadłam, ubrałam się, uczesałam, umyłam zęby i wyszłam gotowa do szkoły. Pierwszy raz od dwóch tygodni bez Neil'a. Gdyby na to spojrzeć było to dziwne, dwa tygodnie ktoś ze mna chodził, a tu nagle sama idę do szkoły bez nikogo. No cóż życie. Oprócz chodzenia już samej dziwne tez było to, iż po dwóch tygodniach powinna pokazać mi się moc, której jeszcze nie dostałam. Chciałabym wiedzieć jak ona wygląda. Weszłam na spokojnie do szkoły na lekcje. Nie obeszło się od wyszydzania ze mnie, ponieważ chodziłam całe dwa tygodnie wszędzie z tą samą osobą. Głównym organizatorem tego była Amy. Miałam jej serdecznie dość, nie sądziłam, że aż tak mnie nie lubi. Zaczęła się lekcja ciagle ktoś rzucał do mnie jakieś karteczki z napisem „Debil", „Idiotka" itd. Nie wiedziałam co jeszcze wymyśli Amy i klasa. Zadzwonił właśnie dzwonek, poszłam do kibla aby załatwić swoje potrzeby. Za mną szła ta dziewucha. Nie wiedziałam co kombinuje ani jak po prostu szła za mna. Dotarłam do łazienki weszłam do pierwszej lepszej kabiny i zamknęłam się. Nagle usłyszałam za drzwiami dziwne dźwięki, jakby ktoś brał wiadro i nalewał wodę. Tak się stało Amy nalała do wiadra wody. Wiadro nie było duże ani małe było średnie zazwyczaj było używam tylko w tedy kiedy ktoś na serio pobrudził i sprzątaczka kazała wszystko sprzątać. Amy wzięła te wiadro i z całej siły postarała się przelać wodę, która była w wiadrze wylać na mnie. Udało jej się to byłam cała mokra. Na szczęście miałam już wychodzić lecz te miałam było za późno powinno być wyszłam ale nie udało mi zdążyć wyjść z kabiny. Amy wychodząc śmiała się i śmiała kiedy wyszłam z toalety inni uczniowie też się śmieli. Miałam dość zaczęłam biec, z oczu kąpały mi mokre krople. Przed oczami przebiegały mi rozmazane postacie przez łzy. W tem ktoś mnie zatrzymał był to pan marchewa. Zabrał mnie do sali z polskiego spytał co się stało. Wszystko mu opowiedziałam, znaczy wszystko to co było związane z dokuczaniem.
Powiedział, że mi pomoże jeśli wyręczę mu przysługę. Nie powiedział jakiej, więc sama zapytałam.
-Jaka to przysługa?- Zapytałam nauczyciela.
-Prosta.- Byłam zdziwiona taką odpowiedzią, więc jeszcze raz spytałam. W tedy do mnie podszedł. Zbliżył się do mnie. Natychmiast się odsunęłam. Chyba zrozumiał, że nie chce pomóc mu w tej „przysłudze", dlatego zaczął się do mnie dobierać. Pan marchewa był bardzo silny ledwie udawało mi się odpychać jego brudne łapy. Prawie mu udało się mnie pocałować, gdy dałam mu z liścia w twarz najmocniej jak potrafiłam. On nadal nie przestawał do mnie  się dobierać.
Zaczęłam krzyczeć lecz nie na długo, bo zaraz potem zasłonił mi swoją dłonią buzie. Płakałam nie wiedziałam co się dzieje, czemu mój ulubiony nauczyciel robi mi to. Nagle coś się stało czas, który płyną zatrzymał się, a przynajmniej mi tak się wydawało. Pan marchewa się nie ruszał wykorzystałam to i uciekłam spod jego lepkich łap. Miałam całe porwane ubrania. Na szczęście kiedy czas wrócił do normy. Po drodze z płaczem jakimś cudem zauważyłam Neil'a. Chłopak widząc mnie był zdruzgotany. Zaczął wypytywać się mnie co się stało. Nie chciałam nic mu mówić. Chciałam już do domu i nie iść już do szkoły.
Dotarliśmy do domu Kai był w pracy. Neil wziął z kuchni apteczkę i opatrzył moje drobne rany.
-Neil... uwierzysz mi jak ci opowiem o tym?-Zapytałam go jakbym nie wiedziała z kim rozmawiam oczywiście, że uwierzy mi ale chciałam się upewnić tej informacji.
-Oczywiście! Oczywiście! Czemu miałbym nie uwierzyć.-Odpowiedział mi miał identyczną minę jak na samym początku. Więc cóż mi zostało oprócz opowiedzeniu mu o tym. Powiedziałam mu o Amy o Panie marchwie i o tym czasie. Nie wiedział co powiedzieć. Przytulił mnie i nie chciał puścić, bolało mnie ale było miło nie chciałam by przestał. Przynajmniej on mnie pocieszał po tym wszystkim. Kazał mi się położyć, więc to zrobiłam. Zasnęłam. W śnie znowu mi się pojawił ten Ivo tylko tym razem obok był Neil i jakoś inną postać jej akurat nie widziałam twarzy widziałam jak ona zabija Ivo i Neil. W tym momencie obudziłam się.

One or two Where stories live. Discover now