Rozdział 5

744 64 58
                                    

- No to co? Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że nim się poznaliśmy byłeś stałym klientem w ćpalni Q? - Zapytał, zdecydowanie zbyt ofensywnie Nick.

- A kiedy ty zamierzałeś przyznać się, że jesteś kimś tylko dzięki temu samemu Q? - Odbił piłeczkę szatyn w obronie przyjaciela. Nie spodobało się to blondynowi, który zdecydowanie nie lubił wspominać tego, gdy żył na łasce innych, a nie oni na jego.

- Zgadzam się z George'm. - Dorzucił Clay, stając koło wspomnianego chłopaka.

- I ty przeciw mnie!? - Rzucił wkurwiony. Wstał z łóżka i stanął bliżej wyższego kolegi.

- Tak, bo zgadzam się z nim. Ma dobre argumenty. - Odparł niewzruszony.

- Ma dobre argumenty, czy tyłek? Hm? - Blondyn nie wytrzymał głupoty własnego przyjaciela i jednym, szybkim i mocnym ruchem ręki sprzedał mu liścia.

- Do reszty cię odkleiło? - Spytał z wyrzutem, gdy Nick trzymał się za polik.

- Ciekawe, że wytykasz mi to akurat ty, bo oboje dobrze wiemy kto z nas dzięki forsie kupuje wszystko, włącznie z ludzkimi uczuciami. - Prychnął w odwecie, doskonale wiedząc, że jego przyjaciel lubił szwendać się po nocnych klubach, gdzie florydzkie kobiety były na jego zawołanie, a to tylko przez jego urodę i gruby portfel. 

- Jakie uczucia? Te laski to dla mnie zwykłe i nic nieznaczące przygody na jedną noc. Zresztą sam wiesz, że nawet mój związek to tylko wizerunkowy układ miliardera i modelki. Dlatego uspokój się albo wyjdź. - Warknął, rozczarowany przyjacielem.

- To ty wyjdź, to moje mieszkanie! - Krzyknął, a blondyn westchnął, nie zamierzał jednak się kłócić.

- Karl, George pojedziemy do mnie, zgoda? - Zapytał, a oboje skinęło twierdząco głowami. Nick już więcej nie odezwał się słowem, patrzył tylko jak jego chłopak we łzach opuszcza ich wspólną sypialnię z pomocą dwójki mężczyzn.

 Cała trójka wsiadła do auta najmłodszego z nich, dwójka przyjaciół zajęła tylne siedzenie, a kierowca, jak sama nazwa wskazuje, za kierownicą. Z piskiem opon odjechali z podjazdu, Clay lubił szybką jazdę. Było go stać na mandaty i kaucje, więc nie przejmował się odpowiedzialnością za swoją niebezpieczną jazdę, chociaż miał zawsze 100% panowania nad pojazdem, to lokalne władze były innego zdania i gdyby nie jego biznes, z pewnością nie wypłaciłby się nigdy z długów, jakie miałby w rejestrze lokalnej drogówki.

- Dobra chodźcie. - Powiedział, gdy zaparkował pod swoim apartamentem.

~$~

- Wróciłem skarbie! - Zawołała 'urocza' blondynka. Jej chłopak jedynie westchnął i przeklął na siebie w myśli, że zapomniał o tym, że jego dziewczyna będzie dzisiaj w domu.

- Cześć, możesz dzisiaj pojechać do kogoś lub jakiegoś hotelu? - Spytał prosto z mostu, nie chciało mu się owijać w bawełnę.

- No wiesz co.. Liczyłam na trochę czasu sam, na sam.. - Mruknęła kusząco do blondyna.

- Nie mam na to czasu. Idziesz do przyjaciółek, czy mam ci wynająć coś? - Rzucił od niechcenia. Kobieta jedynie prychnęła i ubrała szpilki oraz płaszcz, chwytając jeszcze szybko torebkę, wyszła z domu, trzaskając drzwiami.

 Nie robiąc sobie nic z zachowania Rachel, przeszedł do salonu, gdzie czekali już na niego kumple. Uprzednio skoczył jednak do kuchni, gdzie przygotował herbatę dla Karl'a i zaniósł ją do salonu wraz z innymi napojami jak woda z lodem, sok pomarańczowy, czy lemoniada na tacy. Oprócz tego zabrał ze sobą trzy szklanki, po jednej dla każdego z nich.

- Więc kto z nas zacznie? - Zapytał gospodarz, a George wziął głęboki oddech, chcąc powiedzieć aby mówił pierwszy, jednak przerwał mu główny 'zamieszany' całego wydarzenia.

- Tobie należą się na pewno większe wyjaśnienia. - Mruknął słabo, a potem zwrócił wzrok ku przyjacielowi, niemo prosząc, by zaczął.

- No więc byliśmy dosyć lubianymi dzieciakami w szkole, oboje trzymaliśmy się razem i wraz z nadejściem czasów szkoły średniej to, że dobrze się uczyliśmy, czy fakt posiadania fajnych zabawek nie wystarczał. Żeby dalej być tymi fajnymi, musieliśmy zrzucić naukę na drugi plan, a na pierwszy wrzucić znajomych, imprezy i co za tym idzie alkohol, czy fajki. - Opowiadał z kwaśną miną szatyn, jednak przerwał mu jego przyjaciel, który w końcu jakkolwiek odezwał się od rozmowy z Alex'em.

- To też przestało wystarczać, w ostatniej klasie.. Wtedy poznaliśmy się z Q, a dokładniej to zostaliśmy jego klientami. Gdy inni zazwyczaj pozostawali tylko na jaraniu zioła, my musieliśmy jak zawsze wyjść dalej przed szereg. I tak zaczęła się cała lawina tego syfu, a liceum się skończyło i wraz z nim znajomości z wszystkim ludźmi, jednak uzależnienie pozostało. Rodzice nie sponsorowali nas już, a życie na własną rękę nie jest łatwe na starcie, zwłaszcza, gdy połowa twojej wypłaty szła na dragi. Żeby mieć na to pieniądze ja.. ja.. - Zaciął się i ponownie rozpłakał. George mocno go przytulił, dobrze pamiętając ten okres swojego życia, którego sam nie wspomina najlepiej.

- George zaczął się prostytuować, zaś ja znalazłem sobie jakiegoś dzianego typa. Mieliśmy wyjebane w to, że osiągnęliśmy dno społeczne, bo o ile nie mam nic do tego typu zarabiania na życie, to nie robiliśmy tego zdrowo i z własnej decyzji, a przez uzależnienie. - Dodał brązowooki, gładząc włosy chłopaka.

- Cała ta karuzela napędzała się jeszcze bardziej.. Klienci wykańczali mnie psychicznie, a sponsor Gogy'iego znęcał się nad nim i dawał zdecydowanie mniej, robiąc więcej, niż powinienem. Żeby pozbyć się problemów z tym zaczęliśmy brać jeszcze więcej, a z drugiej strony było nam na to potrzebne więcej pieniędzy. Rozumiesz, prawda? - Zapytał smutno, licząc, że ten nie odtrąci go, jak jego chłopak.

- Oczywiście, bardzo wam współczuję, że w ten sposób poznaliście się z Q. Wbrew pozorom to dobry facet i ma łeb na karku. - Odparł, upijając łyk lemoniady.

- Wiemy, mimo iż byliśmy jednymi z jego wielu klientów, to dbał o nas i zawsze pilnował, żeby nic nam się nie stało. Jestem pewien, że gdyby nie od dawno temu przedawkowalibyśmy to gówno. - Zaśmiał się przez łzy Karl.

- Do tego nie robił nam wyrzutów, gdy powiedzieliśmy, że chcemy z tym skończyć. Wręcz pomógł nam i dobrowolnie zaprzestał sprzedawać nam swojego towaru. Zaś reszcie potencjalnych dealerów wcisnął kit, że nie umiemy się wypłacać, więc nikt nie chciał nam nic sprzedać. - Dodał George, również sięgając po szklankę, gdzie wlał sok pomarańczowy.

- Gdy byliśmy już w trakcie naszego odwyku, w końcu stwierdziliśmy, że musimy wyprowadzić się z Californi. Ja wyjechałem tutaj, a George do Londynu. Jak widać udało nam się, a nawet bardzo. Nikt oprócz nas i was, jak i oczywiście Alex'a nie ma pojęcia o naszej przeszłości, a to ważne. Wywołałoby to skandal w mediach na skalę światową! - Rzucił już w zdecydowanie lepszym humorze Karl, chociaż dalej był smutny ze względu na wspomnienia, jak i swojego chłopaka..

~$~

Witam serdecznie, może i mamy 1 kwietnia, ale akcja rozdziału nie jest żartem i ma wielkie znaczenie w fabule książki! Myślicie, że Sapnap się ogarnie, czy może to koniec Karlnap'u w tej książce?

~ cyferkowaa

Data ukończenia pisania rodziału: 01.04.2022, 23:27

【DNF】Rich man's worldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz