Rozdział VI

18 2 1
                                    

Dziwny był ten sen. Na pewno mało normalny. Bałam się powiedzieć o nim Neil'owi, powiedzenie mu o tym pewnie by go to zmartwiło. Wstałam zeszłam po schodach. Nagle usłyszałam jakieś dźwięki, dochodziły z kuchni. Poszłam sprawdzić co się dzieje, po drodze zobaczyłam krew. Mogła to być krew Neil'a lub mojego brata. Natychmiast pobiegłam sprawdzić, nie zastanawiałam się nad niczym po prostu pobiegłam. Biegnąc do kuchni zauważyłam, że krwi jest coraz więcej, małe kropelki zamieniły się w potężne kałuże. Oznaczało to, iż ktoś ma głęboką ranę, którą natychmiast trzeba zatamować. Wbiegłam do kuchni i zobaczyłam tam ciało. MOJE CIAŁO! Co to miało znaczyć co tam robiło i co się stało. Kto to był. Czemu ona wyglądała jak ja. Chciałam zatrzymać krwotok lecz krew, która spływała jej po ciele była wszędzie, nie widziałam rany. Usłyszałam kolejny dźwięk, odwróciłam się a tam stał Neil z nożem. Co to miało znaczyć. Podszedł do mnie, znaczy do tego ciała i  zaczął ciąć moje ubrania. Ciężko było dostrzec czego szuka, krwi było pełno. Oprócz tego, że było tu ciało identyczne do mnie dziwił mnie fakt, nie zauważenia mnie przez Neil'a. Przeszedł koło mnie jakbym nie istniała. Przyjrzałam się co robi z daleko, bałam się podejść bliżej. Zauważyłam nagle, że odwraca, ciało tej dziewczyny na brzuch. Na plecach był jakiś znak, kreska. Wielka czarna kreska, przechodzącą przez plecy. Kiedy zauważył ją, uśmiechał się nie wyglądał to na normalny uśmiech. W tej chwili myślałam, że to nie Neil choć wszystko na to wskazywało. Neil zaczął nacinać plecy równo po tej kresce. Omal nie zwymiotowałam widząc tego. Nie mogłam patrzeć na to co robi. Próbowałam podbiec do niego, krzyczeć aby przestał wszystko nadaremnie. Coś unieruchomiło mi usta i kończyny. Bałam się coraz bardziej. Zaraz potem zauważyłam, że ktoś puka do drzwi. Neil wstał z tym obrzydliwym uśmiechem na twarzy i poszedł otworzyć drzwi, akurat w tedy udało mi się poruszyć i poszłam za nim sprawdzić kto się dobija. Zobaczywszy, że przed drzwiami stoi czarna postać. Nie posiadała twarzy, wydawała jakimś cudem dźwięki, nie wiedziałam tylko skąd. Czarna postać weszła do domu i zaczęła się przemieszczać w stronę kuchni. Kiedy była już na miejscu, wyjęła spod czarnego stroju swoje dłonie, nie posiadały one żadnej skóry ani mięśnia co by mogło łączyć jego kości. Tak dłonie miały tylko koście. Postać ta przypominała trochę smierć. Wyglądała jakby miała przynajmniej dwa metry. Sobie wyobraźcie taki stwór wchodzi ci do domu, wyglada jakby nigdy nic nie jadła i chciała cię zabić. To akurat przeraża. Wracając, kiedy już wyjęła swoje dłonie, sięgnęła po tą dziewczynę, a kiedy dłonie były już na plecach tej osoby, nagle zamieniła się w proch. Nie mogła uwierzyć to co się stało. Zaraz potem usłyszałam głos, był bardzo znajomy był to mój brat Kai.
-Hej! Jest tu kto? Znowu Ashina nabrudziłaś. Ty razem nie będę sprzątać.- Chciałam mu krzyknąć, żeby nie wchodził do kuchni ale coś znowu blokowało moje usta. Było za późno, wszedł do kuchni tak jak ja, czyli sprawdzając czyja to krew będąca na podłodze. Kiedy wszedł, Neil uderzył do patelnią w głowę. Kai natychmiast upadł na ziemie, próbował wstać lecz nie dawał rady.
-Było siedzieć grzecznie w swojej pracy i nie przychodzić tu.- Śmiejąc się odpowiedział nie mal tym śmiechem się nie udławił. Wziął nóż, nadal nie mogłam nic zrobić jedynie patrzeć. Nie mogłam nawet se oczu zasłonić. Neil wbił nóż tyle razy. Kai był cały w krwi, nie ruszał się. Zaczęłam płakać, co minutę płacz był coraz mocniejszy nie mogłam tego już znieść. Czarna postać tak samo jak tamta dziewczynę dotknęła jedna z dłoni mojego brata, który odrazu po dotknięciu zamienił się w pył. Neil wyglądał na dumnego z tego co zrobił, ciężko było w to uwierzyć ale taka prawda, po tym co nas spotkało myślałam, że jest wyjątkową osobą nawet myślałam, że zaczynam coś do niego czuć, a tu się okazało, że Neil to psychopata. Czarna postać bez powodu odwróciła się w moja stronę, czyli mnie zauważyła przez mój płacz. To chyba dobrze miałam już tego serdecznie dość może skończą się moje cierpienia w końcu. Neil zaraz potem także się odwrócił w moją stronę jego uśmiech był jeszcze większy niż przy zabijaniu mojego brata, podszedł do mnie nachylił sie do mojego i powiedział.
-Ehhhh... Ashi, Ashi. Nie ładnie tak podsłuchiwać kogoś, teraz spotka cię kara.- Uśmiech z jego twarzy nie schodził. Zaczął się patrzyć na moją twarz, przytulił mnie, chwile potem pocałował. Łzy leciały mi z oczu, nie chciałam tego pocałunku wiedziałam, że jest jakimś psychopatą ale nie mogłam go odepchnąć, nagle poczułam, że na brzuchu mam coś mokrego. Nóż, którym zabił tą dziewczynę i mojego brata był u mnie w brzuchu. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Upadłam. Wszystko robiło się czarne, oprócz uśmiechu Neil'a, który nie schodził z twarzy. Aż do czasu kiedy wszystko wokół mnie zrobiło się czarne...

————————————————————————

Nagle obudziłam się. Przy mnie siedział zamartwiony Neil.
-Uffffff... To był tylko sen.- Powiedziałam
-Co się stało! Co miałaś w tym śnie!- Krzyknął do mnie było widać, że jest bardzo zmartwiony.
Uśmiechnęłam się tylko i odpowiedziałam, że nic ważnego.

One or two Where stories live. Discover now